3.

124 8 3
                                    

Decyzja o uczeniu Anthony'ego była chyba jednym z gorszych wyborów w moim życiu.

Po pierwsze siedząc u nich w domu czuje się nie komfortowo. Nawet jeśli nie jest tak niesamowity i bogaty jak myślałem, wciąż jest duży. Dla mnie stanowczo za duży. Nie wiem czego mogę dotknąć a czego nie. Czuję się tu jak śmieć. Defitywnie nie pasujący do tego pięknego obrazka.

Po drugie. Nie sądziłem, że naprawdę może być tak źle a Emanuel tylko wyolbrzymia. Nie wyolbrzymiał. Naprawdę jest źle. Od dobrych trzech godzin tłumacze mu jeden temat z drugiej klasy a on nic. Patrzy na mnie tymi swoimi wielkimi zielonymi oczami, i nic nie rozumie. Najgorsze jest to, że podobno osoby które w drugiej klasie miały dwa na świadectwie z czegokolwiek, a egzamin nie poszedł za dobrze muszą go poprawić w tym roku. W prostym tłumaczeniu Anthony będzie poprawiać historie. W grudniu najpewniej. Jednak ten matoł nie rozumie nic. Nie widziałem, że tak się da.

Przeniosłem wzrok na chłopaka, który robił zadanie. Boję się je nawet czytać.

- skończyłem - powiedział podjąć mi kartkę.

Boże niech nie będzie tak źle proszę.

Powoli zacząłem czytać przy tym trzymając się za głowę. Nawet nie siedziałem już na kanapie a pod nią opierając się o nią. Inaczej po prostu się nie da.

- wróciłam! Oh Anthony nie mówiłeś, że zaprosisz - kobiecy głos ucichł - kolegę - powiedziała.

W tym momencie byłem zbyt przerażony inteligencją chłopaka siedzącego na przeciwko mnie, aby jakkolwiek zareagować na jej zawiedziony ton głosu.

- ah tak... Ma.. Mamo to Mikael... Ma mnie uczyć... Hi.. Histori - wyjaśnił wskazując na mnie ręka.

- dzień dobry - westchnąłem bezsilnie odkładając kartkę koło mnie i wstając by podać kobiecie rękę, którą ta od razu przyjęła.

- I jak idzie mojemu synowi? - spytała z uśmiechem ściągając szpilki.

- nie chce pani widzieć - mruknąłem ponownie siadając a Anthony spuścił wzrok.

- oh - westchnęła drapiąc się po policzku - coś do jedzenia?

- nie dziękuję - odpowiedziałem a Anthony tylko zaprzeczył ruchem głowy. Na to kobieta odeszła.

Przeniosłem na niego swój wzrok a ten wpatrywał się w swoje ręce zaciśnięte na łydce.

- jakim cudem nic nie umiesz? - spytałem poprawiając się.

- ja... Ja - I znów się zaciął.

Naprawdę potrzebuje więcej siły na to wszystko.

- wytłumaczę Ci jeszcze raz okej? - przysunąłem się bliżej niego biorąc do ręki książkę i zeszyt by robić notatki.

- mo...możesz iść do...do...domu jak... Ch.. Chcesz - wyjąkał mocniej zaciskając ręce.

Chce. I to jeszcze jak.

Ale...

- nie. Będę tu siedzieć do póki nie zrozumiesz tego tematu - styknąłem a ten podniósł od razu głowę patrząc na mnie zdziwiony.

- serio?

- nie mam wyboru - mruknąłem.

Zapowiada się długi dzień.

***

Długi dzień? Raczej długi wieczór.

Jest dwudziesta i dopiero Anthony zrozumiał wszystko co do niego mówiłem. Prawie.

ILUZJA -BXB-Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz