Przeżycie na własnej skórze tego, co odczuwała Vanessa, gdy sprowadzał jej podświadomość do Przystani, okazało się dla Bastiana bardzo pouczającym doświadczeniem. Nigdy nie lubił gdy służba mu przeszkadzała lub wchodziła w drogę, jednak tym razem wyglądało to inaczej. Tak naprawdę pierwszy raz poczuł, jak to jest, gdy chodzi się po tak ogromnym terenie, a jedyne co mu towarzyszy to cisza. Bardzo niepokojąca cisza, która naciskając mu na czaszkę, przyniosła ze sobą głębokie przemyślenia.
Spacerował między pomieszczeniami, wspinał się na piętra, a ból w jego sercu potęgował się z każdym jego krokiem. Ból przypominający mu o tym, że ludzie tu mieszkający umarli.
Zniknęli przez niego.
Zapragnął wrzeszczeć, ale jego struny głosowe nie współpracowały. Cisza go zabijała. Poczucie winy tak samo. Doprawdy zatracił się w nich do tak ogromnego stopnia, że stracił kontakt z rzeczywistością czy raczej snem. W jednej chwili stał w bibliotece przeglądając książki, a w drugiej znajdował się w swoim pokoju. To tu powróciła jego świadomość. Pomogła mu w tym również jedna, mała rzecz – z pomieszczenia zniknęły meble, a jedyną pozostałą rzeczą, była paląca się, samotna świeca na środku podłogi. Jej mały, niesforny płomień rozświetlał okręgiem ciemność powstałą przez noc za oknem. Bastiana nie zdziwił widok palącej się świeczki, tym bardziej, że ją rozpoznawał. Wielokrotnie zapalał ją w nocy, gdy ciemność pochłaniała go i ciągnęła na samo dno cierpienia. Wpatrywał się w nią, a w głowie zabrzęczało mu pytanie Leyli: „Boisz się czegoś, co może na ciebie czekać w ciemności?"
Zacisnął szczęki, wpychając te słowa z głowy.
Tak, bał się i nic nie mógł na to poradzić.
Odetchnąwszy ciężko, ruszył do źródła światła i przykucnął przy świecy. Pomarańcz oblał jego buty, a on sięgał po świece, by móc...
Szyby okien uderzyły o ścianę, a do pokoju wpadł podmuch wiatru, który zgasił płomień. Bastian znieruchomiał z wyciągniętą dłonią. Zmarszczył czoło, przenosząc wzrok w bok, gdy cienie oblały sufit i rozrastały się nad nim jak chmury burzowe.
Skrzypnięcie.
Król Ciszy odwrócił gwałtownie głowę. Nie dostrzegł nikogo. Usłyszał za to kolejne skrzypnięcie. I kroki. Oddalające się w bok kroki.
Nie był tu sam.
Smugi cienia wypełzły tym razem z niego niczym węże gotowe do ataku, i wirując w powietrzu, wędrowały wraz z nim na korytarz. Przystań spowiła się w ciemności, jaką widział tylko w lochach Dworu Ciemności, ale przez lata mieszkania i otaczania się mrokiem, potrafił funkcjonować w podobnych warunkach. Pomocny okazał się również obcy, pędzący schodami w dół. Jego buty wystukiwały szybki rytm, zdradzając pośpiech swojego właściela. Po karku Bastiana prześlizgnął się dreszcz. Nie zwlekając, rzucił się za nim w pościg.
Regularne bieganie pomogło mu zachować formę. Szkoda, że przez poprzednie tygodnie zaniedbał aktywność fizyczną. To nie znaczyło jednak, że stracił ją całkowicie. Radził sobie wyśmienicie. Przeskakując co dwa stopnie, przebijał się przez ciemność i zmierzał w dół, za uciekinierem, którego nadal nie widział, ale słyszał. Na pierwszym piętrze prawie się potknął, ale nie przerwał pościgu. Łapiąc się poręczy, powrócił do pionu. Obcy znajdował się bardzo blisko, a zadziwiająco jaśniejsza przestrzeń, która rozjaśniła się wraz z każdym krokiem Bastiana, pomogła mu ostatecznie wytropić szkodnika.
– Stój! – krzyknął na parterze, wyciągając rękę by pojmać obcego w szpony ciemności. – Zatrzymaj się, kimkolwiek jesteś!
Jego rozkaz się nie spełnił. Przystań go nie słuchała. Człowiek zniknął zanim wiązki ciemności go dopadły, a Bastian zaabsorbowany pragnieniem poznania jego personaliów, nie zwrócił uwagi na to, że Przystań się zmieniła. A w dodatku zrobiło się niezmiernie duszno. Wręcz tropikalnie gorąco. W powietrzu wisiała woń deszczu, a ściany dookoła porastała przesycona zielenią roślinność. Zszokowany obracał się dookoła, uspokajając oddech. Bluszcze pięły się wszerz, paprocie wpadały do środka przez okna, meble obrastały orchidee, strelicje i inne kwiaty, a podłoga stała się miękkim mchem z masą bordowych mrówek pełzających mu po stopach. Światło powstałego dnia zaprowadziło Bastiana do głównego wejścia, nie na znane mu ogrody, a do lasu.
![](https://img.wattpad.com/cover/358378882-288-k789062.jpg)
CZYTASZ
Zdrajcy Wszechświata
FantasyCzęść trzecia serii „Wieź Gwiazd" *Książka 18+* „Nie uciekniesz. My damy ci spokój, ale inne rzeczy? Możesz się odgradzać wszystkimi znanymi sposobami, ale nie uciekniesz przed niczym, co zostało ci przeznaczone, Vanesso." Niech gwiazdy wam sprzyjaj...