Nastąpiło nieuniknione...dzisiaj nastąpił ten dzień, w którym muszę pożegnać się z moją blondynką
- Och Emily nie płacz no- przytulam mocniej Ross, a sama dyskretnie pociągam nosem-widzimy się niedługo
- No ja wiem wiem- bierze wdech- ale ja nie lubię się żegnać
- Ja też, ale zaniedługo znowu będziemy się widzieć. Mam nadzieję,że poznam tego twojego Will'a- puściłam jej oczko
- No oczywiście że tak- uśmiecha się szeroko- mam nadzieję,że z naszym czarnookim kapitanem wydarzy się coś więcej- porusza sugestywnie brwiami
- Ty jesteś chora- kręcę głową z rezygnacją
- Właśnie chyba ty jesteś chora, skoro nie widzisz tego napięcia między wami- uśmiecha się idiotycznie- a to jak tańczyliście w klubie...stara jak on na ciebie patrzył
- Widzę,że odwykłaś już od takich wysokich temperatur, bo chyba słonce za bardzo ci przygrzało- przykładam dłoń do jej czoła
- Jeszcze wspomnisz moje słowa- ze śmiechem zrzuca moją rękę- dobra chyba już mnie wzywają
Długo się żegnałyśmy, po tym jak usłyszałyśmy komunikat,że Emily musi już iść.
Jednak ostatecznie musiała już iść, bo samolot poleciał by bez niej.
Ścieram łzy z policzków
- Oj siostrzyczko-Zack mnie przyciąga do swojego boku- zaniedługo znowu się spotkacie
- No wiem,ale zawsze jak mam się z nią rozstać to mi dziwnie. Od pierwszej klasy trzymamy się razem
Kiwa głową ze zrozumieniem
- To co jakieś lody- uśmiecha się szeroko
- Bardzo chętnie- również się uśmiecham, doskonale zdaje sobie sprawę,że chce sprawić żeby nie było mi smutno.
No i powiedzcie czy to nie jest najlepszy brat!Udaliśmy się do lodziarni
- Karmelowe,a dla mnie czekoladowe- od razu przy kasie mówi Zack
- To jest chore,że tak dobrze mnie znasz- udaje przerażenie
- To było by chore jakbym cię tak dobrze nie znał- parska śmiechem
- Tak w sumie masz rację- również się śmieje
Pani przy kasie dziwnie się na nas patrzyła, ale kto by się przejmował
Gdy odebraliśmy swoje lody, to postanowiliśmy się przejść po parku
- Zack, zrobimy sobie dzisiaj taki dzień- zrobiłam przerwę- wiesz we dwójkę
- Jasne,że tak Li- odpowiada od razu i zarzuca mi rękę na ramiona- tylko muszę napisać chłopakom, że nie przyjdę
- A nie to jak jesteś umówio...- nie daję mi dokończyć
- Ty jesteś ważniejsza- puszcza mi oczko.
I pomyśleć,że to ten sam chłopak, który na co dzień jest łamaczem kobiecych sercWyciągnął szybko telefon,żeby im napisać. Po czym skupił się już całkowicie na mnie
- To co chcesz robić?
-Szczerze to liczyłam,że ty coś wymyślisz- śmieję się
- Ej dobra w sumie to mam pomysł- uśmiechnął się promiennie- zabiorę cię w jedno miejsce.
Szybko poszliśmy do samochodu mojego bliźniaka i już po chwili pojechaliśmy w nieznane mi tereny.
- A daleko jeszcze- zapytałam
CZYTASZ
Odległa
Novela JuvenilOlivia Martin brunetka na co dzień mieszka w internacie w Londynie,przyjechała do Miami na bal i wakacje do swojego brata bliźniaka. Myślała,że to będą zwykłe wakacje. Cóż nic bardziej mylnego... Poznała tam 6 przystojnych kumpli brata. Cóż nie taki...