Bastian potrzebował kawy. Dużo kawy. Pragnął zastrzyku jeszcze większej energii i tego gorzkiego, błogiego smaku ciężkości i cierpkości. Mógł sobie to sprawić w jednym z lokali Montero, ale nie dysponował czasem. Nie potrafiłby też opuścić posterunku, w którym miał się spotkać z jednym z dowódców Flanosa.
Tropikalny las na tyłach Wielkiego Pałacu, którym podążali poprzedniego dnia bóstwa i ich świta, wydawał się idealnym miejscem na takie potajemne spotkanie. Nikt go aktualnie nie patrolował, a zapadająca noc sprzyjała ukryciem potencjalnych sekretów w postaci dwustu żołnierzy, którzy o umówionej porze mieli wprowadzić prawdziwy zamęt w Wielkim Pałacu, jeśli Ozias nie będzie chciał współpracować.
A nie będzie chciał.
Bastian nie musiał zastanawiać się czy postąpił dobrze. Wiedział, że nie. Wiedział, że przy odmowie Oziasa będzie zmuszony do użycia broni ostatecznej; będzie musiał uciec się do tego, czego tak bardzo nie chciał – krwawego zamieszania.
Pozostawiono mu wybór między złem, a większym złem. W tej sytuacji nie istniało lepsze rozwiązanie. Myślał nad nim od wizyty w łaźniach Holestena, ale zawsze kończyło się tak jak to – przymusowym użyciem siły.
W każdej z tych wizji widział siebie. W centrum wydarzeń. Z lepką krwią na rękach. I nienawiścią w sercu. Z przeogromną potrzebą użycia mocy śmierci, które w takich momentach potrafiły zmienić jego myślenie.
Szybko odpędzał od siebie obrazy i wmawiał sobie, że to jego połamana wyobraźnia.
Ale czy to coś zmieni?
W końcu i tak się nienawidził. Inni też. Uważano go przecież za zło, więc czemu na myśl o śmierci niewinnych ludzi robiło mu się niedobrze? Po takim czasie i po tym co robił własnymi rękoma? Po ty, co ostatnio zrobił dla Holestena?
Morderca pragnący pokoju, Secundos władający mrokiem obawiający się ciemności, potwór w skórze zranionego człowieka, który zrobiłby wszystko, żeby odzyskać swoją miłość.
Ale czy to go usprawiedliwiało?
Nie. Nic go nie usprawiedliwiało.
O tym też wiedział, jednak jeśli w ten sposób miał uratować życie Vanessy, był gotów na podjęcie tej decyzji. Nawet, jeśli miała go znienawidzić bardziej. On tak samo, ale to chyba już nie było możliwe, prawda?
Kroki przedzierające się przez hałas lasu, odwróciły uwagę Bastiana od kwestionowania swojej decyzji. Wyprostował zgarbione plecy i uniósł podbródek, przywdziewając na twarz znaną innym maskę Dziedzica Ciemności; Naczelnika Śmierci. Wyzbył się uczuć, schował za zimną powłoką, a potem, gdy przez ciemność przedarła się twarz biegnącej Leyli, otworzył ze zdziwienia usta. Nie zdążył wypowiedzieć jej imienia, a ta wpadła na niego zdyszana. Zachwiał się, a brat przytrzymał ją za przedramiona, czekając, aż uspokoi oddech.
I usłyszał coś okropnego.
– Bas, oni zmienili lokację kolacji.
W pierwszej sekundzie myślał, że się przesłyszał.
Zamrugał.
– Co?
– Zmienili miejsce kolacji – powtórzyła na wydechu. Oddychając urywanie, wyznała: – Teraz są w ruinach Sanktuarium. Dowiedziałam się tego... Tego dosłownie dziesięć minut temu.
– To żart?
Liczył na to.
Błagał o to.
Niestety po raz kolejny został ugodzony trudnościami.
– Nie.
Bastian zatoczył się w tył.
Złapał za głowę.
O nie...
Nie! Nie! Nie!
NIE!
Co robić?
Co robić?
Jego myśli zrównały się z przyspieszonym oddechem. Kręcił się wokół własnej osi. Drzewa rozmazywały się przed jego oczami. Tracił czucie w palcach. Wir w głowie pożerał go. Niszczył plan. Niszczył możliwości, które zapewniały mu mury tego Wielkiego Pałacu. Teraz musiał załatwić przeniesie żołnierzy do miejsca, gdzie moce bóstw staną się aktywne, a to znaczyło tylko jedno – jego zwycięstwo wisiało na włosku i jeśli nie użyje swoich własnych mocy, może przegrać.
– Kurwa mać. Kurwa mać! – przeklął i uderzył pięścią w pień drzewa. Promieniujący, ostry ból rozszedł się wzwyż jego ręki. Pomógł mu w opanowaniu się i skupieniu na podjęciu decyzji. – Ja tam pędze, a ty tu zostań. Musisz się spotkać z W.
– Ale...
– Zostań, L! – krzyknął i ruszył biegiem w stronę, z której, jak wcześniej zapowiedział, miał pojawić się generał Flanosa. Musiał znaleźć go wcześniej i wszystko przekazać.
CZYTASZ
Zdrajcy Wszechświata
FantasyCzęść trzecia serii „Wieź Gwiazd" *Książka 18+* „Nie uciekniesz. My damy ci spokój, ale inne rzeczy? Możesz się odgradzać wszystkimi znanymi sposobami, ale nie uciekniesz przed niczym, co zostało ci przeznaczone, Vanesso." Niech gwiazdy wam sprzyjaj...