Rozdział 73

501 11 0
                                    

- Jeszcze tylko ta cholerna chemia i możemy iść do domu - mruknął Matt, gdy usiadł przede mną w ławce.

Tak jak się domyślacie mamy teraz lekcje z naszym ukochanym profesorkiem.
Wyczujcie sarkazm!

- Takk całe szczęście, że macie ten mecz - pokiwałam głową w pełnej zgodzie - i jesteśmy zwolnieni

Dzisiaj nasze diabły grają mecz.
Nasza szkoła żyje tym już od miesiąca.
Noo tu muszę się przyznać, że też jestem mega podekscytowana i też pierwszy raz ubiorę swój prezent urodzinowy.

- No stara będzie MEGA! - wyrzucił ręce do góry - skopiemy tyłki wikingom

- W to nie wątpię - poklepałam go po ręce i popatrzyłam na telefon - dziwne, że jeszcze ich nie ma

- A co stęskniłaś się za chłopakiem - poruszył śmiesznie brawiami - mają jeszcze trzy minuty zanim pojawi się nasz nemezis

Ściszył głos, na wypadek gdyby nauczyciel magicznie pojawił się w klasie.

- Pewnie masz rację - mruknęłam, od wczoraj się nie widzieliśmy i tylko wymieniliśmy parę esemsów.

- Kochanie oczywiście, że mam - prychnął - wiemy to nie od dziś

Poruszył brwiami

- Dzień dobry, młodzieży - Boże już jest - mam nadzieję, że się przygotowaliście.
Po sprawdzeniu obecności kogoś spytam.

Matko jedyna, jak ja go nie lubię! Znając moje szczęście Willson pewnie wybierze mnie...

Był w połowie listy, gdy drzwi z sali otworzyły się szeroko

- Dobry profesorze - odezwali się jednocześnie Mason i Carter

- A wy co nie macie zegarka - warknął na nich

- Oczywiście, że mamy - ponownie odezwał się Carter - musieliśmy załatwić sprawę z dzisiejszym meczem

- Dobra siadać - machnął na nich ręką - przygotujcie się, bo któryś z waszej dwójki pójdzie do odpowiedzi

Pokiwali głowami i odwrócili się plecami do nauczyciela.

Mason popatrzył w moje oczy i przewrócił oczami, a Carter idąc do mojej ławki puścił mi oczko.

- Cześć piękna - pocałował mnie w policzek

- Hejj - uśmiechnęłam się szeroko - wy to zawsze potraficie mu podpaść

- Cóż - nonszalancko wzruszył ramionami - Ale nigdy nie potrafi nas zagiąć

Uśmiechnął się arogancko, a ja rozbawiona pokręciłam tylko głową

- Rozdawał już testy - nachylił się w moja stronę

- Jeszcze nie - mruknęłam nawet na niego nie patrząc, bo widziałam że Willson patrzy w moja stronę - i nie mów do mnie teraz, bo zaraz się mnie zapyta. A w przeciwieństwie do was ja nie potrafię.

Wyśmiał mnie. Carter Black, mój chłopak zaczął się ze mnie śmiać.

Przeniosłam na niego oburzona wzrok i kopnęłam go w kostkę.

- Skoro Pan Black jest w takim zacnym humorze to zapraszam do biurka - burknął nauczyciel

- Dobra dobra już idę - powiedział odchrząkując, jeszcze raz puścił mi oczko i pewnym siebie krokiem podszedł do tablicy.

Willson zaczął mu zadawać dziwne zadania, a rozgrywający bez problemu na wszystko odpowiadał.

- Dobra, siadaj - mruknął - panie Walker do tablicy

Odległa Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz