NOIR*
Byłem pewien, że zrobiłem się bledszy od przebiśniegu, patrząc na zniszczoną księgę, która po zderzeniu ze ścianą rozczłonkowała się na brązową, połyskującą złotem okładkę i pachnące orzechowym likierem stare kartki pełne kropek i kresek.
- O nie... O nie, nie, nie, nie, nie, nie... - mrucząc pod nosem, podszedłem na czworaka do wiekowego dziedzictwa Zakonu Miraculi, które poległo po krótkim locie przez hotelowy pokój i rozleciało się na miliony kawałeczków.
Byłem przerażony. Grimoire miał być tym właśnie artefaktem, który zobowiązałem się przywieźć Mistrzowi Fu do Londynu. On miał być moją przepustką do udowodnienia tego, że wreszcie na coś mnie stać i zasługiwałem na zwrot miraculum, które odebrano mi przed laty z powodu kaprysu ojca. Niosłem go ze sobą przez zasypane śniegiem szczyty Tybetu, chroniłem przed irbisami w Chinach, uratowałem go przed skutymi lodem wodami Renu, a teraz... Nie mogłem uwierzyć, że tak to się miało skończyć. To nie mogła być prawda, to było bez sensu... Księga przetrwała niemalże 200 lat, leżąc w wilgoci i ciemności, nie skruszyła się przez czas i nie zjadły jej żadne mole. Była wręcz niezniszczalna i teraz nagle uległa dekapitacji z powodu zwyczajnej ściany.
Podniosłem drżącymi dłońmi pozostałości magicznej książki. Okładka nie wyglądała na mocno uszkodzoną. Co prawda, skóra w niektórych miejscach popękała, a symbol Zakonu był przetarty, ale gdybym znalazł przezroczystą taśmę, mógłbym poskładać dwie części, na które się rozpadła, do stanu używalności zapewniającej jakiś tam komfort. Gorzej było ze stronicami...
Rozbieganym wzrokiem zacząłem rozglądać się po podłodze w poszukiwaniu kartek. Większość leżała pod moimi kolanami, ale byłem pewien, że część z nich pofrunęła w najróżniejsze kąty przy upadku i obawiałem się, że jeśli bym ich nie odnalazł, mógłbym mieć nie lada kłopoty. Biorąc głęboki oddech, zgarnąłem te kartki, które były w pobliżu mnie i zacząłem je segregować.
Na sam dół trafił wizerunek Hudiego - pierwszego właściciela miraculum Motyla, który o dziwo nie był super-bohaterem, a złym gościem opętującym za pomocą akum "wybranych", jak określono w kolejnej stronie ludzi pokroju sług zajmujących się zamiataniem czy nieumiejętnych myśliwych. Z lekcji o historii miraculi zapamiętałem tyle, że Hudi był tak potężny, że nawet ówczesne Irbisy podkulały ogon i uciekały z Chin. To by też tłumaczyło, czemu miraculum Biedronki nauczyło się oczyszczać akumy.
Później udało mi się znaleźć kartkę z informacjami o Hēi Māo, Húlí, dwa wizerunki Piáo Chóng, która jako pierwsza wykorzystała wodną miksturę. Potem znalazł się rysunek Láipíyàěrkă, kartka z jego bronią i biżuterią oraz opis, jak należało żądlić, aby nie spowodować zgonu celu. Dalej udało mi się odszukać dwóch posiadaczy zaginionego obecnie miraculum Pawia z instrukcją zmiany wspomnień oraz urzeczywistniania ich. Natrafiłem także na Hóu o szarej skórze, co znaczyło, że na posiadacza miraculum Małpy wybrano nieboszczyka albo że tenże nieboszczyk nie mógł zdzierżyć swej przegranej i wrócił do świata żywych po zemstę. Byli też Lóng, Guī, Mǎ, Shé, Gēzi i Lièbào. W momencie, gdy miałem już unieść stronicę z wizerunkiem Ying (swoją drogą miraculum Orła podzieliło los podobny do pawiej broszki i nikt nie widział go już od 1825 roku, gdy to podobno przez Afrykę wędrowała zjawa okrzyknięta mianem "Eegal Chhaaya". Oczywiście, to mogły być tylko stare legendy pierwotnych ludów...), ktoś zapukał do drzwi.
Przerażony zamarłem z kartką w ręku i odwróciłem głowę ku drzwiom, nasłuchując dalszego pukania, które nie nastąpiło. Wnioskując, że miałem do czynienia z pomyłką, odetchnąłem z ulgą i przytuliłem stronę do piersi, mając ufność, że ta nie zamieni się w pył pod wpływem mojego dotyku. Niemniej, należało w końcu podjąć jakiejś kroki, dlatego, aby nie bawić się w ponowne szukanie tego, co już udało mi się znaleźć, obłożyłem posegregowane kartki w okładkę. Brakowało jednak czegoś, co by zamknęło księgę...
CZYTASZ
Grinoire |Miraculous| - w trakcie poprawek
FanfictionKażdy promyk światła ma w sobie odrobinę mroku... I każdy mrok rozświetla odrobina światła. Najpierw niechciane dziecko, teraz niechciany dorosły. Skazany na straty już od pierwszych minut życia NoIr codziennie oddaje każdemu kawałek siebie, aby ty...