W blasku księżycowego światła, które przedzierało się przez zasłonięte okno, próbowałam znaleźć spokój. Ale nieustanna walka z bezsennością dręczyła mnie jak demon, wdzierając się w moje sny i kłując jak tysiąc ukłutych igieł. Moje powieki unosiły się co chwilę, budząc mnie z zawziętą nieufnością.Komnata, która miała być teraz moją, pachniała splendorem minionych czasów, moje oczy przemierzały kunsztowne meble i delikatne zdobienia, poszukując ukojenia dla mojego niespokojnego umysłu. Moje myśli wędrowały po ścieżkach wspomnień, ukrytych w półmroku przeszłości. Głos w mojej duszy donośnie wykrzykiwał, że nieodwołalnie nadchodzi coś złowrogiego.
Po raz kolejny otworzyłam oczy i usiadłam na krawędzi łóżka. Mimo że lekki szum po wieczornym kosztowaniu trunków przeszywał moją głowę jak kłujące ciernie, nie mogłam zignorować suchości w moim gardle i spierzchniętych ust.
Podniosłam się ostrożnie i lekko się wychyliłam, sięgając po koszulę, która spoczywała bezceremonialnie na końcu mojego przestronnego łóżka. Chwyciłam ją, narzucając na swoje ramiona. Bosymi stopami, prawie bezszelestnie, podążałam ku wyjściu.
Chłodna posadzka, witała moje nagie stopy uściskiem, jakby próbując mnie zatrzymać w tej mrocznej przestrzeni. Ciemne korytarze roztaczały się przed moimi zmysłami, ich sklepienia zdawały się stłumione w niewidzialne ramiona ciemności. Mury, które w innych okolicznościach byłyby miejscem ochrony, teraz przerażały swoją obojętnością, jakby ukrywały tajemnice, których nie powinno się odkrywać.
Nieśpiesznie postępowałam przez ten labirynt, gdzie cień miał swój taniec i szelest, jakby ukryci obserwatorzy śledzili każdy mój krok. Cisza oplatała się wokół moich myśli, budząc we mnie trwogę.
W końcu dotarłam do kuchni, a jej drzwi otworzyły się z cichym skrzypnięciem, jakby sam głos przeszłości wydał odgłos swojego powitania. Przyćmione światło dogasających świec tworzyło groteskowe cienie na starych, drewnianych blatach.
Chłodny dreszcz przeszył moje ciało przypominając mi o mrocznej obecności, która stale czaiła się wokół mnie.
Moje spojrzenie padło na stary kielich, zaniedbany i pełen przeszłości, który zdawał się wołać do mnie, obiecując ulgę. Sięgnęłam po dzbanek, wypełniony chłodną wodą, i delikatnie nalałam jej do naczynia.
Ostrożnie odwróciłam się, trzymając kielich w dłoniach. W momencie, gdy kielich zbliżyłam do ust, ciche mruknięcie rozerwało powietrze:
- Dlaczego nie śpisz, maleńka?
Podskoczyłam ze strachu, a naczynie wypadło mi z rąk, rozpryskując wodę na posadzce.
W słabym świetle dostrzegłam zarys sylwetki, która siedziała leniwie na krześle, opierając łokcie na stole i przyglądając się. Jej oczy, przesiąknięte mrokiem, wbijały się we mnie, przenikając do najgłębszych zakamarków duszy.
Odruchowo podniosłam rozlane naczynie, mierząc go chłodnym spojrzeniem, w którym zawarte było morze gniewu.
- Powiedz mi raczej, czy ktoś taki jak ty w ogóle potrzebuje snu? Czy może żerujesz na bezsenności innych, czerpiąc swoją energię z ich strapień? - rzuciłam, unosząc brwi w ironicznej zadumie.
Cor podniósł się z krzesła, unosząc się jak mroczna zjawa, intrygując swoją obecnością. W ciemnościach nocy, ubrany w całkowitą czerń, Cor wyróżniał się niczym mroczna inkarnacja samego chaosu. Jego koszula lekko rozpięta, ukazywała tylko fragment jego torsu, odkrywając perfekcyjnie wyrzeźbione mięśnie, które emanowały potężną siłą i zmysłowością. Jego spojrzenie przemknęło po moim ciele, jakby chciało przeniknąć do najgłębszych zakamarków mojej duszy.
CZYTASZ
The enemy | Draco Malfoy/OC, Mattheo Riddle/OC |
FantasyMedalion o potężnej mocy, stworzony z żywego ognia... Gdy odnajduje go Madeleine, nie ma pojęcia, że jest nosicielką sangre de fuego, ognistej krwi. Istnieje jednak dziennik, w którym zapisane są tajemnice, lecz, kiedy sekrety te poznaje ktoś, kto p...