12. Zakład fryzjerskich zwierzeń u Leyli

96 13 7
                                    

Po rzezi dokonanej przez Tylusa i jego sojuszników w Pałacu Trzech Bogiń, Roharis spowiło się w stanie kryzysowym. Wzmożono patrole na granicach światów i na całych terytoriach, przejścia między nimi zostały zamknięte dla większości normalnych mieszkańców, zaproszenia nie zostawały już tak łatwo przydzielane, trzeba było mocniej się postarać by zdobyć niektóre artykuły, bunt wisiał w powietrzu, a rewizje, przesłuchania i niesprawiedliwe, okrutne traktowanie stało się normalnością. Słowem, Roharis próbowało żyć normalnie, ruszyć dalej, ale z nowymi zasadami. I choć to dziwne, sprawę pogarszała cisza. Cisza ze strony oprawców, których krainy zostały odcięte od innych: Królestwa Mroku, Umierających Ziem i Terytorium Zapomnianych.

Wiadomo jednak jak wyglądała sytuacja naprawdę – jeśli ktoś znał odpowiedni sposób mógł z łatwością dostać co tylko chciał, w tym przeniesienie się w dowolne miejsce. Dla chcącego nie ma nic trudnego. Leyla i dwójka mężczyzn na których towarzystwo sama się skazała, była tego przykładem, nawet jeśli udali się do wolnych ziem Silesium.

Z doświadczeniem i umiejętnościami jej oraz Basa, no i odrobiną denerwującego charakteru Rogersona, dostali się do Wielkiego Pałacu bez większych problemów. Nie wspominając oczywiście o próbie Leyli załatwienia czegoś do jedzenia, która zakończyła się pobiciem dwójki mężczyzn. Całe szczęście, że nie wynikły z tego problemy.

Poprzedniego dnia, nim usnęli na jakimś zapchlonym krańcu Montero pod rozgwieżdżonym niebem, Bastian zniknął, aby załatwić coś dla Holestena, zostawiając ją tym z książęcym szczurem sam na sam. I uwaga, Victor nie odezwał się ani słowem o tym, co się między nimi wydarzyło albo raczej o tym co się nie wydarzyło. Zakleił usta i narzekał jedynie na niesmaczną kolację, niewygodne podłoże i, przyjemny dla Leyli, chłód nocy.

To jego zachowanie nie pomagało. Naprawdę. Zdążyła ułożyć sobie w głowie wszystko i pogodzić się z faktem odrzucenia przez kogoś, kto jako pierwszy próbował ją uwieść. Wszechświecie... Nadal się w niej trochę gotowało, ale jej wewnętrzny ogień nie buchał na kilka metrów wzwyż, jak to się miało w łaźniach. Tam, w przebieralni, podpaliła trochę rzeczy. Trochę dużo. Bardzo.

Ale to już nie ważne.

Musiała odgrodzić się od tych wspomnień i okropnych uczuć i skupić się na misji – odbiciu Vanessy.

Dostali się do Wielkiego Pałacu bez problemu. Leyla znała jeden, mały szczegół, który pomógł im pojawić się tam niezauważenie – tunel, prowadzący od ruin gospody „Francis i Przyjaciele" do Wielkiego Pałacu; zakurzony, dosyć ciasny, stary, z zasypanymi odnogami, niewyraźnymi, żółtymi malowidłami na ścianach, w niektórych miejscach grożący zawaleniem, ale pomógł im znaleźć się na terenie zebrania bóstw. Czarnowłosa odkryła go, gdy uczestniczyła kiedyś w owym zebraniu. Nudziło jej się i jakimś sposobem natrafiła zupełnym przypadkiem na owy tunel w spiżarnii, kiedy buszowała w niej w poszukiwaniu pożywienia, a w zasadzie wina. Nie wyglądał na powszechnie znany. Mieszkańcy Montero na pewno z niego nie korzystali. Nieustanne pajęczyny, które prowadząca Leyla rozrywała, dodawały im pewności, że to zapomniany tunel.

Tak więc cała trójka przedostała się podziemnym przejściem do pałacu. Victor trochę pomarudził na ilość pajęczyn i odciski, które na pewno powstaną mu po takiej ilości chodzenia, Leyla na niego fukała, a Bastian pogrążony w ciszy nad czymś rozmyślał. Rozmyślał również i w Wielkim Pałacu, gdy ukryli się w jego dolnej partii, w pomieszczeniu pełnym starych prześcieradeł, obrusów i innych pierdół śmierdzącym stęchlizną i czymś, co się rozkładało. Victor umieścił się w najczystszym kącie na stercie najczystszych, o ile można było o tym mówić, największych materiałów, Leyla zajmowała się czyszczeniem sztyletów po drugiej stronie, a Bastian chodził przed nią w te i we wte. Wydeptywał nową ścieżkę, wzbijając przy tym kurz w powietrze. Kazała mu się zatrzymać kilka razy, ale ten nieposłuszny idiota nie robił sobie nic z jej gróźb zasztyletowania go. Zaswędziało ją w nosie po raz setny, kichnęła i spróbowała jeszcze raz:

Zdrajcy WszechświataOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz