Gładka, miękka skóra o kolorze kości słoniowej, którą obłożono książkę, układała się idealnie w dłoni Vanessy. Dziewczyna rozkoszowała się jej ciężkością, charakterystycznym pustym odgłosem, kiedy uderzała rytmicznie palcami o pogrubioną okładkę oraz ogólnym zapachem unoszącym się w tej ogromnej, wspaniałej bibliotece.
Budowniczy Wielkiego Pałacu poświęcili jedno ze skrzydeł na samą bibliotekę. Składała się z kilku pięter rosnących od ciemnych podziemi aż do samego, rozgwieżdżonego nieba widocznego idealnie pod przeszkloną kopułą. Liczne zakręcane, szerokie schody doprowadzały do przeróżnych działów zawierających historię ludzkości, a kolorowe, wysokie witraże w oknach, rzucały tęczowe smugi barw na księgowe zbiory, kiedy słońce znajdowało się w odpowiedniej pozycji. Kolumny z marmuru podtrzymywały piętra i sufit, a misternie ułożona posadzka w kształcie kostki przypominała szachownice.
Piękne miejsce. Przepiękne. Aż chciało się pozostać na zawsze w tym labiryncie słów i papieru skrywającym tajemnice oraz liczne zakamarki, które Vanessa odkrywała non stop. Dziewczyna zmierzała właśnie do nowego, gdy zauważyła, że nie otaczała ją banda strażników. Rozejrzała się dookoła w poszukiwaniu szarych peleryn, ale nie tylko nie dostrzegła jej obstawy. Ona nikogo nie zauważyła. Była tu sama. Skonsternowana, ruszyła w dalszą drogę, nagle nie potrafiąc sobie przypomnieć do którego działu podąża.
I skąd się wzięła książka w jej dłoni?
I jak się tu znalazła?
I czemu miała na sobie jedynie nocną koszulę?
Szybko pojęła, że to sen, a ona znalazła się w miejscu, które obejrzała przelotnie poprzedniego dnia.
Chłód musnął jej bose stopy i nagie ramiona. Zatrzęsła się. Ściskając mocniej powieść w dłoni, otworzyła powoli pierwszą stronę. Pieczęć z opadającą gwiazdą rzuciła się jej jako pierwsza w oczy, a potem staranne, napisane odręcznie pismo, noszące ten sam tytuł co na okładce: „Dzieje Drzew Kasztanowych". Ta intrygująca pozycja należała do działu ksiąg historycznych. Vanessa szybko obrała odpowiedni kierunek i ruszyła przed siebie w poszukiwaniu miejsca do odłożenia tomu. Po minięciu czterech wnęk z ciągnącymi się regałami, kolejnych ośmiu różnych działów i zejściu o jedno piętro niżej, znalazła się w dziale ksiąg historycznych. Łatwo odnalazła miejsce zamieszkania tej księgi – nie tylko na odpowiedniej półce samotne miejsce świeciło pustką, to w dodatku system biblioteczny cechował się prostym segregowaniem nie po nazwisku autora, a po pierwszej literze tytułu. Całe szczęście, bo „Dzieje Drzew Kasztanowych" nie posiadały aut....
Szuranie.
Po ciszy ogromnego skrzydła bibliotecznego rozeszło się szuranie.
Ale nie ciche, nie dobywające się z oddali – to szuranie dochodziło z bardzo bliska. Z kilku regałów dalej, po prawo, i gdy Vanessa odruchowo cofnęła się w głąb działu historycznego, powtórzyło się. Bliżej. Głośniej. Donośniej, aż doszedł do tego pusty odgłos spadającej z wysokości książki, a po jej kręgosłupie przeszedł dreszcz.
Czyli jednak nie znajdowała się tu sama.
Mieszanina przerażenia przelewała się w jej ściśniętym żołądku, a włosy na karku stanęły dęba. Za bardzo oswoiła się z myślą o samotnym przebywaniu tu i teraz jej ciało reagowała zupełnie tak, jakby zza regałów miał wyskoczyć na nią potwór z długimi kłami ociekającymi krwią. Już szykowała się do ucieczki, gdy zrozumiała, że nie miała się czego bać. To pewnie jakiś bibliotekarz. Nic strasznego. Warto to sprawdzić.
Przybrała uśmiech na twarzy, uspokoiła oddech i serce. Spokojnie. Odłożyła książkę i ruszyła w stronę, z której doleciał do niej tej dźwięk. Szansę, że natrafiłaby na coś niebezpiecznego wynosiły pół na pół. Ona jednak z jakiegoś powodu założyła, że to nic strasznego. Może nawet zupełnie nikt. Możliwe, że to jakiś kot mieszkający w bibliotece. Niektóre osoby przesiadujące tu zbyt długo, które zatapiały się w świecie fikcji, historii i słów, twierdziły, że oprócz nich podobno przebywały tu też inne zwierzęta. Vanessa była skłonna przyznać, że ludzie wysuwający takie teorie musieli znajdować się w stanie sporego oderwania od rzeczywistości spowodowanego książkami. Jej samej zdarzyło się to kilka razy.
![](https://img.wattpad.com/cover/358378882-288-k789062.jpg)
CZYTASZ
Zdrajcy Wszechświata
Viễn tưởngCzęść trzecia serii „Wieź Gwiazd" *Książka 18+* „Nie uciekniesz. My damy ci spokój, ale inne rzeczy? Możesz się odgradzać wszystkimi znanymi sposobami, ale nie uciekniesz przed niczym, co zostało ci przeznaczone, Vanesso." Niech gwiazdy wam sprzyjaj...