6.

92 6 0
                                    

Zdecydowałem się na te całe korepetycje, tym samym rezygnując z pracy w magazynie. W tym momencie bardziej opłacalne było uczenie Anthony'ego, z szansą tego, że zarobię więcej w ciągu jednego dnia niż w magazynie. Początkowo jesteśmy umówieni na soboty i środy po szkole. Kiedy będzie potrzebować pomocy przy sprawdzianach to też niedzielę. Co za tym idzie o parę godzin za dużo będę musiał się użerać z ich całą rodzinką. Właśnie jak już o nich mowa. Andrew od dobrych dziesięciu minut długiej przerwy próbuje wraz z Mią namowić mnie na wyjście dziś wieczorem.

Ich nie doczekanie.

- no ale czemu niby nie możesz co?

- powiedziałem nie. To znaczy nie - mruknąłem popijając sok z kartonika.

- jeden argument jakim nie jest "nie" - powiedziała Mei.

Uniosłem jedną brew po czym mój wzrok spoczoł na chłopaku siedzącym na soks odemnie.

- nie mam ochoty użerać się z Emanuelem - wyjaśniłem a wywołany od razu podniósł głowę.

- co ja?

- serio? A wczoraj jakoś super się bawiliście na boisku - pyrchnął Andrew - coś lepszego.

- czemu mam WAM się tłumaczyć? Nie chce to nie chce. Proste - syknąłem.

- no chyba jesteśmy przyjaciółmi nie? A przyjaciele razem wychodzą czyż nie? - spytała Mei kładąc głowę na rękach.

Przyjaciółmi? Nie wiem kim oni są. Znam ich tydzień. Co najwyżej mógłbym nazwać ich znajomymi z klasy. Nic więcej.

- ja nie wychodzę.

- jasne a z tą blondi tak? - zaśmiał się Emanuel. Ten to niech lepiej się po prostu nie odzywa czasami.

- nie twój interes z kim wychodzę - powiedziałem spokojnie - i nie mogę dziś wyjść. Muszę coś załatwić.

- co takiego?

- słyszałeś o tym, że uczę twojego brata? No właśnie. Muszę zwolnić się ze starej pracy by mieć czas na wszystko - wyjaśniłem wstając - coś jeszcze kochani?

Ci tylko obrzucili mnie tylko obrażonym spojrzeniem.

- to świetnie - burknąłem odchodząc.

Za kogo oni się uważają? Z całym szacunkiem nie przyszedłem tu by nawiązywać jakieś nowe znajomości. Te, które mam mi w stu procentach wystarczą. Z zresztą, nawet nie miałbym pieniędzy na takie wyjście. Plus muszę ogarnąć to co dzieje się pomiędzy Amandą a Emily.

Naprawdę nie wiem kiedy w ciągu ich związku stałem się terapeutą, ale cóż. Muszę to zaakceptować. Jak większość ręczy w moim życiu.

- o Mikael - usłyszałem koło siebie głos dyrektora.

Spojrzałem w stronę mężczyzny a ten pomachał mi abym podszedł.

- to jest właśnie ten chłopak, o którym Ci mówiłem - powiedział do jakiejś czarnowłosej uczennicy o lekko ciemniejszej karnacji - Mikael to Vanessa, zajmuję się różnego rodzaju kółkami w samorządzie szkolnym. Wiesz pieniądze dla nich i te sprawy - machnął ręka. Okej. Na co ja tu? I czy pieniędzmi nie zajmuje się skarbnik? - i chcę kandydować jako przewodnicząca szkoły. Jednak nie da rady sama.

Nie ma przyjaciół? Ja mam jej pomagać? O nie. Nie ma mowy.

- w czym mogę pomóc? - spytałem z uśmiechem.

- mógłbyś pomoc Vanessie? Na dodatek przyda Ci się na pewno widza związana z wyborami. - powiedział ale nagle trochę posmutniał - ale nie pomagasz Emanuelowi?

ILUZJA -BXB-Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz