57.

73 8 1
                                    

Normalność? Oh jaka to cudowna wizja. Ale tak bardzo daleka od rzeczywistości, że aż zabawna. Zawsze tak się kończy jak myślę, że jest już dobrze. Zawsze coś się babże. Zawsze. Tak to już działa. Może powinienem po prostu przestać myśleć? Może tak by było lepiej? Dla każdego.

A co się stało? Następnego ranka obudził mnie telefon od Paulo  na temat Wilhelma.

- Co masz przez to na myśli? - wysyczałem siadając na pomoście.

-Mam na myśli, że jest problem. Will skończył w śpiączce. No i nie jest już wice dyrektorem. Ale to drobny szczegół.

- To dobrze, że skończył w śpiączce. Van wie? I jakim cudem to się stało w ciągu dnia?

- Van go w nią wpakowała.

Jego słowa sprawiły, że od razu wybuchnąłem śmiechem.

Dobra. Tego akurat się nie spodziewałem. Żeby akurat ona by to zrobiła? Ta świetna "cicha" dziewczynka? No nieźle.

- Co mu zrobiła?

- Serio chcesz wiedzieć? To jakaś sadystka. Kiedy dowiedziała się o całej sytuacji, po tym jak poleciałeś, no i wieku dziewczyny, to dosłownie wzięła sprawy w swoje ręce. Ma on parę złamanych żebr, i innych kości - zaśmiał się niezręcznie - Nie ma prawej dłoni. Lewą rękę ma złamaną. Na dodatek go wykastrowała. Boję się tej dziewczyny. Ja nie wiem po kim ona jest taka, i chyba nie chce poznawać jej przodków. Jestem dosłownie przerażony.

Ponownie wybuchnąłem śmiechem.

Wiem, że to nie zabawne. Wiem, że nie powinienem. Ale nie da się! Po prostu nie potrafię. Wyobrażając sobie Van w tym wszystkim nie wytrzymuje. Taką małą osóbkę, która udaje, że jest słodka to niesamowite. To po prostu chore.

- Nieźle. Wow. Nie spodziewałem się tego - śmiałem się cicho przeczesując przy tym włosy - Ale ile lat miała ta dziewczyna?

- Czternaście.

On sobie ze mnie żartuję prawda? Dlaczego? To tylko dziecko. Nic niewinne dziecko.

- Kurwa skurwiel powinien gnić w pierdlu. Tam się nim zajmą - wysyczałem od razu.

- Vanessa powiedziała, że dopilnuje żeby tam skończył. Albo aby nie miał życia. Dodała też, żebym nie mówił o tym tobie. Ale po krótkiej dyskusji z twoim ojcem zadecydowałem, że ci powiem. W każdym razie nie musisz nic robić, twoja sadystyczne koleżanka wszystkim się zajmie.

- To dobrze. Coś jeszcze chcesz dodać? A i wuj wie?

-Wie. Dzwoniłem do niego. Powiedział, że jest dumny z tej dziewczyny. Jakby mógł to by ją adoptował, ale nie lubi dzieci. I nie chciałby ich mieć.

- To dobrze. A... Jeszcze jedna prośba - westchnąłem przymykając oczy.

- Jak po raz kolejny powiesz, żebym zostawił twojego ojca w spokoju to skaczę z okna.

- W takim razie zostaw go w spokoju - zaśmiałem się i usłyszałem westchnięcie z drugiej strony - Ale nie o to mi chodziło. Co z tą dziewczynką? Wszystko dobrze? Zajmijcie się nią. Proszę. Jest na to dużo za młoda. - posmutniałem od razu.

- Tak. Pomożemy jej najbardziej jak możemy. Sam jak usłyszałem ile miała lat nie wytrzymałem i pomogłem Vanessie. Z resztą jak każdy w tamtym pomieszczeniu. Nikt nie dał rady psychicznie z tą informacją.

- Ta. Całe życie zjebane - podniosłem się - Jak ja sobie z tym jakoś radzę to dziecko? Wątpię. Załatwcie jej psychologa proszę. Zróbcie wszystko.

ILUZJA -BXB-Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz