Epilog

1.3K 24 10
                                    

~Parę lat później~

Gdy tylko przeszłam przez próg domu, od razu zrzuciłam moje nowe adidasy.
Cholerstwo mnie obdarło!

- Jestem! - krzyknęłam jednak odpowiedziała mi głucha cisza.

Ręka przeczesałam swoje brązowe włosy, które swoją drogą będę musiała znowu przyciąć.

- Halo - ponownie krzyknęłam i weszłam w głąb mieszkania - pewnie mecz się przedłużył

Weszłam do sypialni i stanęłam w miejscu.
Na łóżku siedział ogromny biały miś, który trzymał wielki bukiet goździków i kartkę z napisem "gratulacje".

- Black - zaśmiałam się i starłam samotną łzę

- Nie miałem w planie doprowadzić cie do łez - usłyszałam za sobą głęboki głos, na który szeroko się uśmiechnęłam.

Odwróciłam się w stronę bruneta.
Z biegiem lat stał się jeszcze przystojniejszy.
Teraz jego twarz zdobił trzydniowy zarost.
A mięśnie są jeszcze bardziej widoczne.

- Nie wiem czy jest czego gratulować - zmarkotniałam - Ten egzamin u profesor White był straszny, a u profesora Bloosoma jeszcze gorszy

- Napewno wszystko napisałaś dobrze, przyszła pani  kardiolog - podszedł do mnie w dwóch krokach i objął w talii

- Dobra a jak wam poszło - podniosłam głowę by spojrzeć w jego oczy, zobaczyłam ten arogancki uśmieszek

- Rozwaliliśmy ich - cmoknął mnie w usta

- No z takim kapitanem ciężko by było was pokonać - uśmiechnęłam się szeroko. Na studiach nic się nie zmieniło Carter już na pierwszym roku został kapitanem.
Chłopak, który wtedy już kończył oddał mu pałeczkę, bo stwierdził że jest do tego stworzony. Cóż ma rację odkąd mój narzeczony jest kapitanem, Pantery przegrały tylko dwa razy. Co jest wielkim sukcesem, patrząc na to że jesteśmy już na ostatnim roku.

Tak dobrze zauważyliście "mój narzeczony"!
Przyjęłam jego oświadczyny 3 miesiące temu. Stało się to gdy zabrał mnie na plażę. Mieliśmy poserfować, a gdy już to zrobiliśmy zaprowadził mnie na koc, który był ozdobiony kwiatami, lampkami i innymi takimi.  Gdy ja jadłam maliny on przede mną uklęknął, pamiętam że byłam w takim szoku ze zaczęłam się dusić malinami.
A później zaczęłam energicznie machać głową i na niego wskoczyłam. Biedaczek się tego nie spodziewał i razem ze mną upadł na ziemię. Tylko problem był taki, że pierścionek poleciał w piach.
I moje łzy szczęścia zmieszały się z tymi z rozpaczy. Jednak pierścionek szybko się znalazł i od tego momentu świeci na mojej dłoni.

- W ogóle dzwonił do mnie ojciec, będę musiał jutro wpaść do firmy - odezwał się po chwili, firmę jego ojca będzie prowadzić on i Chase - pojedziesz ze mną mama strasznie się za tobą stęskniła

- No oczywiście ja za ulubioną teściową też się stęskniłam  - uśmiechnęłam się szeroko - a właśnie czekają na nas

- A nie możemy tego odwołać - zaczął całować mnie po szyi, a ja mruknęłam z rozkoszy- cały dzień się nie widzieliśmy

- No wiem - przymknęłam oczy - Ale podobno mają jakieś wieści.

- Ciekawe co ten twój brat znowu wymyślił - podniósł mnie i rzucił na łóżko - jak się spóźnimy to nic się nie stanie

****

- Na kolejne urodziny chyba muszę Ci kupić zegar - zaśmiał się Zack i mnie mocno przytulił i pocałował w policzek

- To raczej Carter'owi - przewróciłam oczami, cóż spóźniliśmy się trochę bardzo, ale na usprawiedliwienie to jego wina

- Proszę bez szczegółów - zatkał sobie uszy

OdległaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz