Rozdział 33

567 14 3
                                    

Dzisiejszego dnia budzę się dość wcześnie,ale stwierdzam że dłuższe leżenie jest zbędne. Dlatego biorę ciuchy i idę do łazienki.

Odkręcam wodę i wchodzę pod ciepły strumień. Jak zawsze używam mojego truskawkowego płynu do mycia, natomiast głowę myję waniliowym szamponem.

Odświeżona, zawijam się ręcznikiem.
Ubieram przygotowane wcześniej ubrania, a włosy wycieram ręcznikiem.

Gotowa wychodzę i schodzę na dół do kuchni.
Nie słyszę dosłownie NIC. Jestem trochę zdziwiona, ponieważ tata należy do tych rannych ptaszków, a tu po ósmej a on jeszcze nie na nogach.

No, ale dobra nie przejmując się już więcej biorę miskę i robię sobie płatki. Z gotowym śniadaniem idę z powrotem do siebie.

Siadam na łóżku, a przed sobą układam swojego laptopa.

Dzwonię do mojej barbie, jeden sygnał drugi...

- Halo?- na ekranie pojawiam się blond czupryna

- No w końcu- uśmiecham się szeroko- Witaj barbie moja kochana

- Hejka Livi- teraz widzę ten piękny uśmiech, jednak widzę coś jeszcze

- Co się dzieje- pytam- czy ty płakałaś

- Olivia- wybucha płaczem- ja...ja...nie.. wiem ..
co... robić

- Hej hej kochanie...co się dzieje- zaczynam się martwić co raz mocniej

- Will'owi już chyba na mnie nie zależy, moi rodzice się pokłócili i tata gdzieś pojechał.
A mój dziadek jest w szpitalu- wybucha mocniejszym płaczem- i boję się, że to wszystko przeze mnie

- Emi weź głęboki wdech- próbuje ją uspokoić jak i siebie. Jestem przerażona tym co się u niej dzieje. Jej dziadek to najcudowniejszy staruszek pod słońcem. A jej rodzice to najlepsza para jaką kiedykolwiek widziałam. Jednak co do Will'a to nie wiem, ale jeśli naprawdę ja skrzywdził to ja porządnie skrzywdzę jego!!

- Ja...ja.nie..po..potrafię- wydusza z siebie

- Emily Ross oddychaj ze mną- biorę wdech, a następnie wydech - dokładnie tak

Robimy tak jeszcze parę serii, aż zauważam że się uspokaja

- Lepiej?-pytam ostrożnie

- Tak dziękuję- lekko się uśmiecha -co ja bym bez ciebie zrobiła

- Na szczęście tym nie musimy się przejmować, bo będę zawsze- puszczam jej buziaka, a ona w odpowiedzi uśmiecha się trochę bardziej - powiesz mi dokładniej o co chodzi?

Bierze głęboki wdech

- Moi rodzice się o coś bardzo mocno pokłócili  i to dwa dni po moim przyjeździe. Tak,że tata spakował się i gdzieś pojechał. Nie wrócił do teraz. Okazało się,że mój dziadek ma raka. A oni nic mi nie powiedzieli, bo nie chcieli mnie martwić...ROZUMIESZ!? Natomiast z Will'em...sama nie wiem. Jakoś ostatnio nie mieliśmy zbytnio czasu no i on jakoś mnie spławia. Typu wiesz...ja do niego zadzwoniłam to on albo nie odbiera,albo spławia mnie tekstem no słuchaj, bo jestem teraz bardzo zajęty- wzdycha- ja nie wiem co jest ze mną nie tak

- Ej ej po pierwsze nic z tych rzeczy nie jest twoją winą - wyjaśniam jej od razu- po drugie twoi rodzice się za mocno kochają. A wiesz, nawet najlepsze pary czasami się kłócą.
Co do dziadka...nikogo tutaj nie bronię.
No, ale powiedz szczerze co byś zrobiła gdyby ci powiedzieli - pytam

- Przyjechałabym od razu- mówi bez wahania

- Może, dlatego nie chcieli ci mówić- odpowiadam-obawiali się,że rzucisz szkołę i przylecisz- widzę,że chce mi przerwać- ale mimo wszystko postąpili bardzo niefajnie nie mówiąc ci. Ale jestem w jakichś sposób ich zrozumieć

Odległa Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz