Akcja serca Bastiana się zatrzymała.
Czas przestał płynąć.
On i Vanessa znaleźli się gdzieś po za nim w strasznym, potwornym i zimnym miejscu cuchnącym złymi skojarzeniami.
– Shen. Shen – powtarzał imię bogini jak modlitwę. Jego oddech znikał. Nie mógł oddychać. Nie mógł nic. Nie potrafił myśleć racjonalnie. – Ja-a... Nie wiem co się dzieje. Nie wiem co się dzieje.
– Spokojnie, Bastianie. Wszystko się ułoży.
Wściekłość zaplotła się na jego duszy. Pomogła mu wytrzeźwieć i odwrócić głowę, żeby wrzasnąć:
– SPOKOJNIE?! ONA PLUJE KRWIĄ! JAK MAM BYĆ SPOKOJNY?!
Cisza ze strony bogini była ostatnim czego potrzebował.
– Gwiazdy.
Szept Vanessy zwrócił jego uwagę.
– Ness? – Potrząsnął nią, ale wpatrywała się przed siebie nieobecnym, zamglonym wzrokiem. I była taka blada. Potwornie blada. Ujął jej twarz w dłoń i pochylił się nad Vanessą, ale wpatrywała się przez niego, a nie w niego. – Ness? Jakie gwiazdy? Moja pani, jakie gwiazdy?
Uśmiechnęła się szeroko, ukazując czarne od krwi zęby. Wyciągnęła drżącą rękę wskazując mu coś na suficie. Niczego nie zobaczył. Na pewno nie gwiazd, a jedynie bańkę niewidzialnego przerażenia.
– Wszędzie są gwiazdy. Są takie piękne. Wszechświat jest... – Chrzęszczący kaszel przerwał słowa dziewczyny. Ból wykrzywił jej twarz. On również go poczuł. – Gwiazdy. Oni mówią, że będzie dobrze. Dobrze. Wszystko jest połączone. Oni. Koniec jest złoty i...
Przerwała.
Nie mogła przerwać...
Musiała mówić.
Tylko tak wiedział, że żyje.
Tylko w taki sposób odganiał od siebie nieproszone myśli.
– Kto, Ness? – próbował się dowiedzieć i desperacko nawiązać z nią kontakt wzrokowy, ale jej oczy się zamykały. Potrząsał nią, ale i tak odpływała. – Z kim rozmawiasz? Jaki koniec? Jaki koniec? Mów do mnie. Proszę. Mów.
Zaśmiała się jak opętana, zanim kaszel się powtórzył.
– Oni. Są tam i mnie wołają. Patrz.
Omamy.
Vanessa miała omamy.
A Bastian zbliżał się do przekręcenia z przerażenia.
– Shen! – krzyczał, wracając głowę w kierunku bogini. Pieprzyć zachowywanie pozorów. Pieprzyć wszystko. Już nic nie miało znaczenia. – Shen, błagam cię! Pomóż jej! Spełnij moje marzenie! Zrób coś! Błagam! Oddam ci wszystko, tylko coś zrób!
Niestety pomoc nie nadeszła.
Nigdy miała nie nadejść.
Na pewno nie z jej strony.
– Już zrobiłam, Bastianie.
Zamrugał.
Vanessa w jego ramionach zakaszlała, gdy skrzeczącym głosem zapytał:
– Słucham?
Shen wstała od stołu bardzo powoli i wkładając w słowa spokój, wyznała:
– Uratowałam nas. Nas wszystkich.
Co?
O co jej chodziło?
Bastian potrząsnął eksplodującą głową.
CZYTASZ
Zdrajcy Wszechświata
FantasyCzęść trzecia serii „Wieź Gwiazd" *Książka 18+* „Nie uciekniesz. My damy ci spokój, ale inne rzeczy? Możesz się odgradzać wszystkimi znanymi sposobami, ale nie uciekniesz przed niczym, co zostało ci przeznaczone, Vanesso." Niech gwiazdy wam sprzyjaj...