— Szlag.
Strony „Verden" rozmiękały w slabzi*. Już kiedy przystanął pod wiatą przystanku dla dorożek i wyjął gazetę zza pazuchy, rozłożył ją palcami brudnymi od tuszu.
Litery wciekały pod mankiety, kiedy kartkował. Uniósł dłoń w nieuzasadnionym odruchu odgarnięcia mokrych włosów z twarzy – irytująco za krótkie – i zatrzymał wzrok na gmachu sądu, nad którym kłębiły się deszczowe chmury, jeszcze bardziej czerwieniąc jego dach.
Na niebie nie było ani jednej coica, która usprawiedliwiałaby lepkie, nieforemne płatki śniegu rozmywające druk. Wiatr niósł je z zachodu, od strony skąpanego w cieniach zamku. (Spała jeszcze? Nie spała? Co właściwie oznaczało „zaraz po procesie"?)
Pobieżnie przeczytał oświadczenie na temat wyjazdu królowej do Baden, które wydał zamek.
Dzięki, Øydis — pomyślał z irytacją, bo właśnie wydał siedem ører – których tak na dobrą sprawę nawet już nie miał – tylko i wyłącznie po to, żeby dowiedzieć się, że królowa wyjeżdża „w towarzystwie następczyni tronu".
Zbyt gwałtownie przerzucił stronę, odrywając róg i skracając czający się u dołu nagłówek do ...odmówiła zajęcia stanowiska w sprawie procesu. Próbował skupić się na drobnym druku pod nim, ale ten – szlag-szlag-szlag – stał się zupełnie nieczytelny. Udało mu się rozszyfrować wyłącznie szereg-dolegliwości-zdrowotnych, specyficzny-mikroklimat, odpoczynek, na-czas-nieokreślony.
◊ ◊ ❈ ◊ ◊
Przestało siąpić dokładnie w chwili, kiedy przekroczył próg gospody. Zdjął kurtkę i z irytacją wyżął pozostałości „Verden", które wciąż ściskał.
Jens i Juhani siedzieli w opustoszałej sali na dole, obaj w białych koszulach i ciemnych spodniach od bunadu. Za ich plecami w palenisku dogasał ogień.
— Ładne z was sroki — zauważył Kristoff. Cisnął zmiętą papierową kulę w płomienie i zaciągnął się dymem.
— Ja pierdolę. — Jens zmarszczył brwi, widząc, jak otrzepuje dłonie z mokrych strzępków gazety. — Do procesu zostały cztery godziny, a jeśli tobie zebrało się na łażenie po mieście tylko po to, żeby sobie, kurwa, poczytać, to wystarczyło powiedzieć — skinął głową w kierunku przysypiającego za ladą mężczyzny — pan dobrodziej dał nam do wglądu najnowsze wydanie „Gateavisa", żebyśmy się nie zanudzili na śmierć w tym pierdolonym czyśćcu.
Mina Juhaniego nieszczególnie świadczyła o tym, że gazeta okazała się dobrą rozrywką. Oparł policzek na dłoni i wskazał podbródkiem w stronę Jensa.
— Jesteś pewny, że tak to powinno wyglądać?
— „Jesteś pewny, że tak to powinno wyglądać?" — powtórzył Jens, przewracając oczami, ale sięgnął, żeby rozwiązać chustę pod brodą. Kiedy ją poprawił, wiązanie przypominało kokardki, które nosiły dziewczynki znacznie grzeczniejsze od Ninni. — Jak teraz?
— Ślicznie. — Kristoff spróbował wyszarpnąć spod stołu krzesło, na którym opierał buty. — Mógłbyś... kurwa...
— Czemu się nie chwaliłeś, że zmajstrowałeś księżniczce dzieciaka? — zagadnął przyjaciel z niewymuszoną swobodą.
— Jens... niech cię— zaraz, co?
Gwałtownie puścił oparcie w tej samej chwili, w której Jens postawił stopy na podłodze. Krzesło jeszcze przez chwilę chybotało się na swoich krzywych nogach, ale żaden z nich nie wykonał ruchu, żeby je zatrzymać.
Księżniczka. Dziecko. Co-kurwa.
Przesunął spojrzeniem od jednego do drugiego. Juhani nieznacznie pokręcił głową, jakby chciał powiedzieć „daj spokój".
— Co niby, kurwa, zrobiłem? — zapytał wreszcie Kristoff. Jego myśli rozpierzchły się jak stado spłoszonych perkozów.
Zajął miejsce obok kuzyna i spojrzał tępo na przygniecioną przez jego łokieć gazetę. Palce Jensa bębniące o jej brzeg brzmiały jak rzęsisty jesienny deszcz.
— Zaciążyłeś? — powtórzył uprzejmie.
Kurwakurwakurwa, C O .
— Dlatego tak się bałeś tego procesu? — Kącik ust Jensa drgnął w pobłażliwym uśmiechu. — Myślisz, że oberwie nam się za to, że nie umiałeś utrzymać kutasa w gaciach?
Umysł Kristoffa uparcie obracał się wokół tych trzech słów. Anna, księżniczka Arendelle. Anna. W ciąży. Anna-w-ciąży.
Że-kurwa-co.
— Ona nie jest... nie ze mną – nie w o g ó l e , co ty pierdolisz.
— To czemu wyjeżdża? — Uśmiechnął się szerzej, jakby na zachętę. — Tak daleko i na czas nieokreślony?
— Nie mam, kurwa, pojęcia, królowa nie spowiada mi się ze swoich decyzji, wyobraź sobie! — warknął Kristoff, bezmyślnie wpatrując się w litery przed sobą: nagła-decyzja-o-wyjeździe, coś-wspólnego-z-Bjorgmanem?, choć-zamek-stanowczo-zaprzeczył. Wciąż nie mógł się skupić. — Skąd ci się to w ogóle wzięło?
— Mam ci wytłumaczyć, jak...
— Z g a z e t y p a n a d o b r o d z i e j a — przerwał mu Juhani, z wymuszoną swobodą stukając palcem w zdjęcie na rogu strony przedstawiające – przez chwilę nie był pewny – czarną suknię czy wypchanego kruka.
Kristoff odsunął od siebie „Gateavisa". Zdjęcie przez chwilę sprawiało pozory ruchu – szaleństwo – palce mnące czarny, żałobny materiał, rozmyte krawędzie rozkołysanego dzwonu spódnicy – a więc jednak suknia, dziwnie zbytkowna jak na żałobną.
— Zajebię cię — obiecał, chociaż wydobycie z siebie głosu przyszło mu z trudem. Plotki roznosiły się jak pióra na wietrze – ale przecież to były tylko plotki, zupełnie bezpodstawne, nawet zamek stanowczo zaprzeczył...
— Obawiam się, że możesz nie zdążyć — zauważył beztrosko Jens, krzyżując ramiona nad głową i odchylając się na krześle do tyłu. — Co nie zmienia faktu, że dupek z ciebie.
— I do tego ślepy — dorzucił Juhani.
Spojrzenie Kristoffa powędrowało w górę.
— Co znowu?
Zauważył znajomy obwód talii i kruchość obojczyka, punkt w miejscu, w którym szyja łagodnie przechodziła w ramię, i który miał ochotę pocałować nawet na zdjęciu, i nawet nie musiał zastanawiać się, czyja twarz kryje się pod woalką, tak samo jak nie potrzebował wczytywać się w treść artykułu:
KSIĘŻNICZKA ROBI SIĘ POLITYCZNA
Księżniczka Anna zabrała głos w sprawie procesu wydobywców lodu. Symbolika jej gestu ma wielką moc...
– żeby zdać sobie sprawę, że to „królowa" musiała być brakującym słowem z nagłówka w „Verden".
— No, tak czy siak — skwitował Juhani — masz równie przejebane co my.
━━━━━━━━━
* Slabzi (płn.-lap.) – deszcz zmieszany ze śniegiem.
CZYTASZ
Heimr Árnadalr
Fanfiction„Przeszłość ma w zwyczaju powracać. A gdy to nastąpi... musimy być przygotowani". Brzemię klątwy królowej zaczyna ciążyć całemu królestwu. Księżniczka musi walczyć o swoje szczęśliwe zakończenie z dawnymi demonami. Na wydobywcę lodu zostają nałożone...