★★★

82 12 4
                                    

Lydia nienawidziła Roharis. Montero. Bóstw. Secundosów. Ludzi. Zielonego, w który się ubrała Tego spotkania i całego mnóstwa rzeczy, a żałowała jeszcze więcej.

W tym, że nie oddała Vanessie za jej potworny, nieodpowiedni i bolesny wybryk.

Owszem, nie zwykła zachowywać się dziecinnie, pomijając oczywiście występek ze swoją siostrą, w którym równie mocno ją poniosło, ale jeden raz by nie zaszkodził, prawda? Skorzystałaby z okazji, że nie dysponowała mocami i zniszczyła złożoną przysięgę matce. Jeden niewinny raz, w którym pokazałaby jak mocno nienawidziła tej dziewczyny. Prosiła o tylko tyle. Należało się jej to.

No ale cóż, nie przyłożyła Vanessie, dosłownie prawie jej nie dotknęła, a i tak potwornie oberwało jej się od Selii, a potem od Luciusa, następnie od Lazarusa. Każdy z nich powiedział jej co powinna zrobić w tej sytuacji, udzielił rad, ostrzeżeń.

Jakby ją to obchodziło.

Wydłubie tej dziewczynie oczy, rozerwie ją na strzępy, zmiecie z powierzchni tego Wszechświata, jeśli jeszcze raz nazwie ją rudzielcem, zacznie przypominać o przeszłości albo tworzyć insynuacje. Co z tego co miała zrobić, powiedzieć i jak się zachowywać. Nie ważne jakie złożyła przysięgi, obietnice albo do czego się zobowiązała. Nie obchodziło ją, że zaprzepaści przyszłość.

Zabije ją.

Zdrajcy WszechświataOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz