Rozdział 34

1.3K 32 10
                                        

Ubieram białe bikini, a na to zakładam biały top i dżinsowe spodenki z dziurami. Włosy przeczesuje szczotką i zostawiam je, w naturalnych falach.
Na głowę zakładam moje czarne okulary w kształcie kółek. Niczym się nie maluję, bo jadę na plażę.

Rozgrywający:Jestem

Schodzę na dół, ubieram klapki i wychodzę na zewnątrz.
Upewniam się trzy razy, czy na pewno dobrze zamknęłam drzwi, po czym wrzucam klucze do torebki.

Odwracam się i przystaje w miejscu w szoku

- Żartujesz tak?- pytam

- Nie, czemu mam żartować- odpowiada schodząc z motora i podchodząc do mnie

- Że mam jechać z tobą tym!?- wymachuje rękami- Ty chcesz mnie zabić

- Czemu ty tak panikujesz?- podnosi jedną brew- przecież nic ci się nie stanie

Dalej nie przekonana patrzę na niego, a on przewraca oczami ściąga mi okulary z głowy i ubiera kask. Zapina po czym upewnia się jeszcze raz czy dobrze zapiął

- Wskakuj- pokazuje ręką na maszynę- nic ci nie będzie, OBIECUJĘ

Boże ja jestem taka młoda,nie chcę umierać! Ale ostatecznie przystaje i siadam za nim i oplatam go rękami na jego umięśnionym brzuchu

- Trzymaj mnie mocno- poprawia mój uchwyt- i za nic w świecie nie puszczaj

Kiwam głową, po czym Carter odpala tą piekielną maszynę

Od razu zamknęłam oczy i mocniej zacisnęłam uścisk

Po nie wiem jakim jakim czasie dźwięk motoru ucicha, nie pewnie otwieram oczy

- Jesteśmy na miejscu, możesz przestać łamać mi kości - parska śmiechem, a ja od razu go puszczam

- Och okej- odchrząkuje

Carter najpierw schodzi z motora, a później pomaga mi z niego zejść. Pomaga mi ściągnąć kask, bo widział moje próby odpięcia tego cholerstwa.

-Dzięki- zakładam kosmyk za ucho

- Nie ma za co- puszcza mi oczko, zaraz po ściągnięciu swojego kasku- chodź

Kiwa głową w stronę lasu.
O boże na śmierć zapomniałam, trzeba przejść przez las!!

Moje nogi wzrosły w ziemię

- Aaaa,może jest inna droga- mówię nie wyraźnie

-Niestety nie- przystaje przy moim boku i bacznie się mi przygląda- wszystko okej?

-Mhmm- kiwam głową nie obecnym wzrokiem

- Dobra to idziemy- zakłada mi swój daszek na głowę i naciąga mi go na oczy, po czym przerzuca mi rękę przez ramiona. I przyciąga do swojego boku.

Przeszliśmy przez las

- Dziękuję- uśmiecham się do niego z wdzięcznością, puszcza mi oczko

- Ej a tak właściwie to gdzie ty masz deskę - pytam po chwili

- Chłopaki mi wzięli, wcześniej cały sprzęt. Miałem od razu jechać z nimi, ale musiałem zostać z młodym

- Czekaj masz brata- zapytałam

- Mhmm...Chase'a jest w wieku Maddie- odpowiada

- Ale fajnie!

- Nie zawsze... często jakoś magicznie usłyszy coś czego nie powinien i na mnie kabluje- prycha

- Taka rola rodzeństwa- wzruszam ramionami- wiesz ile mam haków na Zack'a

Patrzy się na mnie i parska śmiechem

OdległaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz