★★★

43 12 0
                                    

Czuła się gorzej od samego ranka.

Na początku myślała, że sen jej pomoże, ale po drzemce okazało się, że było jeszcze gorzej. Obudziła się z kaszlem i gorączką. Wszystko ją bolało. Straciła siły. Ledwo co wygramoliła się z łóżka i uczestniczyła we wszystkich czynnościach dnia.

Nie znała powodu tego wyczerpania, wręcz chorobliwego braku sił. Nigdy nie złapała ją taka... choroba? To chyba adekwatne określenie tego, co się z nią działo. Dopadła ją bardzo ciężka, upierdliwa odmiana przez którą znajdowała się teraz na podłodze.

Albo gdzieś, gdzie lód pokrywał wszystko nieskończoną ilością warstw.

Czarny świat przed jej oczami się przekręcał.

Chwiał się.

Zapadał.

Ona wpadała w jakąś dziurę.

Widziała coś w oddali.

Zarysy postaci.

Słyszała ich głosy.

Szepty.

Gwiazdy.

Wszechświat wybuchał, zwijał się niczym kłębek sznurka zrobiony ze złotego blasku, a Vanessa zmierzała w jego kierunku, opleciona milionem nici sunących w przód, dydnających nad życiem, światami i... czymś jeszcze.

Zmierzała ku śmierci.

Zdrajcy WszechświataOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz