33.

98 10 0
                                    

Moja twarz leżała na czymś bardzo miękkim, ale to nie było ważne. Wszystkie mięśnie w moim ciele mnie bolały. Nie, nie bolały. One mnie napierdalały. Nie mogłem się ruszyć. Na dodatek ten zapach. Przecież ojciec nie pali, i ja też już nie piję. Gdzie ja jestem?

Zmusiłem swoje bolące ciało do otwarcia powoli oczu. Ukazało mi się mieszkanie starca. Co ja tu robię? Nic nie pamiętam.

Lekko podniosłem się sycząc z bólu, ale kiedy zobaczyłem na kim spałem wszystko mi się przypomniało.

Ja pierdole. Jaki  ja byłem żałosny.

-O wstałeś - usłyszałem głos starucha.

Mężczyzna wyszedł ze swojego pokoju z chamskim uśmieszkiem.

O nie.

- Pamiętasz co wczoraj mówiłeś? - spytał.

- Zamknij się.

- Oh jak masz za mało krwi w organizmie jesteś taki słodziutki. Wiedziałeś o tym Mika? I taki głupi. To chyba rodzinne nie?

Zrobię komuś coś. Albo sobie. I czemu mi ojca obraża.

Ale czekaj... Wczoraj?!

- Jest poniedziałek?! - krzyknąłem przez co Emanuel się zbudził - sorka - powiedziałem masując go po brzuchu.

- Tak, godzina czwarta. A teraz gadać w co się wpakowaliście bo nie ma mowy, że wypuszczę was z mieszkania.

Westchnąłem zmęczony a Emanuel poprawił się do pozycji siedzącej.

- Jakiś czterech chłopaków czegoś od nas chciało. Potem zaczęło nas gonić. I tak jakoś wyszło - wyjaśnił spokojnie.

Stary jednak tego nie kupował. Nie dziwę się, też bym nie kupił.

- Aha. Serio? Bez powodu cię pobili?

- Idioci z mojej starej szkoły - mruknąłem - ci co nie zdawali tyle razy - dodałem - co myślą, że są gangiem. I mają do mnie jakiś problem.

- Ci co sprzedają narkotyki tak drogo, że nikt nie chce kupować i muszą się przebranżowić na kradzieże? - spytał rozumiejąc o kogo chodzi.

- Dokładnie.

- Nuda, już myślałem że zadarliście z kimś groźnym - westchnął. - Dobra, w takim razie wynocha z mojego mieszkania. I oddajcie mi ubrania później - powiedział zmęczony.

Wstałem a za mną Emanuel. Szybko udaliśmy się do wyjścia a następnie do mojego mieszkania. Znajdującego się parę drzwi dalej.

Zamknięte. No to fajnie.

- Masz telefon? - spytałem obracając się do chłopaka.

Ten od razu zaprzeczył.

No tak zapomniałem.

- Przecież miałeś słuchawki.

Palnąłem głupio.

- Nie miałem w nich muzyki. Po prostu żebym nie słyszał ludzi na tyle ile to możliwe - zaśmiał się opierając o barierkę, ale szybko zrezygnował kiedy ta się poruszyła.

Po co ja właściwe o to zapytałem? I tak już wiedziałem, że go nie ma.

Westchnąłem i zacząłem pukać w okno koło drzwi.

Po chwili usłyszałem głośne przekleństwa i dźwięk zamka

Wstał pan i zbawca.

-Czego do kurwy nędzy?! - wrzesnął ojciec. Jednak jak zobaczył mnie jego mimika od razu się zmieniła - gdzie ty do kurwy byłeś? Wiesz jak się martwiłem? Gdyby nie, to że Emily powiedziała mi, że może jesteś z tym bogatym chłoptasiem to bym kurwa chodził po mieście - powiedział przytulając mnie na co syknąłem.

ILUZJA -BXB-Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz