Rozdział 35

541 14 3
                                    

Kolejne dni minęły nam raczej spokojnie.
Przesiadywaliśmy w takim samym komplecie tylko w innych domach

Dzisiaj wypadło na dom Carter'a, siedzimy u niego przy basenie.

Oni w wodzie,a ja siedzę przy krawędzi i moczę nogi. Korzystam z pięknej pogody Miami i wystawiam twarz do słońca.

Jednak wybudził mnie z tego transu głos mojego telefonu

Podnoszę go i odbieram przychodzące połączenie

- Hejka Olivia, przepraszam że się nie odzywałam- mówi ze skruchą Sandy- ale musiałam pojechać z rodzicami do dziadków na wieś,a tam nie ma zasięgu

- Hejj Sanny nic się nie stało- zapewniam ją

- Nie no, bo mi głupio- robi przerwę- ty do mnie dzwoniłaś, a ja nie dawałam znaku życia

- Serio nic się nie dzieje - uśmiecham się mimo, że tego nie widzi- to co kiedy się widzimy

- Oo właśnie... robisz coś dzisiaj- pyta z nadzieją w głosie

- Dzisiaj- patrzę w stronę chłopaków- w sumie to nie

- O to świetnie- ucieszyła się- widzimy się dzisiaj

- Jasna sprawa- śmieje się- to może 17 podjadę po ciebie

- Okii, to adres ci wyśle- dogadujemy jeszcze szczegóły po czym się rozłączamy

- Kto to- pyta się Matt

- Sandy- odpowiadam- umówiłyśmy się na 17

- Coo mam być zazdrosny- udaje oburzenie

- Oczywiście,że nie w moim sercu jesteś tylko ty- przykładam dłoń do wspomnianego miejsca i próbuje zachować powagę- i...Hades'a!

Wołam psa, który już pędzi w moją stronę, by po chwili przytulić go do swojego boku

- To jest niesamowite- zdumiewa się Mason- jak on cię polubił

-A zna cię krótko - odzywa się Finn

- No mnie zna dłużej, a dalej nie lubi- wzrusza ramionami Ben- patrzcie, Hades!

Pies patrzy w jego stronę i zaczyna warczeć

Jestem w szoku

- Cii już spokojnie maleństwo- głaszcze go po łebku, na co od razu się uspokaja

- Ale serio to jest imponujące- przytakuje Carter i mimo,że ma okulary na oczach...to wiem że patrzy dokładnie w moje brązowe

- Li zawsze miała rękę do zwierząt- wspomina Zack- pamiętasz jak kiedyś byliśmy z babcią Jojo w zoo

- O Boże nieeee....zamknij się !!

-No, a więc gdy tam byliśmy to poszliśmy do mini zoo- nie reaguje na moje protesty- i wszystkie kozy, barany chodziły za Olivia.
Wszyscy jej zazdrościli, tego jak te zwierzęta do niej lgną

- Taa jednak nikt nie wiedział, że mój przygłupi brat. Wsadził mi w tylną kieszonkę spodenek marchewkę, dlatego te zwierzęta tak za mną chodziły- przewracam oczami

- O Boże stary - Liam jest cały czerwony ze śmiechu

- To był jeden z moich najlepszych pomysłów- uśmiecha się Zack

- Szczerze to też bym tak pomyślała, gdyby nie to że jeden baran się zdenerwował- robię przerwę- i nie uderzył mnie swoimi rogami. Miałam siniaki na całych plecach.

- A ty w ramach zemsty moją ulubioną czapkę z daszkiem dałaś lamie- mruczy

A wszyscy się śmieją

Odległa Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz