36

406 17 102
                                    

Mike p.o.v

Siedziałem wsłuchując się w rozmowę rodziców, na totalnie obcy mi temat.
Opuściłem wzrok na talerz, czując na sobie wzrok Nancy.

-Mike?- spytał tata powodując że mój wzrok wylądował na nim

- Tak?- spytałem cicho znów wracając wzrokiem na talerz z jedzeniem

-Gdzie byłeś?- podniósł jedną brew oblatując mnie wzrokiem od góry do dołu

-U..takiej jednej osoby- wyszeptałem prubując się sztucznie uśmiechnąć

- Tak długo?- zmarszczył brwi jednego jestem pewny, nie wierzy mi

- Tak jakoś wyszło- wzruszyłem ramionami

-u kogo byłeś?

-To takie ważne?

-Żebyś wiedział, i nie pyskój- podniósł ton głosu przez co sam się przestraszyłem

-U Willa- wyszeptałem zaciskając mocno powieki

-Ciągle u niego przebywasz, może znajdziesz sobie kogoś innego?

- Co?- otworzyłem szerzej oczy

-Przestańcie!- wtrąciła się Nancy- przestań tak naciskać na niego- uśmiechnąłem się na chwilę w jej stronę, wracając wzrokiem w talerz

-Powiedziałem tylko by znalazł sobie jakąś laskę, to dziwne że przebywa tylko z nim

- Co jest w tym złego?- spytałem niepewnie- chce przebywać w jego towarzystwie

- Nie sądzisz że to dziwne? Jesteś chłopakiem powinieneś znaleźć sobie dziewczynę

- Ale...- wyszeptałem zamykając oczy by żadna łza nie wypłynęła

-Ale?

- Ale ja mam już kogoś..-ugryzłem się w język bojąc się kontynuować rozmowę

- Masz? A kogo?- prychnął

-Kogoś kto jest ideałem- uśmiechnąłem się lekko- pod każdym względem tego słowa

-Odpowiedz kim ona jest- kontynuował- jesteśmy ciekawi

Wziąłem głęboki wdech, zamykając oczy.
Bałem się, cholernie się bałem.

-Will Byers

Zapadła cisza, której bałem się przerywać.
Bałem się reakcji ojca, tak bardzo się bałem
Nie potrafiłem się ruszyć, cały czas miałem zamknięte oczy, bałem się je otworzyć I zobaczyć jego wsciekłą twarz.

-Żartujesz sobie?!- wzdrgnąłem się- powiedz że  żartujesz!

- Nie...- skóliłem się czując że po mojej twarzy spływają słone łzy

-Ty pedale- wysyczał przez zęby- powiedz gdzie popełniliśmy ten Pierdolony błąd!

-Uspokój się- powiedziała mama- Mike idź do pokoju- skiwnołem głową potykając się o własne nogi

-Wracaj tu!- usłyszałem gdy wchodziłem po schodach- nie skończyliśmy rozmawiać!

Zamknąłem się w pokoju wziąłem telefon I schowałem się pod kołdrę duszac się przez łzy.
Włączyłem urządzenie klikając numer Willa. Po kilku sygnałach usłyszałem jego głos

-Mike?- wziąłem głęboki wdech by się odezwać, Ale zamiast tego wybuchłem jeszcze większym płaczem

-Kochanie co się stało?- usłyszałem jego zmartwiony głos- odezwij się, co się stało? Zaraz u Ciebie będę.

-n-nie! N-nie przychodz

- Co? Ale czemu?

-proszę nie

-Mike co się stało?

-boje się- wyszeptałem- tak bardzo się boję

-Ktoś coś ci zrobił?

-Yhm- skóliłem się jeszcez bardziej- boję się, ja nie chce tu być

-Skarbie ciii kocham Cię najmocniej na świecie. Nie bój się

-boje się

-Jest w porządku, jestem przy tobie tak?

- Nie jest okay- przetarłem oczy dłońmi łapiąc oddech

-Ciii pomogę Ci

- Nie proszę- usłyszałem sygnał końca rozmowy, rozłączył się

-Mike!- głos z dołu odbił mi się o uszy A ja wzdrgnąłem się przerażony- idę do Ciebie!

Po chwili po moim pokoju rozniósł się głośny trzask drzwi, wziąłem głęboki wdech przestając na chwilę oddychać

-Mike?!- wzdrgnąłem się kolejny raz- przestań ryczeć, powiedz mi dlaczego z nim jesteś? To obrzydliwe

-To wcale nie jest obrzydliwe..

-i jeszcze ryczysz, zachowujesz się jak baba

- wiem..- wyszeptałem bardzi cicho

- Nie będziesz się z nim spotykać, nie pozwolę ci na to

- Co?- podnsiołem na niego wzrok otwierając szeroko oczy- nie możesz..

-Owszem mogę, nie zgadzam się na twoje chore urojenia

- Ale ja go kocham!- wykrzyknąłem nie panując nad sobą- nie zrobisz tego

- Nie podnoś głosu! Jak nie będziesz wychodzić z domu na te wasze durne spotkania nic nikomu się nie stanie

- Co?- opadłem na łóżko dusząc się łzami

-Ogarnij się wyglądasz tragicznie, znajdziesz sobie kogoś lepszego

-Wyjdź- wyszeptałem

- Co?

-Wyjdz!

-Jak ty się odzywasz?!

Usłyszałem płukanie do drzwi, spiąłem
Mięśnie bojąc się co będzie dalej.
Do pokoju wbiegł zdyszany szatyn od razu podbiegając do mnie oplatając ramionami moje drrzące ciało

-Już jestem, spokojnie będę przy tobie- wtuliłem się w jego bluzę dusząc w niej swój płacz

- Co tu się odpierdala?! Wyjdź z tąd porozmawiam z twoimi rodzicami

- Nie wyjdę- nakrył mnie kołdrą, pacząc pogardliwie na mojego ojca- ciiii- głaskał mnie po włosach szepcząc uspokajające słowa

-Wyjdź albo ja ci pomogę!- podszedł do Willa chwytając go za bluzę

-P-puść go

-Ty się nie odzywaj

Hej? Pamiętacie mnie co nie? Ja żyje jak coś
Mam do was pytanie dla mnie ważne.
Powiedzcie mi nawet drobne rzeczy które podobają wam się w tej książce

Angel Without WingsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz