Rozdział 25

467 13 0
                                    

Mecz ma się zaraz zacząć, trybuny są zapełnione, nie ma ani jednego wolnego miejsca.

Drużyny właśnie wchodzą na boisko, Carter jak to kapitan idzie jako pierwszy. Skąd wiem?
Mówili mi jakie mają numery, więc mimo że  mają już kaski to wiem,który to który( no i mają  napisane nazwiska,ale to taki szczegół)
Więc,tak Black ma numer 14, Zacki 24, Matt 52 , Mason 54, Liam 66, Finn 84,a  Ben 83.
Obie drużyny ustawiają się na pozycjach...i słyszymy gwizdek. Mecz właśnie się zaczął!!

- To był FAUL!!- krzyczę na jakiegoś głąba, który po raz kolejny uderzył w Carter'a.
Z tego co się chyba orientuje to, to jest kapitan buldogów Brad

Nie tylko ja się oburzam, obok mnie jak i za mną wybrzmiewają dość nieprzyjemne epitety.
Cóż,ale wyjątkowo się z nimi zgadzam...buldogi grają bardzo nieczysto, cały czas faulują naszych.
Drake musiał zejść z boiska, bo zrobili mu coś z barkiem. Mam nadzieję,że to nic poważnego.

Ale nasi i tak dzielnie sobie radzą!!
Wygrywają 4 punktami!!

Za pięć minut ma być przerwa...

- O kurcze blaszka..-mówię pod nosem- Ty sukinkocie naucz się grać, a nie tylko faulujesz!!

Wydzieram się po raz kolejny, tym razem na debila, który przewrócił Matt'a. Boże jak to strasznie wyglądało, ale podniósł się z pomocą Carter'a. I idzie o własnych siłach, więc jest chyba okej

Wybrzmiewa gwizdek, czas na przerwę...

Chłopaki podchodzą do trenera, ściągają kaski.
Są nieźle wkurzeni,no ale co się dziwić ja też jestem a ja nie gram.

- Dranie,cały czas podkładają nam nogi- wydusza z siebie Finn

- Wiem chłopaki, ale nie możecie dać się sprowokować. Oni tylko czekają żebyście odpowiedzieli na ich zaczepki, a my nie chcemy żadnej czerwonej kartki.

Kiwają głowami

- Podejdź do mnie Carter- nasz ojciec  coś mu mówi ale nie wiem co,bo nie za bardzo  ogarniam zasady. Wiem śmieszne,że połowa mojej rodziny w tym siedzi, a ja praktycznie nic nie wiem. Ale wiem tyle by mniej więcej wiedzieć co się dzieje.

Po piętnastu minutach przerwy chłopaki wracają na boisko.

Diabły ponownie zdobyły piłkę, a dokładniej Mason i biegnie na pole buldogów. Lecz nie udaje mu się dobiec, bo zostaje staranowany przez jednego z tych idiotów.
Przewraca się,ale szybko wstaje na równe nogi i zaczyna iść w stronę tego typka...
O w mordę...,a Mason nie należy do tych spokojnych!!

Ciemnowłosy już ma uderzyć tego chłopaka , ale w ostatniej chwili łapię go Carter i coś mu mówi. Co działa, bo po chwili Mason odchodzi.
A Carter kiwa głową....Boże niech to się skończy i pójdziemy się napić, chyba każdemu się to przyda.

Mecz trwa dalej było jeszcze wiele pięknych akcji, zostały 3 minuty do końca i remis na tablicy...Słychać zdenerwowanie wśród tłumu kibiców,widzę że tata też jest zdenerwowany.
No nie powiem, ja też jestem kłębkiem nerwów.
Jest jeszcze ostatnia szansa,żeby objąć prowadzenie...no i właśnie Zack ją wykorzystuję. Biegnie w stronę linii punktowej, a za nim biegnie trzech buldogów.

Ale moment...! To nie Zack ma piłkę,a Matt, który jest blisko pola punktowego. Przeciwnicy  teraz się zorientowali, ale na ich nieszczęście Matt zdążył podać piłkę do Carter'a, który znajduje się za linią punktową czyli w polu punktowanym, więc  tym samym  zdobywa punkt. I dzięki temu przechyla się szala na naszą korzyść.
Zaraz za tą akcją,słyszymy ostatni gwizdek i już wiemy że.....
OFICJALNIE DIABELSKIE DIABŁY ZOSTAŁY MISTRZAMI!!!

Odległa Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz