Mike p.o.v
Siedziałem wsłuchując się w rozmowę rodziców, na totalnie obcy mi temat.
Opuściłem wzrok na talerz, czując na sobie wzrok Nancy.-Mike?- spytał tata powodując że mój wzrok wylądował na nim
- Tak?- spytałem cicho znów wracając wzrokiem na talerz z jedzeniem
-Gdzie byłeś?- podniósł jedną brew oblatując mnie wzrokiem od góry do dołu
-U..takiej jednej osoby- wyszeptałem prubując się sztucznie uśmiechnąć
- Tak długo?- zmarszczył brwi jednego jestem pewny, nie wierzy mi
- Tak jakoś wyszło- wzruszyłem ramionami
-u kogo byłeś?
-To takie ważne?
-Żebyś wiedział, i nie pyskój- podniósł ton głosu przez co sam się przestraszyłem
-U Willa- wyszeptałem zaciskając mocno powieki
-Ciągle u niego przebywasz, może znajdziesz sobie kogoś innego?
- Co?- otworzyłem szerzej oczy
-Przestańcie!- wtrąciła się Nancy- przestań tak naciskać na niego- uśmiechnąłem się na chwilę w jej stronę, wracając wzrokiem w talerz
-Powiedziałem tylko by znalazł sobie jakąś laskę, to dziwne że przebywa tylko z nim
- Co jest w tym złego?- spytałem niepewnie- chce przebywać w jego towarzystwie
- Nie sądzisz że to dziwne? Jesteś chłopakiem powinieneś znaleźć sobie dziewczynę
- Ale...- wyszeptałem zamykając oczy by żadna łza nie wypłynęła
-Ale?
- Ale ja mam już kogoś..-ugryzłem się w język bojąc się kontynuować rozmowę
- Masz? A kogo?- prychnął
-Kogoś kto jest ideałem- uśmiechnąłem się lekko- pod każdym względem tego słowa
-Odpowiedz kim ona jest- kontynuował- jesteśmy ciekawi
Wziąłem głęboki wdech, zamykając oczy.
Bałem się, cholernie się bałem.-Will Byers
Zapadła cisza, której bałem się przerywać.
Bałem się reakcji ojca, tak bardzo się bałem
Nie potrafiłem się ruszyć, cały czas miałem zamknięte oczy, bałem się je otworzyć I zobaczyć jego wsciekłą twarz.-Żartujesz sobie?!- wzdrgnąłem się- powiedz że żartujesz!
- Nie...- skóliłem się czując że po mojej twarzy spływają słone łzy
-Ty pedale- wysyczał przez zęby- powiedz gdzie popełniliśmy ten Pierdolony błąd!
-Uspokój się- powiedziała mama- Mike idź do pokoju- skiwnołem głową potykając się o własne nogi
-Wracaj tu!- usłyszałem gdy wchodziłem po schodach- nie skończyliśmy rozmawiać!
Zamknąłem się w pokoju wziąłem telefon I schowałem się pod kołdrę duszac się przez łzy.
Włączyłem urządzenie klikając numer Willa. Po kilku sygnałach usłyszałem jego głos-Mike?- wziąłem głęboki wdech by się odezwać, Ale zamiast tego wybuchłem jeszcze większym płaczem
-Kochanie co się stało?- usłyszałem jego zmartwiony głos- odezwij się, co się stało? Zaraz u Ciebie będę.
-n-nie! N-nie przychodz
- Co? Ale czemu?
-proszę nie
-Mike co się stało?
-boje się- wyszeptałem- tak bardzo się boję
-Ktoś coś ci zrobił?
-Yhm- skóliłem się jeszcez bardziej- boję się, ja nie chce tu być
-Skarbie ciii kocham Cię najmocniej na świecie. Nie bój się
-boje się
-Jest w porządku, jestem przy tobie tak?
- Nie jest okay- przetarłem oczy dłońmi łapiąc oddech
-Ciii pomogę Ci
- Nie proszę- usłyszałem sygnał końca rozmowy, rozłączył się
-Mike!- głos z dołu odbił mi się o uszy A ja wzdrgnąłem się przerażony- idę do Ciebie!
Po chwili po moim pokoju rozniósł się głośny trzask drzwi, wziąłem głęboki wdech przestając na chwilę oddychać
-Mike?!- wzdrgnąłem się kolejny raz- przestań ryczeć, powiedz mi dlaczego z nim jesteś? To obrzydliwe
-To wcale nie jest obrzydliwe..
-i jeszcze ryczysz, zachowujesz się jak baba
- wiem..- wyszeptałem bardzi cicho
- Nie będziesz się z nim spotykać, nie pozwolę ci na to
- Co?- podnsiołem na niego wzrok otwierając szeroko oczy- nie możesz..
-Owszem mogę, nie zgadzam się na twoje chore urojenia
- Ale ja go kocham!- wykrzyknąłem nie panując nad sobą- nie zrobisz tego
- Nie podnoś głosu! Jak nie będziesz wychodzić z domu na te wasze durne spotkania nic nikomu się nie stanie
- Co?- opadłem na łóżko dusząc się łzami
-Ogarnij się wyglądasz tragicznie, znajdziesz sobie kogoś lepszego
-Wyjdź- wyszeptałem
- Co?
-Wyjdz!
-Jak ty się odzywasz?!
Usłyszałem płukanie do drzwi, spiąłem
Mięśnie bojąc się co będzie dalej.
Do pokoju wbiegł zdyszany szatyn od razu podbiegając do mnie oplatając ramionami moje drrzące ciało-Już jestem, spokojnie będę przy tobie- wtuliłem się w jego bluzę dusząc w niej swój płacz
- Co tu się odpierdala?! Wyjdź z tąd porozmawiam z twoimi rodzicami
- Nie wyjdę- nakrył mnie kołdrą, pacząc pogardliwie na mojego ojca- ciiii- głaskał mnie po włosach szepcząc uspokajające słowa
-Wyjdź albo ja ci pomogę!- podszedł do Willa chwytając go za bluzę
-P-puść go
-Ty się nie odzywaj
Hej? Pamiętacie mnie co nie? Ja żyje jak coś
Mam do was pytanie dla mnie ważne.
Powiedzcie mi nawet drobne rzeczy które podobają wam się w tej książce
CZYTASZ
Angel Without Wings
FanficDo nowej szkoły dochodzi Will Byers 15 letni szatyn, który wpada w oko brunetowi z równoległej klasy. - - - - - - - ~!Książka zawiera treści seksualne!~