Ustawa o odstrzale dzikich zwierząt, dzięki której – i pomocy Ivara – dwunastoletniemu Kristoffowi udało się po raz pierwszy zarobić kilka speciedaler na skórze rysia, była starsza od niego, podobnie jak większość wydobywców lodu, których znał.
Większość była też przesądna, a każdy, co do jednego, biedny.
— Suka — zawyrokował na wydechu Kristoff. Przez chwilę rozważał krzyk, ale to byłoby karygodne marnowanie energii.
Pomyślał o lecie, którego na szczytach gór nie było nigdy, i poczuł przypływ wściekłej rozpaczy. Wydało mu się, że rozumie, co kierowało grupką, która w lipcu wybrała się na Lodowy Wierch, żeby zakończyć zimę.
W końcu królowa przestała być tylko profilem z monet, wyretuszowanym zdjęciem z pierwszych stron gazet, do którego maluczcy mogli wzdychać, marząc o lepszym życiu i pocieszając się, że gdyby tylko wiedziała...
Ale przecież wiedziała.
Latem stała się namacalna.
Przypomniał sobie bohaterkę opowieści Anny, w których była smutna i budziła współczucie, i jak sam przez jeden dzień – mniej więcej do zachodu słońca, kiedy zamroziła siostrze serce i czar prysł – był nią szczerze zafascynowany, stojąc u stóp pałacu, który wzniosła na Lodowym Wierchu, błyszczącego już z oddali i potężniejszego niż człowiek.
Kiedy później ściskał jej dłoń, kości nadgarstków sterczące w górę jak skały po dwóch stronach wąskiej cieśniny, wydawała mu się czymś nieskończenie kruchym, co w każdej chwili mogło rozpaść się na kawałki.
Na żywo wyglądała na młodszą i bardziej zagubioną niż na wszystkich podobiznach, które oglądał, ale wciąż pamiętał strach przed jej mocą, który poczuł na własnej skórze.
Może to właśnie w niej wtedy widzieli: shakkalag* z brzuchem wypełnionym srebrem.
Bjarne Sørlie i ten koleżka Oskarka, któremu chyba po raz kolejny złamał nos – jak mu było? – i zachlany Klas od Kielicha – ale przecież nie Havikowie. Nie Juhani.
Wpatrywał się w kieliszek, jakby na jego dnie czekała odpowiedź, z wrażeniem, że brakuje mu tlenu. Poczuł się, jakby ktoś kopnął go w brzuch.
Co o n by zrobił, gdyby najpierw, zamiast na księżniczkę, wpadł na księcia?
Troska o Nini popchnęła go do pochopnego przyjęcia tytułu i wszystkiego, co się z nim wiązało – co, by zrobił, gdyby od zakończenia większości problemów dzieliła go jedna wspinaczka – nie przedzieranie się przez zamieć w towarzystwie nieznośniej, niepokaźnych rozmiarów księżniczki?
„Nie robię za przewodnika", powiedział jej, kiedy stanęła w drzwiach stodoły Oakena, wreszcie ubrana odrobinę rozsądniej, ale wciąż próbowała się z nim targować. Nie był człowiekiem, który zawiera umowy i pomaga innym ze szczerego serca. Miał swoje własne problemy do przepracowania, nie zamierzał nikogo nigdzie zabierać, próbował wymyślić sposób, jaki najlepiej da jej do zrozumienia, że niekoniecznie jest tak godny zaufania, jak się jej wydaje – a ona w odpowiedzi rzuciła w niego workiem, z którego wysypywała się marchew, Sven zaryczał z podekscytowania, i Kristoff wiedział już, że się z tego nie wykręci.
Próbował pocieszać się, że robił już dziwniejsze rzeczy, żeby zdobyć dla niego jedzenie – żadnej nie mógł sobie przypomnieć, ale był pewny, że jakieś musiały istnieć – a jeśli był w stanie tyle znieść dla r e n i f e r a – co zrobiłby z obietnicą lepszej przyszłości dla s i o s t r y ?

CZYTASZ
Heimr Árnadalr
Fiksi Penggemar„Przeszłość ma w zwyczaju powracać. A gdy to nastąpi... musimy być przygotowani". Brzemię klątwy królowej zaczyna ciążyć całemu królestwu. Księżniczka musi walczyć o swoje szczęśliwe zakończenie z dawnymi demonami. Na wydobywcę lodu zostają nałożone...