45

372 17 23
                                    

Mike p.o.v

Obudziłem się otwierając zaspanne oczy, śięgnąłem telefon który cały czas wibrował.
Bez zastanowienia odebrałem przekładając  go do ucha, drugą rękę trzymałem w pasie willa który był do mnie przytulny.

- Gdzie jesteś?!- otworzyłem szerzej oczy, sam nie wiedząc czy się odezwać czy lepiej nie- Gówniarzu natychmiast do domu!- wziąłem głęboki oddech prubując zdobyć trochę odwagi

- Nie- wyszeptałem do osoby po drugiej stronie- daj mi spokój

-Sprzeciwiasz się?- spojrzałem na chłopaka gładząc go po plecach- to przyjadę po Ciebie

-Prosze nie- wyszeptałem płaczliwym tonem- ja nie chce

-Zaraz będę- rozłączył się, spojrzałem na willa przytulając się do niego jeszcze mocniej

-Proszę nie zostawiaj mnie, proszę nie- poczułem łzy na skórze który zaczęły skapywać mi z twarzy- Proszę tak bardzo Ciebie potrzebuje

-Mike?- otworzył zaspane oczy- co się stało? Czemu płaczesz?- przetarł mi łze palcem

- nie pozwól by mnie zabrali proszę, ja nie chce, nie chce...- położył mi dłonie po obu stronach twarzy kierując ją w swoją strone

-O czym ja nie wiem?

- Nie pozwól proszę

- Już spokojnie- przytulił mnie do siebie szeptając uspokajające słowa - jestem tutaj

Po całym budynku rozbrzmiał dzwonek do drzwi, a zaraz po tym surowy ton głosu.
Spojrzałem na niego blagalnie, chwycił mnie za rękę mocno zaciskając.
Drzwi pokoju otworzyły się A w pokoju stanęła mama willa A za nią mały przestraszony chłopiec

-Twój tata, przyjechał- westchnęła- czeka na dole I jest dość zły

-Will proszę- spojrzałem na niego blagalnie- Proszę nie- wyszeptałem ledwo mówiąc

- On zostaje- skierował słowa do mamy- mamo proszę

-Ten pan będzie tam cały czas czekać

Wstałem Z łóżka biorąc plecak, I podchodząc do drzwi.
Zielone tęczówki Aidena były przepełnione strachem jak skrzyżowałem z nim wzrok.

- Mike gdzie ty idziesz?- podszedł do mnie

-Ten pan zrobi ci krzywdę- wyszeptał chłopiec na co otworzyłem szerzej oczy

-Przepraszam Za problem- powiedziałem do jego mamy- I dziękuję za nocleg

-Ej!- podbiegł do mnie i chwycił za rękę- pójdę z Tobą

- Will nie

Wyrwałem mu moją rękę z uścisku, I szedłem do po schodach.
Z zawachaniem spojrzałem w stronę ojca Który czekał w framudze drzwi.

-W końcu się pojawiłeś- podnsioł na mnie wzrok, tym swoim spojrzeniem- wracamy do domu- oznajmił surowo kierując wzrok za mnie, gwałtownie odwróciłem głowę za siebie. Spojrzałem na Willa który schodził ze schodów, to nie będzie przyjemna sytuacja.
Tego byłem pewny

-Proszę Pana- podszedł do mnie, skierowałem na niego wzrok bojąc się co będzie dalej- ja wiem że to może trudne I- wziął głęboki wdech- ja wiem że może Pan był wychowany na innych zasadach, I takie coś panu nie pasuje..

-Ktoś prosił Cię o zdanie?-Odpuściłem wzrok na podłogę starając się opanować oddech- nie? Właśnie nie. Mike wracamy do domu, to ostatni raz jak tu jesteś

-Niech Pan posłucha- chwycił mnie za rękę, wiem że to nie spodobało się mojemu ojcu- jeśli Pan nie pozwoli mu być przy mnie to ja będę przy nim- zająkał się, a ja uśmiechnąłem- ja go kocham A on mnie, I żaden krzyk tego nie zmieni

- Nie mów mi jak postępować z własnym synem, to dla jego dobra

- Nie, to nie jest dla jego dobra. Nie widzi pan jaki jest szczęśliwy gdy jestem przy nim ? To jest dla jego dobra

-nie to nie jest

- Tak to jest 

- To gdzie w tym wszystkim to jest?

Angel Without WingsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz