55.

87 11 2
                                    

Mimo, że mieszkałem z nimi w tym samym domu nie czułem, się jakbym w nim mieszkał. Przebywałem w nim jedynie jak miałem spać. Wychodziłem rano, wracałem praktycznie w nocy. Nie rozmawiałem z nimi. Nie miałem na to siły. Z resztą oni nie próbowali ze mną gadać. Zrozumieli, że potrzebuję czasu aby przystosować się do tej sytuacji. I dziękuję im z całego serca. Bo tego potrzebowałem. Za to Emanuel następny dzień po naszej rozmowie, zaczął przenosić swoje rzeczy do mieszkania. Nie udało mu się przenieść wszystkich ale nie zwracał na to dużej uwagi. Dzień przed wyjazdem był zbyt bardzo zajęty, o dziwo mną. Od dobrej godziny narzeka na to, że nie mam nic co można wziąść poza jedną koszulką, bluzą i spodniami do kolan. W pewnym momencie po prostu leżałem na łóżku i patrzyłem, jak chłopak układa mi ubrania w szafie. Nie zdążyłem tego zrobić, ze względu na to, że mnie nie było tutaj. Nie nazwę tego miejsca domem. Oh na to nie ma mowy.

-Pojedziemy do galerii i kupię ci rzeczy na wakacje - oznajmił chłopak zamykając szafę.

- Nie musimy.

- Zamknij się - uciszył mnie od razu - Będziemy jechać. Czy ci się to podoba czy nie - usiadł koło mnie - Wstawaj.

- Ale Emanuel - jęknąłem zakrywając sobie twarz rękami.

- Nie ma "Ale Emanuel " - syknął chwytając mnie za rękę - Idziemy. Chodź.

- Po co?

-Czy ty jesteś jakiś głupi? - spytał - Po ubrania. Dla ciebie. - powtórzył powoli - Rozumiesz, czy mam powtórzyć wolniej?

- Rozumiem - westchnąłem podnosząc się do siadu - co z Lili?

- Lilą - poprawił mnie od razu - I nie mogę jej wziąć. Z rodzicami jej nie zostawię, bo jak wrócę to jej nie będzie. Mogę ją zostawić Rexowi albo Nervalowi . - wstał rozciągające się.

- Nie zjedzą jej? - zaśmiałem się.

- Nie starsz mnie tak. Po nich wszystkiego można się spodziewać. Serio. Wszystkiego.

Wyglądają na takich. No co? Taka prawda.

Szybko się ubraliśmy a potem wyszliśmy z budynku, aby pojechać do wcześniej wymienionej galerii. Chłopak powiedział, że kupi mi wszystko. Nie za bardzo mi się to podoba, szczególnie, że wciąż zastanawiam się nad prezentem. Każdy pomysł na jaki wpadam wydaje mi się tandetnie słodki, albo po prostu tandetny. Nie zostałem stworzony do takich rzeczy. Z Emily nigdy sobie nie kupowaliśmy nic. Po prostu wychodziliśmy razem i tyle. A teraz co? Muszę się postarać. Nie sprawiedliwe. Do tego to ja nie mam mózgu.

Mózgu też nie mam do ciągłego chodzenia po galerii. I jestem tu w stu procentach szczery. To nie dla mnie. Taka ilość ludzi ciągle gadających sprawia, że się deneruwje i jestem bardziej niemiły. Ale to nie moja wina. A ich. Ja tu być nie chciałem. Oni tak. Z resztą nie wierzę w to jak każdy, z nich tak bardzo ufa ludziom dookoła. Tak naprawdę to mógłbym bezproblemu ukraść im coś z kieszeni, torebki czy plecaka, a oni by tego nawet nie zauważyli. Czemu? Szybkie łapki. Po ojcu. On mnie tego nauczył. Z resztą ze sklepu też coś łatwo, mogę zwinąć bez zauważenia. Nie mówię, że próbowałem. Nie. Nie bo chodzę z Emanuelem. Ale jak, Emily raz na jakiś czas chciała się przejść do galerii, to wtedy mogłem pokazać moje zdolności nabyte na wschodzie. To nie moja wina tak? To wina wychowania.

- Podobają ci się? - spytał machając mi przed oczami jakimiś czarnymi kąpielówkami.

I tak nie będę pływać.

- Mogą być.

- Bierzemy?

- Emi, wziąłeś mi z piec par koszul z krótkim rękawem. Do tego jeszcze bezramienniki. Nie potrzebuje więcej - westchnąłem zmęczony poprawiając torby w ręce.

ILUZJA -BXB-Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz