Rozdział XXVIII

578 24 0
                                    

Biegłam, pokonując kolejne kondygnacje, aż w końcu dotarłam do dormitorium. Drzwi trzasnęły za moimi plecami, a ja padłam na łóżko. Czułam, jak pęka mi serce. Lora zawsze była dla mnie ważna, kochałam ją jak siostrę. Była moim wsparciem, otuchą, moją rodziną. W tamtej chwili jednak wbijała mi nóż w plecy, sprawiając potężny ból. Zdradziła mnie, moja najlepsza przyjaciółka okazała się oszustką. Byłam sama, co tylko pogłębiało moją rozpacz. Gdy w końcu uspokoiłam swój oddech, podniosłam się ostrożnie, a wówczas w odbiciu lustra ujrzałam swoją twarz. Moje oczy były czerwone i lekko napuchnięte od łez. Widok ten sprawił, że postanowiłam wziąć się w garść. Nie chciałam spędzić tego wieczoru, samotnie, wyczekując, aż Lora wróci. Nie miałam ochoty jej widzieć. W tym samym momencie przypomniałam sobie o rozmowie z Emily i jej propozycji o wspólnym wyjściu. Teraz ten pomysł wydawał się dużo bardziej atrakcyjny. Z pewnością puchoni już dawno wyszli, lecz nic nie stało na przeszkodzie, abym do nich dołączyć.

Wstałam z łóżka, a następnie zbliżyłam się do lustra. Kiedy byłam już gotowa, a moje napuchnięte oczy przykrył lekki makijaż, chwyciłam za wiszący w szafie płaszcz i wyszłam z pokoju. Kroczyłam ciemnymi korytarzami, a gdy w końcu dotarłam do szkolnych wrót poprawiłam szalik na mojej szyi i pchnęłam znajdujące się przede mną drzwi.

Mrok pochłonął całą okolice. Droga wiodąca do Hogsmeade, była zupełnie opustoszała, a jej jedynym źródłem światła były niewielkie lampy, lewitujące kilka metrów nad ziemią. Chcąc jak najszybciej znaleźć się w miasteczku, przyspieszyłam znacznie kroku. Niedługo później dotarłam do wioski. Gdy odszukałam pośród wąskich uliczek budynku z drewnianym szyldem "Trzy miotły", pociągnęłam za klamkę i weszła do środka. Pomieszczenie było całkowicie zatłoczone. Rozpięłam więc swój płaszcz i ostrożnie rozejrzałam się, poszukując Emily. Po chwili, w oddali dostrzegła jasnowłosą dziewczynę, siedzącą z kilkoma innymi puchonami. Odwiesiłam palto na wieszak i udałam się w ich kierunku.

   - Hej. - Powiedziałam niepewnie, podnosząc dłoń w geście przywitania.

   - Maddy! - Wrzasnęła uradowana Emily i w tym samym momencie wszyscy siedzący z nią puchoni spojrzeli na mnie. - Nawet nie wiesz jak bardzo się cieszymy, że do nas dołączyłaś!

Jej głos zdradzał stan w jakim była. Alkohol z pewnością zaszumiał jej już w głowie, jednak mimo to zrobiło mi się bardzo miło. Odwzajemniłam uśmiech jakim mnie obdarowała i dosiadła się do ich stolika.

   - Czego się napijesz? - Zapytał siedzący obok mnie Timothy. - Tym razem to ja stawiam tą kolejkę więc korzystaj.

   - Niech pomyślę. - Wzięłam do ręki oblepioną czymś lepkim kartę i zerknęłam na dostępne trunki. - Wezmę sherry.

   - Nie ma problemu. - Oznajmił rudowłosy puchon i wstał od stołu.

Niedługo potem powrócił, wręczając mi lampkę z alkoholem. Niewiarygodnie szybko pochłonęły nas rozmowy podczas, których żartowaliśmy, a z naszych ust nie znikał uśmiech. Victor, siedzący naprzeciw mnie przyniósł nam jakąś grę planszową, o którą poprosił jednego z barmanów. Zagraliśmy w nią kilka razy, a mi nawet udało się wygrać jedną z rund. Dzięki ich towarzystwu zupełnie zapomniałam o zmartwieniach, o łzach, które przelałam. Nie wiem jak wiele wypiłam, ile kieliszków pozostawiłam pustych, lecz mogłabym przyznać, że tego właśnie wtedy potrzebowałam.

Gdy ilość wypitego płynu w końcu mnie zmogła, postanowiłam udać się do toalety. Wracając wybrałam dłuższą drogę, chcąc uniknąć ponownego przeciskania się między zatłoczonymi stolikami. Szłam pewnym krokiem i choć alkohol dawał się we znaki, panowałam nad swoim ciałem. Zupełnie niespodziewanie poczułam, na sobie czyiś wzrok. Spojrzałam się w stronę baru i wtedy ujrzałam mężczyznę. Był nieco starszy, a jego ciemne włosy przeplatały srebrne pasma. Obróciłem szybko głowę chcąc zerwać kontakt wzrokowy, który zdążyliśmy nawiązać, jednak chwilę później poczułam, że ktoś łapie mnie za rękę. Odwracając się ujrzałam przenikające mnie spojrzenie mężczyzny. Przez moment milczał, by po chwili zbliżyć się do mnie. Zdenerwowana lekko odrętwiałam, kiedy jego twarz zbliżyła się do mojego ucha. Poczułam silny zapach męskich perfum.

The enemy | Draco Malfoy/OC, Mattheo Riddle/OC |Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz