24.

88 11 8
                                    

Do środy było w miarę spokojnie, choć widziałem po twarzach trojaczków, że są zmęczeni. I szczerze się im nie dziwię, kiedy musiał bym mieszkać z kimś takim nie wytrzymał bym psychicznie. Nawet teraz, jak mam jechać uczyć Anthony'ego to mam dość. A jeszcze nie wyszedłem ze szkoły. To jest właśnie najlepsze. Siedzę koło wejścia czekając na chłopaków marząc o tym aby stąd spierdolić. Ale nie mogę... Za dużo razy odwoływałam środowe lekcje, a ja potrzebuje pieniędzy. A Anthony nauki. Co za tym idzie muszę przeżyć obecność tej kobiety u nich w domu, na dodatek z tego co wiem ich rodziców nadal nie ma.

- Jesteśmy - usłyszałem koło siebie Andrewa.

- Jak wracamy - mruknąłem przekręcając głowę w stronę trojaczków. - I gdzie zgubiliście Emanuela - zdziwiłem się widząc tylko dwóch z nich.

- Ma jakieś dodatkowe zajęcia - machnął ręką - i ma po nas przyjechać szofer.

Oni mają szofera? Co.

- Nie patrz na nas taki zdziwiony. My wolimy wracać sami, ale ciocia każę naszemu kierowcy po nas przyjeżdżać - wyjaśnił - stąd też Emanuel zostaje dłużej w szkole. Oświadczył w poniedziałek, że nie ma zamiaru wracać z kierowcą. I jak na razie się tego trzyma - dodał.

- Jasne. Idziemy?

Chłopak kiwnął głową po czym poszedł w stronę parkingu, za nim ja i Anthony.

Kiedy wsiedliśmy do auta każdy z nas był cicho. Było to trochę niezręcznie, nie tak jak z Emanuelem. Z nim cisza była przyjemna, bo i tak nie mieliśmy tematów do rozmów. Chyba. A z nimi? Czuje jakąś potrzebę aby coś powiedzieć. Ale nie wiem co.

- To...to szal E...Emanuela? - spytał Anthony wskazując na zakrywający moją twarz element garderoby.

-Oh? Eee... Nie wiem? Dał mi go. To wziąłem - wzruszyłem ramionami.

- Nie...nie wiedziałem, że...że jesteście aż...aż tak blisko - wyjąkał spuszczając wzrok.

- Nie, nie. Nie jesteśmy blisko. Po prostu jakoś tak wyszło, a ja ciągle zapominam mu oddać - machnąłem ręką.

- Albo nie chceeesz - przeciągnął Andrew a ja przeniosłem wzrok na niego.

-Co masz przez to na myśli?

- Bo chcesz mieć coś jago? To normalnie Mika nie musisz się wstydzić - machnął ręką.

Chyba jestem na to zbyt zmęczony.

- Mikael - poprawiłem go - a i nawet nie wiedziałem, że to jego. Dał mi, to wziąłem. Tyle. Nie ma za tym głębszej filozofii. - wyjaśniłem.

- Jasneee - zaśmiał się.

Anthony się bardziej zmieszał, a ja chyba nie zrozumiałem o co chodzi. Chyba na pewno.

W końcu udało nam się dojechać na miejsce a z mojego gardła wydobył się głośny dźwięk, sugerujący moje załamanie obecną sytuacją.

- Nie narzekaj, my musimy z nią mieszkać - mruknął Andrew wychodząc z auta.

Przewróciłem na jego komentarz oczami i poszedłem za chłopakami do domu. Od razu kiedy wszedłem zobaczyłem, że jest w nim parę osób więcej.

Co jest?

Obróciłem się zdziwiony do Anthony'ego czekając na cokolwiek.

- Ciocia zatrudniła służbę - wyszeptał.

Super. Westchnąłem i ściągnąłem buty oraz odwiesiłem szal. Kobieta za to jak na zawołanie pojawiła się w progu przedpokoju.

- Ty? Co tu robisz? - spytała poprawiając swoją przylegającą sukienkę.

ILUZJA -BXB-Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz