NOIR*
Obudziły mnie delikatne promienie słońca przebijające się przez krzywo zawieszone różowe firanki, które Hatti próbował samodzielnie przypiąć przy akompaniamencie śmiechów Plagga słuchającego barwnych opowieści Açuu o tym, jak samowolnie i bez żadnej kontroli wrzucał ludzi do rzeki dla żartów.
Uśmiechnąłem się sam do siebie i przeciągnąłem się w łóżku. Cały czas trzymał mnie dobry humor po poczucie spełnionej misji. Byłem pewien, że dzięki mojej zaradności i kreatywności w odśnieżaniu torów, już wkrótce opuścimy Gdańsk, machając mu na pożegnanie obiema rękami, tak jak wszyscy to sobie wymarzyliśmy.
Zerknąłem w bok. W łóżku w najlepsze spał Blaise. Wyglądał niezwykle uroczo jak mały, pucołowaty aniołek, twarzyczka rokokowego putto ze złotymi loczkami. Właściwie powinien spać we własnym pokoju, ale w środku nocy pomylił pomieszczenia i z pomocą Arrowa włamał się do mojej izby i wwalił do łoża, zrzucając mnie na podłogę. Nie miałem serca go wtedy uświadamiać w tym, że znalazł się nie tam, gdzie powinien, dlatego położyłem się na skraju łóżeczka i jakoś przespałem noc. Teraz za to też nie śmiałem wyrywać go ze snu, bo był na to zbyt niewinny. Nie mogłem się jednak powstrzymać i delikatnie pocałowałem go w policzek.
Blaise przekręcił się tylko na drugi stronę, mrucząc coś pod nosem po angielsku i machnął ręką, odpędzając się ode mnie jak od natrętnej muchy. Czując nagłą ekscytację, nachyliłem się nad mężczyzną z zamiarem polizania go po policzku. Byłem ciekawy, czy odróżni mnie od swojego wymyślonego psa, czy może od razu zorientuje się, że ja to ja. Zawisłem kilka centymetrów nad twarzą blondyna i zawahałem się. To, co chciałem zrobić, było naprawdę głupie i jeszcze skończyłoby się pewnie horrendalną kłótnią, dlatego ostatecznie odsunąłem się od Thora i spocząłem ponownie na poduszce, mając nadzieję, że uda mi się zasnąć i obudzić dopiero wtedy, gdy Amerykanin opuści mój pokój.
Po chwili jednak wstałem, kładąc szczególny nacisk na to, aby rozpocząć dzień od prawej nogi i udałem się do szafy, z której wyciągnąłem jasnoniebieskie spodnie w kant oraz marynarkę w tym samym kolorze wykończoną białymi plisami. Szybko przebrałem się, wpychając zmiętoloną piżamę do komody i ślizgiem znalazłem się przy lustrze, oceniając stan mych włosów, które wcale nie wyglądały źle. Sam przed sobą musiałem przyznać, że grzywka zasłaniająca mi pół twarzy była całkiem pomysłowa i nadawała mojej kreacji pazura.
- Mrrrrau - miauknąłem do lustra, drapiąc powietrze, na co Plagg zerknął na mnie jak na wariata.
Odchrząknąłem kilka razy, powtarzając "do-re-mi-fa-so-la-si-do", aby mój głos nabrał jak najlepszego brzmienia i niechcący zbudziłem tym samym Blaise'a, który postanowił uciszyć mnie poduszką, ale rzucił nią tak niefortunnie, że uderzył w Açuu śpiącego w kubku po herbacie, zrzucając go tym samym ze stolika.
- Istnieje coś takiego jak cisza nocna. Wiedziałeś o tym? - wymruczał spod kołdry Amerykanin.
- Tak. Od 22 do 6 - oznajmiłem, zerkając na zegarek - Obecnie jest godzina 8 - oświadczyłem poważnie, poprawiając kołnierzyk marynarki - Mogę więc śpiewać do woli - uśmiechnąłem się, posyłając Blaise'owi buziaka.
Odsunąłem się od lustra i podszedłem do drzwi.
- Ej, dokąd idziesz? - zawołał za mną Thor, wyskakując z łóżka, jednak byłem szybszy i opuściłem pokój, zanim mężczyzna zdołał w ogóle założyć kapcie.
Na korytarzu już buszowała pani sprzątająca, pchając przed sobą srebrny wózeczek wypełniony na dole przyborami do zamiatania, wycierania i polerowania, zaś na górze różnymi talerzami, sztućcami i wielką wazą, gdzie zapewne gotował się wrzątek na jakąś miksturę. Z szerokim uśmiechem podskoczyłem do kobieciny, wyciągnąłem z wazonika czerwonego kwiatka, który miał nadać jej pracy trochę kolorów i skłoniłem się niczym książę z bajki.

CZYTASZ
Grinoire |Miraculous| - w trakcie poprawek
FanfictionKażdy promyk światła ma w sobie odrobinę mroku... I każdy mrok rozświetla odrobina światła. Najpierw niechciane dziecko, teraz niechciany dorosły. Skazany na straty już od pierwszych minut życia NoIr codziennie oddaje każdemu kawałek siebie, aby ty...