Mike p.o.v
-Serio musisz już wracać do Siebie?- westchnął, kiwnąłem głowę lekko podnosząc kącik ust w jego stronę- zostań ze mną- położył głowę na moje ramie
-Will- wyszeptałem- kocham Cię- przygryzłem wargę, krzyżując ręce- Ale naprawdę muszę
- Nie chce byś był tam sam- jego zachrypnięty głos był taki uspokajający-
-Ciiii- przyłożyłem mu palec do ust- nie mów nic- uśmiechnąłem się lekko, pochylając głowę w stronę gwiazd.
Kiedy byłem młodszy, I czułem się kimś nieważnym wychodziłem na dwór pacząc w gwiazdy, gdy zaczynałem je liczyć prubując się nie pomylić zaczynałem przy tym się uspokajać.
Z kwestią czasu zaczęły mnie uspokajać papierosy, nie lubialem ich palić Ale musiałem jakoś odreagować
Z biegiem czasu zacząłem palić po szkole z El, to już była codzienność
Teraz znowu wróciłem do czasów gdzie liczyły się gwiazdy
-Nad czym tak myślisz?- jego głos wprowadził mnie spowrotem do rzeczywistości
-To..- westchnąłem opadajac wzrokiem- nic ważnego
-Jesteś pewny?- jego przenikujący wzrok aż poczułem w kościach
-Yhm- schyliłem trochę głowę całując go w czoło- dziękuję- otworzyłem furtkę od domu Ale jego drobna dłoń nie pozwoliła mi tak sobie iść- coś nie tak?
Widziałem że otwiera I zamyka co chwilę usta, zaraz po tym wtulajac się w moją klatkę piersiową.
-Ciii maluszku- chwyciłem jego obrażoną twarz w swoje dłonie- już się nie gniewaj
- Nie jestem mały- oparł głowę o moją klatkę piersiową, jego mina świadczyła zw coś nie gra.
Odwróciłem głowę w stronę okna, widząc ojca popijającego herbatęKurwa...
-Muszę już iść- odsunąłem się od willa
-Idziemy razem- zmarszczyłem brwi- nie zostawię Cię z problemami
Gdyby to tak działało...
-Naprawdę muszw już iść- wszedłem szybko przez furtkę zamykając ją automatycznie by chłopak nie miał dostępu wejścia
-Otwórz to- chwycił za klamkę szarpiąc za nią
- Nie, muszę już iść- westchnąłem- przepraszam
-Otwórz te jebane drzwi Mike- kopnął je z całej siły- proszę Mike
-Idź do domu, będziesz jeszcze miał problemy- zrobiłem parę kroków w tył
-Skarbie..- wszedłem do domu
Wziąłem parę głębokich wdechów, próbując zdobyć w sobie odwagę.
Wszedłem do salonu, starając uniknąć wzorku ojca.
Ale nawet to było dla mnie za trudne-Wróciłeś- wstał, odkładając kubek- bynajmniej tyle
-Mogę iść do Siebie- wyszeptałem pacząc w podłogę
-Jeśli chcesz- oparł się ręką o stół- myślałem że porozmawiamy
- Nie chce rozmawiać- zacisnąłem usta w wąską linię
-A twój chłopak chciał- otworzyłem szerzej usta, zaraz je zamykając- więc?
-Nie chce rozmawiać- wszedłem na schody, czując jak moje całe ciało dostało silnych drgawek
-Poważnie?- zrobił parę kroków w moją stronę
-Daj mi spokój- wbieglem do pokoju zatrzaskując za sobą drzwi, opadłem bezwładnie na podłogę
Skuliłem się cały prubując wyrównać oddech, opanować swoje ciało.Podszedłem do łóżka, wyciągając za poduszki małą srebną część oszczynki.
Przycisnąłem ją do swojego nadgarstka, przeciągając po skórzę.-Kurwa- syknąłem robiąc kolejną kreskę
Skuliłem się przy łóżku, przyłożyłem rękaw do ust by jak najbardziej uciszyć szloch.
Dlaczego nie potrafię być szczęśliwy?

CZYTASZ
Angel Without Wings
FanfictionDo nowej szkoły dochodzi Will Byers 15 letni szatyn, który wpada w oko brunetowi z równoległej klasy. - - - - - - - ~!Książka zawiera treści seksualne!~