Jesteśmy w połowie, gdy słyszymy trzask i wiele głosów.
- O kurde chyba chłopaki przyszli- mówi szeptem brunet- będą źli
- Może przesadzasz- odpowiadam również szeptem- A może to mój tata z kolegami
Gdy kończę to zdanie słyszymy głos Finn'a. Patrzy się na mnie z uniesioną brwią.
- No dobra...ale myślisz, że serio byli by na ciebie źli. Przecież nie zawsze musisz z nimi wychodzić.
- No nie wiem - gdy to wypowiada Zack wpada do mojego pokoju
- Żyje...- nie kończy - co wy tu?- pyta zdezorientowany
- Oglądamy serial - mówię
-Matt co ty tu robisz, nie chciało ci się z nami wychodzić
- Nooo, bo nie chciało, ale później Olivia zadzwoniła i miałem ważną sprawę- mówi z przejęciem zielonooki
- No spoko,idziecie do nas?- pyta się Zack
- No jasne- odpowiada za mnie Matt i ciągnie mnie już po schodach
- Ooo witamy królową z doliny liliputów - witają mnie chórem wszyscy.
No a ja kłaniam się nisko i się śmieje.- No witam witam diabły
-Ooo a nasz szanowny pan Smith już żyje - teraz Ben śmieję się z Matt'a
- Jezu no przecież kontaktowałem wczoraj- marudzi Matt
- Stary ty chciałeś się bić z kwiatkiem, bo myślałeś że to ktoś z buldogów wkręcił się na imprezę - kwituje załamany Zack
Nie wytrzymałam i wybucham śmiechem. Na co Matt odwraca się w moją stronę z miną mordercy. Przez co od razu się zamykam.
- Ty Olivia nie jesteś lepsza. Mój sprzęt ucierpiał- mówi Mason
- Naprawdę przepraszam to nie było specjalnie - mówię z miną zbitego szczeniaczka. Na prawdę mi głupio.
Mason razem z resztą zaczęli się ze mnie śmiać.- Ojj Olivia on się tylko z ciebie śmieje- uspokaja mnie Liam
- Nie śmieszne Mason- udaje obrażoną
- No weź piękna- przytula mnie Mason
Nagle słychać chrząknięcie.
- Nie podrywaj mi siostry- grozi palcem mój bliźniak
Mason odsuwa się z uniesionymi rękami.
- Przepraszam przepraszam już nie będę
Eee okej...to było dziwne nie wiem jak to skomentować dlatego nie mówię nic, z resztą inni też milczą.
-O w mordę...- mówi nagle Finn z nosem w telefonie- a to zdzira...
- Co jest?- pyta się Carter
Finn odwraca telefon w ich stronę.
No nie zgadniecie...jestem na nim ja
i Black. I są tam różne komentarze...niektóre niezbyt przyjemne.- Co to kurwa jest!- pyta się wkurzony Zack
- "laska" Carter'a wysłała swoją psiapsiółkę i teraz cisną po Oli- mówi z wyrzutem Matt. Jaki on jest kochany.
Patrzę przez ramię Mason'a w telefon.
- Że co proszę,że jak ja niby wyglądam?! Ja ci małpo dam- biorę telefon Matt'a, bo też to otworzył.
I wstukuję w ekran wiadomość. Po czym oddaje telefon. Matt szybko czyta i wybucham niepohamowanym śmiechem.
- Ej co napisała?- pyta się Ben
- " Ja przynajmniej nie wyglądam jak pomyłka genetyczna pijanego naukowca"- mówi między napadami śmiechu Matt.
Gdy kończy to mówić wszyscy zaczynają się śmiać.
- Kobieto uwielbiam cię - stwierdza Liam
- No co nie będzie mnie jakaś lambadziara obrażać- mówię, co ich jeszcze bardziej rozbawia. Oni się tylko ze mnie śmieją. Przewracam oczami- a gdzie to jest ??
- Na naszym forum są tam osoby ze szkoły - tłumaczy Mason
- Umiecie jakoś to usunąć czy coś?- pytam- Bo jakby w piątek będę u was, a nie chce jakiś wielkich dram.
- Spoko ja się tym zajmę, jutro tego nie będzie- uspokaja mnie Carter i puszcza mi oczko
Skończyliśmy temat, nie znam na tyle tych chłopaków. Ale wydaje mi się, że skoro Zack im tak ufa to Carter naprawdę się tym zajmie. Przynajmniej mam taką nadzieję i że moja wiadomość nie rozpęta burzy.
- Ej Carter wpadniesz po mnie w poniedziałek rano i razem pojedziemy do szkoły?- pyta się mój brat
- Spoko
- Ooo to skoro zostawisz autko...to będę mogła pożyczyć?- robię minę kotka ze Shreka. Zack się patrzy na mnie przerażony.
- Dlaczego??
- Nooo,bo w poniedziałek mogę odebrać już sukienkę. Przyszła!!- mówię pełna entuzjazmu. Czego nie mogę powiedzieć
o Zackim.- A muszę?? Nie możesz poczekać jak skończę lekcji.
- No,ale to będzie po 17,a oni mają do 13.
- A tata nie może cię zawieść,albo autobus?
- No weź, moje autko przyjedzie jeszcze nie wiem kiedy.
Ciężko westchnął.
- Wiesz, że mamy tu inny ruch?-dalej próbuje mnie zniechęcić.
- Wiem wiem, czy ty zdajesz sobie sprawę że mam prawo jazdy i potrafię jeździć- mówię już trochę zdenerwowana jego zachowaniem- może raz miałam stłuczkę, ale to nie było z mojej wi...
Nagle przerywam, bo ktoś mnie kopnął w kostkę.
- Może już bardziej go nie przekonuj- mówi rozbawiony Carter- bo nie da ci tego auta.
Lekko się zawstydziłam, często zaczynam mówić jak katarynka.
Reszta chłopaków zaczyna mnie wspierać i stają po mojej stronie, tylko Carter jakiś taki milczący. Czuje tylko, że na mnie patrzy.
- Weź stary pożycz jej te auto przecież go nie zatopi- śmieję się Liam
- Widać, że nie znacie mojej siostry- stwierdza Zack- jak mieszkaliśmy jeszcze razem to się pokłóciliśmy i zatopiła w wannie połowę moich autem.
- Ejjj miałeś nikomu nie mówić!- oburzyłam się - to było na paluszek!!
Mierzę go wzrokiem.
A oni znowu z nas się śmieją.- Jesteście cudownym rodzeństwem - stwierdza Ben
W końcu Zack wzdycha jakby ciągnęli go na tortury.
- Zgoda możesz pożyczyć, ale masz być ostrożna.
Prawie podskakuje w miejscu, ale na szczęście tego nie robię. Jeszcze zmienił by zdanie,bo z nim gorzej niż z babą.
- Dziękuję braciszku- podchodzę do niego i całuje go w policzek
Jeszcze chwilę gadamy o wszystkim i o niczym. Po czym chłopcy stwierdzają,że muszą się zbierać. Żegnają się ze mną całusem w policzek, co znowu jest dla mnie miłą niespodzianką. No wam by nie było miło gdyby ciacha do których wzdycha każda żegnali tak się z wami.
Po czym wychodzą.
Jeszcze chwilę dogryzałam sobie z Zackiem po czym poszłam do pokoju się ogarnąć do spania.
Po pół godzinnym prysznicu i ubraniu się w krótkie spodenki i koszulkę Zack'a, które służą jako moja piżama. Jestem gotowa do spania.
Sprawdzam jeszcze moje media społecznościowe. Odpisuje jeszcze na kilka wiadomości.
Muszę jutro zadzwonić do Emily.Odkładam telefon i układam się wygodniej. I po chwili zapadam w sen.
CZYTASZ
Odległa
Teen FictionOlivia Martin brunetka na co dzień mieszka w internacie w Londynie,przyjechała do Miami na bal i wakacje do swojego brata bliźniaka. Myślała,że to będą zwykłe wakacje. Cóż nic bardziej mylnego... Poznała tam 6 przystojnych kumpli brata. Cóż nie taki...