Olivia zakręciła łyżeczką w swojej kawie i uważnie przyjrzała się Blaise'owi zajadającemu się golonką w kapuście, za którą zapłaciła horrendalną cenę.
Czy po wszystkim powinna zabierać go ze sobą do Swallow Village? Mężczyzna teoretycznie miał już ułożone życie - skończył akademię wojskową, posiadał wynajęte mieszkanie, utrzymywał się, służąc ojczyźnie jako pilot w dalekich Chinach. Mimo to nikt jakoś nie zainteresował się jego nagłym zniknięciem czy tam porwaniem (Thor z powagą w głosie opowiadał, że został uprowadzony wraz ze swoim pięknym samolotem przez szalonego Francuza, zaś NoIr mówił, że nikt nie kazał Blaise'owi nocować w maszynie, która miała zostać przez niego pożyczona, więc zdania na ten temat były dość rozbieżne). Gdyby Amerykanin teraz wrócił do pracy, prawdopodobnie zostałby ukarany za dezercję ze służby i być może zwolniony, w dodatku musiałby odkupić maszynę USAF. Ulokowanie go w Jaskółczej Wiosce nie byłoby raczej żadną stratą dla niego. Olivię było stać na kupno samolotu i wybudowanie prowizorycznego lotniska, co pozwoliłoby mężczyźnie patrolować okoliczne tereny. To był nawet dobry pomysł, należało dłużej go rozważyć.
- Myślisz, że po dotarciu do Londynu wszystko się skończy? - zapytała smutno blondynka.
- Hmm? - Blaise zerknął na kobietę spod swego brązowego, kowbojskiego kapelusza z czarną wstążką, który rzekomo miał skrywać jego tożsamość przed światem.
- Pytałam, czy uważasz, że po dotarciu do Londynu wszystko się skończy - powtórzyła poirytowana Gomez - Wiesz... Czy NoIr pozwoli ci zostawić miraculum i wrócimy do USA.
- Mam taką nadzieję. Muszę udać się do dowództwa najszybciej jak to możliwe i wytłumaczyć im całą sytuację - powiedział, wkładając do ust ociekający sokiem z kapusty kawałek mięsa.
- Nie boisz się, że zwalą na ciebie całą winę za wypadek?
- Nie, jeśli pójdziesz tam ze mną - uśmiechnął się uroczo blondyn.
- Po co mam z tobą iść? - spytała zbita z tropu Olivia.
- Jesteś legendą lotnictwa. Twoje zdjęcia wiszą w Akademii. Szefostwo będzie bało się mnie wyrzucić, jeśli przyjdę z kobietą, która zrzuciła Fat Man na Nagasaki.
- Nooo... - mruknęła nieprzekonana kobieta - To nawet logiczne, ale właściwie miałam dla ciebie propozycję.
- Zamieniam się w słuch - powiedział Blaise, nie odrywając wzroku od golonki.
Gomez odwróciła głowę ku oknu ozdobionemu czerwonymi serduszkami wyciętymi z papieru. Na parapecie wśród różyczek w doniczkach paliły się świeczki w kształcie serc. Były Walentynki, a Olivia w ogóle nie czuła romantyzmu. Komedia romantyczna, którą obejrzeli prawie dwie godziny wcześniej nie wystarczyła do zadowolenia Amerykanki. Czegoś zdecydowanie brakowało. Pytanie czego?
Nagle kobieta zauważyła na dachu jednego z budynków szybko poruszającą się pomarańczowo-czarną plamę. Niemożliwe, aby w Kolonii był jeszcze jakiś inny bohater oprócz ich czwórki, jednak żadne z nich nie posiadało takiego stroju. Możliwe, że to po prostu jakiś parkourzysta przygotowujący się do nagrania filmu na media społecznościowe, ale co jeśli to NoIr? Nie, niemożliwe. NoIr siedział grzecznie w pokoju od wielu dni i nosa nie wyściubiał z hotelu, obawiając się jawnego ataku ze strony tajemniczej Mendy oraz szpitalnych ochroniarzy.
- Widziałeś? - spytała zaintrygowana, obserwując mknącą po dachach sylwetkę.
- Nie, a powinienem coś widzieć? - oczywiście, Blaise był przecież zbyt pochłonięty posiłkiem, aby zwracać uwagę na otaczającą go rzeczywistość.
CZYTASZ
Grinoire |Miraculous| - w trakcie poprawek
FanfictionKażdy promyk światła ma w sobie odrobinę mroku... I każdy mrok rozświetla odrobina światła. Najpierw niechciane dziecko, teraz niechciany dorosły. Skazany na straty już od pierwszych minut życia NoIr codziennie oddaje każdemu kawałek siebie, aby ty...