Rozdział 64

442 11 5
                                    

- Jesteś okropna - usłyszałam prychnięcie po drugiej stronie słuchawki - nie no żartuje, wiesz ze cie kocham

- Wiem wiem, też cie kocham Matt

- No, ale wracając - wziął wdech - zostawiłaś mnie tutaj SAMEGO!?

- Mówiłam ci, że dostałam okresu i źle się czuję - przewróciłam oczami

- Taa no wiem - wziął wdech - Jednak mi się wydaje, że unikasz pewnego chłopaka z którym się całowałaś. A później uciekłaś jak jakaś spłoszona antylopa.

- Po pierwsze nikogo nie unikam, a po drugie wcale nie uciekłam

- Kochanie...wbiegłaś do domu jak torpeda, wpadłaś na Flo i razem gdzieś się zaszyłyście. Ona się bała wpaść na Mindy, a ty na Carter'a.

- To wcale nie t...

- Doskonale wiemy, że tak było kotku - cmoknął

- Jezku dobra nie ważne - przewróciłam oczami - A no ten mówił coś może...

- Nie wiem, nie ma go - jestem pewna, że wzruszył ramionami - Dobrze dobrze już kończę. Babeczka z historii się do mnie pruje, więc kończę kochanie. Papa

- Buźka

Odłożyłam telefon i wróciłam do oglądania Plotkary, mam nadzieję że Matt mnie nie zabije jak się dowie. No, ale pamiętajmy są rzeczy ważne i ważniejsze. A uważam, że Chuck Bass jest ważniejszy!

Właśnie mam scenę z Chuck'iem i Blair, gdy rozdzwania się dzwonek do drzwi.

Podchodzę do drzwi i patrze w kuklok.
O cholerka!!

Dzwonek dzwoni ponownie

- Jaskółko wiem, że tam jesteś

- Nie, nie ma mnie - gdy tylko te słowa opuściły moje usta, przywaliłam sobie w czoło

Och Olivia, myślenie nie jest twoją dobrą stroną!

- Skoro już wszystko jasne, możesz otworzyć - mogę dać sobie rękę uciąć, że szczerzy się gamoń - musimy pogadać

- Ochh no dobra - wzdycham cierpientniczo- nie wystrasz się

Otworzyłam drzwi
Przede mną stanął wysoki, dobrze zbudowany brunet ubrany w czarne dżinsy i białą koszulkę.
Przy nim prezentowałam się koszmarnie w szarym dresie poplamionym czekoladą.
I włosach spiętych w kok, choć większość moich włosów przez swoją długość wypadła z gumki. I jeszcze z pryszczami na twarzy, bo zawsze mi wyskakują podczas okresu.

- Wyglądasz pięknie jak zawsze - zdjął okulary przeciwsłoneczne

- Dzisiaj wyglądam bardzo źle, więc nie wiem czy potraktować to jak komplement czy obrazę

Przewrócił oczami i minął mnie w drzwiach

Usiadł na kanapie i poklepał miejsce obok siebie.

Zamknęłam drzwi i zajęłam miejsce

- Nie powinno cie być w szkole - zapytałam się by odwlec to w czasie

- To tak samo jak ciebie - podniósł jedną brew

- Em no ja ten...źle się czuję

- No widzisz, a ja chciałem z tobą pogadać

- Jezku, dlaczego ja cię pocałowałam - zakryłam twarz dłonią -pewnie masz mnie za jakąś dziwną i w ogóle...

Chciałam mówić dalej, jednak ponownie moje usta zostały nakryte innymi

Otworzyłam oczy, gdy się odsunął
Zmrużyłam groźnie oczy

Odległa Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz