★★★

85 10 3
                                    

Przestępca.

Jej niegdyś wszystko.

Człowiek, którego kochała jak nic i nikogo w życiu.

Mogłaby całymi dniami opowiadać o nim, ich wspólnych przygodach i życiu, ale zagłębianie się we wspomnieniach nie pomagało Leyli w przetrwaniu. Ból czasami był tak wielki, tak rozrywający, że nie mogła oddychać. Nie mogła ustać w miejscu. Nie mogła nic.

Tylko picie pomagało.

Tylko ćwiczenia pomagały.

Tylko próby odgrodzenia się pomagały.

Z trudem przychodziło jej rozmawianie o tym, ale...

Ale tym razem, z jakiegoś powodu, wyznanie Rogersonowi ułamka jej przeszłości przyszło Leyli z łatwością.

Po licznych scysjach z ojcem, uwięzieniu na Dworze Ciemności i próbach przekonania do poglądów Tylusa, Leyla została wreszcie wypuszczona i wysłana na pierwszą samotną wyprawę od dawna do Arakhnes.

To tam wszystko się zmieniło.

To tam poznała Przestępcę.

Poznali się, gdy głodna Leyla zamierzała ukraść sobie obiad, a połączyła ich misja unicestwienia tego samego człowieka. Nie wszystko układało się od razu pięknie. O nie. Na początku obydwoje chcieli się pozabijać, ale potem to minęło i pierwszy raz od dawna, w życiu Leyli wszystko się układało. Ojciec zaprzestał tortury, pozwalał jej na wyprawy z racji tego, że zawsze pojawiała się na każde jego wezwanie, a Bastian nie wtrącał się i nie komentował jej związku ze śmiertelnikiem.

Spędziła z Przestępcą dziesięć wspaniałych lat. To przy nim zaczęła być naprawdę szczęśliwa, a wszystko stało się klarowniejsze i o wiele lepsze, gdy odkryła ich Splątanie Przeznaczeniem.

Wiedzieli o sobie wszystko.

Spędzali ze sobą każdą chwilę.

Byli jednością w dwóch ciałach.

Wędrowali po Arakhnes, wypełniając misje dla jego szefa, a Leyla sporadycznie stawiała się na wezwania swojego ojca. Dzielili wspólną profesję – zabójstwa na zlecenie.

Pewnego dnia podarował jej sztylet. Kochała go tak jak jego, dlatego zyskał to samo imię. Na jego rękojeści wygrawerowano jedno słowo – „Płoń". Gdy Leyla go poznała, nie umiała w pełni władać ogniem. Między jej palcami tliły się tylko małe iskry. Ledwo podpalała pojedynczą świecę. Przestępca o tym wiedział. Te słowo miało być... Nigdy do końca tego nie rozgryzla. Chyba miało dodać jej pewności siebie i utwierdzić w przekonaniu, że kiedyś prawdziwie zapłonie I...

I tak się stało.

Niestety przepadł, a ból po jedynej pamiątce jaka jej po nim pozostała nie malał. Nie znikał, ale... Ale za każdym razem, gdy myślała dlaczego jej go podarował, coś miękkiego przytulało jej serce, żeby następnie rozrywać je na kawałki pełne postrzępionej tęsknoty.

Owy podarek dostała w dniu, w którym wszystko się zepsuło, a Wszechświat, albo Przeznaczenie, ponownie pokazało jej jak mało dla niego znaczyła.

To był słoneczny dzień. Bardzo upalny, duszny i parny dzień. Pot lał się po kręgosłupie Leyli, a słońce żarło skórę. Nie miała najmniejszej ochoty na tą misję, ale Przestępca ją przekonał. W zasadzie, to sztylet od niego dodał Leyli chęci na przetestowanie swoich możliwości z nową bronią. Wysmarowana olejkiem cytrynowym z dodatkiem innych ziół, mających za zadanie odpędzać insekty, skrywała się w cieniu bananowców rosnących na szczycie wzgórza.

Zdrajcy WszechświataOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz