prolog

1.8K 26 5
                                    

Tańczę na krawężniku i to nie byle jakim tylko takim ogroomnym...właśnie mam robić obrót.... Jednak to nie wychodzi,bo dostaje czymś w głowę?

-Wstawaj śpiochu, bo spóźnimy się na zajęcia!!-krzyczy mi do ucha Emily uderzając mnie w tym samym czasie poduszką .

-Dobra dobra daj mi pięć minut zaraz wstanę- mruczę w poduszke.

- Nie ma spania 7.25 już jest- krzyczy Emi i wyrywa mi poduszke z pod głowy.

-Coo...to czemu mnie nie budzisz !- wstaje z łóżka z taką prędkością, że zaplątuje się w pościel i lecę jak długa na podłogę. Choć w sumie nie taka długa, bo mam tylko 1,55m wzrostu.
No ale jednak bolało ...

- Hahaha ...jezu poczekaj-Emi ściera łezki,taka z niej zołza cieszy się z mojego upadku- Dobra już mogę..No przecież obudziłam Cię.

- Dobra, bo zaraz mi tu pękniesz.- mówiąc to przewracam oczami jednocześnie podnosząc się z ziemi.- Rany, ale mnie tyłek boli - gdy to mówię Emily jeszcze bardziej się śmieję. No po prostu masakra z nią...

Gdy wstałam z tej ziemi to stwierdziłam, że trzeba się śpieszyć, pierwsze zajęcia mamy ze Smith a ona to okropna baba raz się spóźniłyśmy na jej zajęcia w pierwszej klasie najpierw kazała nam napisać wypracowanie na 4 strony później posprzątać w jej gabinecie. To była trauma znalazłam tam jakieś niezidentyfikowane włochate coś i mam pewność, że to się ruszyło, ale wole sobie tego nie przypominać.
Wracając do Smith ona dalej to pamięta
i nam wypomina.
Pędem wbiegam do łazienki biorę szybki prysznic myje się moim ukochanym płynem truskawkowym. Wychodzę z pod prysznica ubieram bieliznę. Później myje zęby. W ekspresowym tempie zakładam mundurek składający się z białej koszuli do tego bordowej spódniczki i takiego samego koloru marynarki z logiem szkoły London High School. Podchodzę do lustra rozczesuje moje brązowe włosy, które są do ramion. Postanawiam je zostawić rozpuszczone. Następnie biorę tusz do rzęs i korektor,żeby jako tako zakryć swoje niedoskonałości. Gdy patrzę w lustro,a dokładniej w swoje brązowe duże oczy stwierdzam,że tragedii nie ma a lepiej w sumie też nie będzie. Więc wychodzę i patrzę na Emily Ross blondynkę z niebieskimi oczami i około 1.62 wzrostu, która jest ubrana dokładnie tak samo jak ja. W sumie co się dziwić w końcu jesteśmy w tym samym internacie w Londynie.

-I co gotowa, bo jak się spóźnimy to Smith znowu nam będzie kazać sprzątać jej gabinet i nie wiem czy to przeżyje kolejny raz - Emi trochę zaczyna panikować.

-O tak lepiej się pośpieszmy-odpowiadam, więc bierzemy torebki i gnamy do wyjścia zamykamy drzwi i biegniemy. Patrzę na zegarek jest 7.55 mamy pięć minut . Dobra trzeba się pospieszyć.

Jeszcze 2 lekcje i mamy koniec NARESZCIE !! Ale to później teraz mamy przerwę obiadową.
Idziemy zwartą grupa do stołówki, Ellie i Monica zajmują miejsce przy naszym stałym stoliku,a my idziemy po jedzenie.
Ja biorę sałatkę z kurczakiem i frytki,
a Emi bierze tylko sałatkę.
Przysiadamy się do dziewczyn.
Ja siadam koło Ellie, a Emily koło Monic.

-Słyszałyście, że ma być impreza w remizie??-zaczyna z podekscytowaniem Monica.

-Ooo brzmi ciekawie-odpowiada Emily

-Nieee, kiedy ma być??-pytam się z zainteresowaniem.
No co kocham imprezy!

-W ten czwartek, bo w piątek mamy wolne.Ale musimy się jakoś stąd wyrwać, żeby nas nie złapali! Bo o 20.00 się zaczyna,a o 18 mamy już cisze nocną.-odpowiada Ellie

-Kurde w czwartek to ja będę w samolocie do Miami-mówię troszkę zawiedziona, ale po drugiej stronie podekscytowana,
w końcu zobaczę brata

-Cooo jak to, zmieniasz szkołę! Zostawiasz nas??- mówi przerażona Monica

-Biorę twoja szafkę!-wykrzykuje Ellie.
Co za małpa,tego się po niej nie spodziewałam...

-Nieee głupie, ona jedzie do ojca.- prostuje Emi

-Ahaa-mówi zawiedziona Ellie

-No dzięki kochana miło,że chcesz się mnie pozbyć-mówiąc to przewracam oczami.

-Oj no przepraszam nie bądź na mnie zła-mówi Ellie ze skruchą- ale dobrze wiesz,że masz najlepszą szafkę.

Na jej komentarz znowu przewracam oczami. Chyba często to robię...

- Dobra już dobra-mówię

-Dobra laski nie chce dobijać, ale trzeba iść bo zaraz jest koniec przerwy. A niestety zajęcia mamy w północnym skrzydle- nasze rozmowy przerywa Emily.

Niestety musimy się z nią zgodzić. Więc wszystkie wstajemy i wychodzimy ze stołówki i zmierzamy na ostatnie lekcje.

Po ostatnich zajęciach wracamy z Emily do pokoju. Gdy tylko przekraczamy nasz pokój obie skaczemy na nasze łóżka.

Jesteśmy padnięte po całym dniu Smith i Roussou dali nam popalić.
Emily odwraca się w moją stronę i na mnie patrzy.

-No co czemu tak patrzysz-pytam się jej

- Zastanawiam się jak to się stało, że twoja mama pozwoliła ci lecieć do ojca-odpowiada w końcu Emi-No wiesz oni nie mają jakiś dobrych relacji.

- Na początku nie chciała mnie puścić, ale tyle ją namiawiałam, że chce się zobaczyć z bratem i w ogóle-mówię jej- i w sumie dzięki Dante udało ja się przekonać.

-Serio ten twój "ojczym" od siedmiu boleści dał radę ją przekonać? - nie wierzy mi moja blondynka.

- ja też nie wierzyłam, ale później się dowiedziłam czemu mi pomógł-mówię- jak matka dzwoniła i poinformowała mnie o swojej zmianie decyzji. Zapomniała się wyłączyć,a zaczęła ze swoim cudownym mężem mówić jak to cudownie będzie się mnie pozbyć na jakiś czas.

- Nie żartuj przecież ty mieszkasz tu w internacie. To co oni za głupoty opowiadają- Emily nie dowierza.
Ja też trochę byłam w szoku, ale w sumie już od 17 lat znam Charlotte Mouse i po tej kobiecie można spodziewać się wszystkiego.

-No właśnie... ale zbytnio mnie jej słowa nie ruszyły zobaczę się z ojcem no i oczywiście z moim braciszkiem!!-odpowiadam

-No takk chociaż tyle dobrego-przytakuje blondynka- A no właśnie wracając do Twojego brata. Masz już kiecke na ten jego bal letnii, co masz być jego osobą towarzyszącą?

-Mam,ale odbiorę ja dopiero w Miami. Chciałam żeby mi ją od razu przewieźli, bo w samolocie nie będę miała na to warunków.- mówię podekscytowana.

-Ooo to jak już ją będziesz mieć to musisz mi zdjęcie wysłać!

-No oczywiście,że ci wyśle!

-A jesteś już spakowana,bo to już za dwa dni!

-Eee wstępnie coś tam spakowane mam-mówię zgodnie z prawdą.

-No to na co czekasz -mówi z oburzeniem Emily i wstaje na równe nogi - Olivio Martin rusz ten zgrabny tyłek trzeba Cię spakować!!

-No weź mam jeszcze 2 dni- marudzę, nie chce mi się teraz pakować. Emily patrzy się na mnie spod byka-dobra dobra już wstaje- kapituluje nie ma co się z nią kłócić.

Odległa Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz