Rozdział 52

527 12 0
                                    

- No mów proszę cię- patrzę na niego błagalnie

- No córuś-uśmiecha się szeroko- zostajesz z nami

- O Boże żartujesz- przytulam go i pociągam nosem

- Nie płacz kochanie- mocniej mnie obejmuje- tutaj skończysz szkołę

- Płacze ze szczęścia- tata patrzy mi w oczy

- To jaki masz plan, co?- ściera ślady łez z moich policzków

- Dobra- biorę wdech, żeby się uspokoić- będziemy udawać,że naprawdę wyjechałam.
Wszyscy będą pewni, że już jestem w Londynie.
Gdy nagle, ja pojawię się na urodzinach Matt'a.
Zrobię mam nadzieję im piękną niespodziankę

- Szczerze to świetny ten plan- puszcza mi oczko-ale co zrobisz, żeby Zack się nie dowiedział.

- Hmm...myślałam, żeby wtajemniczyć Sandy. Jej rodziców nie ma to może pozwoliła by mi przenocować te dwie noce

- Nie wiem, najpierw się jej zapytaj. A jak nie ona to jakoś coś ogarniemy.

Mocno mnie przytula

- Dobra Olivka, a teraz idź spać- całuje mnie w czoło- dobra

- Tak tatuś- uśmiecham się- kocham cię

-Ja cię też córeczko

Jeszcze raz mnie przytula, po czym wychodzi.

O MATKO ZOSTAJĘ W MIAMI!!!

Cała rozemocjonowana próbuje zasnąć udało mi się to dopiero o 4 w nocy.

Jednak nie na cieszyłam się długo snem, bo dość brutalnie zostałam wyrwana z objęć Morfeusza przez dość zwariowanego bruneta

- Królowo, wstawaj

- Idź sobie- mruczę w poduszkę- jestem zmęczona

- No weź jutro wyjeżdżasz, a ja chcę mieć trochę czasu z tobą- słyszę jego proszący ton i nie mogę powstrzymać lekkiego uśmiechu na moich ustach. To się zdziwisz!

-Dobra dobra- układam się na plecach i z wielkim trudem otwieram najpierw jedno oko później drugie

- Dobra to pół godzinki i jedziemy- uśmiecha się słodko

- Mhmm- ledwo wstaje z łóżka- jaki jest plan

- Ubierz się ładnie,ale wygodnie- kiwa głową- zabieram się na śniadanie

- O słodko- żałuję go w policzek- zaraz zejdę

Zamykam się w łazience

Szybko się ogarniam po czym wychodzę z łazienki

Ubrałam czarne spodenki i granatową hiszpankę. Włosy zostawiałam rozpuszczone.
Będę musiała znowu je trochę ściąć, bo są już za ramiona.

Nie malowałam się, bo jakoś średnio mi się chciało.

Gotowa zeszłam na dół

- No witaj moja ulubiona przyjaciółko- uśmiecha się i mnie obejmuje

- No witaj mój ulubiony przyjacielu- śmieje się

- Znam taką fajną knajpkę- odzywa się gdy już jesteśmy na zewnątrz

Przytakuje

- Oo czyżby nowe autko- patrzę na granatowe audi, piękne

-Tak, w tamto wczoraj ktoś mi uderzył na parkingu- otwiera to cudeńko

- O matko, ale ci nic nie jest- złapałam go za rękę i jeszcze raz popatrzyłam mu w twarz szukając jakiś śladów czy czegoś

- Nie, mnie wtedy nie było- przyciąga mnie do swojego boku- ale słodko,że się martwisz

Odległa Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz