Jest to jeden z najtrudniejszych rozdziałów do pisania dla mnie, więc doceńcie to i nie zabijajcie za to co się wydarzy
Minął tydzień. Tomek strasznie się o mnie troszczy i spędza każdą możliwą chwilę ze mną, a jak nie może zalewa mnie falą wiadomości. Niezaprzeczalnie czuje ciągle czasami dyskomfort przy jego bliskości, ale częściej daje mi to poczucie bezpieczeństwa. I z jednej strony się cieszę. Z tego bo chce z nim nawiązać bliższą relacje, ale z drugiej przeraża to że tak szybko umiem ponownie zaufać komuś. Mam tylko nadzieję że się na tym nie przejadę.
Zaraz powinna przyjechać Marysia, na babski wieczór i ploty. A przy okazji chce się dowiedzieć w końcu na jakim etapie relacji jest z Kubą, bo mam wrażenie że tam się dzieje więcej niż w całym moim życiu a uwierzcie mi czasami było ciekawie.
Kiedy usłyszałam dzwonek do drzwi od razu pobiegłam żeby otworzyć, jednak osoba którą zobaczyłam była osobą którą chyba nigdy nie chciałam już zobaczyć i jej wizyta mogła dotyczyć tylko jednej rzeczy i nie skończy się dobrze
- Witaj kochana - głos Sandry nadal jest tak samo irytujący jak wtedy
- Czego chcesz? Nie mam za dużo czasu wiec może innym razem? - zaproponowałam. Po prostu jakoś nie mam ochoty jej widzieć. Chyba normalne co nie?
- Oj nie moja droga - zamknęła drzwi - Posłuchaj mała zdziro, nie wyrwiesz mojego chłopaka na dziecko, bo osobiście wątpię żeby było jego ale on oczywiście uwierzy tobie zawsze. A więc zrobimy tak. Usuniesz dziecko i odczepisz się od Tomka i o wszystkim zapomnimy. Masz tutaj numer do kliniki jak będzie trzeba to nawet to wszystko opłacę - podała mi karteczkę a ja nie dowierzałam w to co usłyszałam. Ona chyba niedorozwinięta jakaś jest
- Po pierwsze nie będę robić nic wbrew sobie. Po drugie nie potrzebuje od ciebie żadnych pieniędzy. A po trzecie Tomek nie pozwoliłby na to żebym usunęła dziecko, w szczególności po tym jak zobaczyłam jego radość na tą wiadomość
- serio myślisz że mu na tobie zależy? On ma tylko wyrzuty sumienia w sumie to sama nie wiem po czym
- Oj nie udawaj niewiniątka bo doskonale wiem co się wydarzyło wtedy i jak doskonale to wszystko zaplanowałaś. W tym momencie zazdroszczę umiejętności organizacji tobie i Marcinowi, bo to jest hit
- Dobra starczy. Masz tydzień żeby tego bachora nie było, albo ja załatwię to inaczej
- Nie zrobię tego. I ty mi też nic nie zrobisz, bo będziesz się bała konsekwencji - powiedziałam pewnie
- Oj nie byłabym tego taka pewna - Sandra zawsze była psychiczna ale tym razem jej śmiech spowodował że serio się jej bałam. Nagle poczułam okropny ból w podbrzuszu i nie ogarniałam co się dzieje - mówiłam że i tak tego dzieciaka nie będzie. A i tylko spróbuj powiedzieć Tomkowi to ucierpi ktoś inny. A i jak to nic nie da to bądź świadoma, że ja poprawię. Trzymaj się złotko - zaśmiała się jak wiedźma i wyszła
Oparłam się o kanapę i zaczęłam spokojnie oddychać. To podobno pomaga. Jednak zamiast być lepiej ból się tylko zaostrzał i zaczęło mi się robić coraz gorzej. Świat wirował i zaczynał powoli znikać
- Asia co się dzieje - zapytała Marysia która nie wiem skąd i kiedy się tu pojawiła. Chyba po prostu już nie kontaktuję
- Nie wiem. Zadzwoń po karetkę i nie mów Tomkowi. Błagam - poprosiłam resztkami sił
A co było potem nie zbyt pamiętam...
Zaczęłam się wybudzać przez wkurzające światło, które drażniło mnie w oczy. Nagle zorientowałam się że nie jestem w żadnym znanym mi dotychczas pomieszczeniu. I było mi tu za biało
Zaczęły do mnie docierać wszystkie wspomnienia i że jestem w szpitalu. A może to wszystko to jeden wielki sen, który się kończy albo już skończył? Oby tak
- Proszę spokojnie leżeć zaraz przyjdzie doktor - powiedziała do mnie pielęgniarka zmieniając kroplówkę
Zobaczyłam że mój brzuch jest trochę bardziej płaski a na moim ciele widzę trochę krwi
Nie. To chyba jakiś żart. To nie mogło się wydarzyć
- Jak się czujesz? - usłyszałam w drzwiach głos Marysi, który wyciągnął mnie z zamyślenia i otchłani rozpaczy
- Do dupy. I fizycznie a jeszcze bardziej mentalnie
- Zaraz będzie Tomek. Powiedziałam mu tylko ze jesteś w szpitalu nie mówiłam co konkretnie się stało bo sama w sumie nie wiem i oczekuje wyjaśnień, lecz nie muszą one być tu i teraz bo rozumiem że musisz to sama najpierw poukładać w głowie - Jezu jak ja ją kocham za to
- jeżeli się nie mylę to mówiłam Ci ostatkiem moich sił żebyś nic nikomu nie mówiła ale jak widzę ciężko bywa z rozumieniem polskiego. No mówi się trudno i tyle. Kiedyś ciebie zabije za te wszystkie czyny wbrew mnie
- No ale na pewno nie teraz bo masz zbytnio siły na to plus byłby świadek zbrodni - wskazała na drzwi gdzie stał Tomek - zostawię was samych
- Nie musisz na razie nic mówić - położył się obok mnie i mocno przytulił co było moją ewidentną potrzebą w tym momencie
- Ono nie żyje - wyszeptałam przez łzy. Moje drugie dziecko nie dotarło na świat - to moja wina
- Słońce nie masz na to wpływu naprawdę. Tak miało być po prostu. Teraz oboje musimy się z tym pogodzić i żyć dalej - zaczął głaskać mnie po głowie żeby uspokoić co trochę działało
- Pielęgniarka powiedziała mi że pani się już wybudziła. Miała pani dużo szczęścia, że przyjaciółka szybko zareagowała, bo mogło to się skończyć gorzej dla pani zdrowia. Jednak mimo naszych starań dziecka nie udało się uratować. Przykro mi - w moich oczach zaczęły się łzy, bo żyłam jeszcze tą chwilę z nadzieją, że nic się nie stało - Musimy jeszcze zrobić kontrolne usg i jeżeli wszystko będzie w porządku to jutro dostanie pani wypis. A pan niech będzie przy niej jak najdłużej, bo partnerka potrzebuje teraz dużo wsparcia - i wyszedł
Wtuliłam się w Tomka bo potrzebowałam teraz czyjejś obecności, spokojnego bicia serca i przytulenia
- Skarbie proszę może te słowa nie są odpowiednie ale rozchmurz się trochę. Ja wiem jest ciężko bo też to przeżywam może nie aż w takim stopniu jak ty ale uwierz że też. Jeżeli się załamiemy nie pozbieramy się już. Wiem że to nie jest łatwe ale głowa do góry, bo to wpływa też na twoje zdrowie, a przede wszystkim musisz teraz zadbać o siebie. I wiesz może tak właśnie miało być?
CZYTASZ
Someone|4dreamers
FanficKsiążka jest oparta na książce mojej ukochanej autoreczke Marysi "Intuition". Jest to ta sama historia opowiedziana oczami innej bohaterki