Mówiąc o pomaganiu Vanessie nigdy nie myślałem, że będę musiał robić za nią wszystko. Dosłownie wszystko. Oczyszczenie jej opinii publicznej. Wplątanie się w ten cały świat plotek, ciągłe rozmowy z ludźmi. Planowanie co można zmienić.
Było to trudne. Patrząc na, to że jednym z konkurentów był Emanuel, który miał wszystko czego potrzebował. Potrafił rozmawiać z ludźmi i szybko wymyślać różne nie stworzone rzeczy. Jednak nawet jeśli będzie trudno go pokonać, nie mam najmniejszego zamiaru się poddać. Już i tak w dość krótkim czasie udało mi się zebrać parę osób stojących za Vanessą. A minął jedynie tydzień od rozmowy koło sali komputerowej. Jak na ten okres czasu to i tak dziwne, że tyle udało mi się zrobić. Jestem pełen podziwu dla samego siebie.- Mi..Mikael? - usłyszałem koło, przez co musiałem przenieść wzrok znad zeszytu na osobę mówiącą.
- coś się stało Anthony?
- na..naprawdę po..pomagasz Vanessie w...w ka..kampani? - wydukał siadając koło mnie.
- oh to. Tak, poprosiła mnie o pomoc - wyjaśniłem szybko.
- a...ale E..Emanuel bie...bierze u..udział - powiedział bawiąc się palcami.
- wiem. Jednak nic z tym nie zrobię. Już zobowiązałem się do pomocy. Nie chce tego tak o rzucać.
- ja...jasne. Ale... Ale Emanuelowi ba...bardzo zależy na byciu prze...Przewodniczącym.
- wiem. Anthony, nie masz się czego obawiać jasne? Przecież nic nie zrobię.
- po...po prostu te wybory. One są...dziwne - mruknął - coś...coś w nich nie gra.
Zmrużyłem oczy przekręcając głowę w stronę chłopaka.
- co masz na myśli?
- ja...to znaczy....wydaje mi się, że są ustawione...nie te z Mei... Chyba.... Nie wiem - wyjąkał chowając twarz w dłoniach.
- ustawione? To miało by - zacząłem a później przypomniał mi się dyrektor, fakt że zaproponował mnie jako pomoc dla Vanessy. - sens. Chyba. Ale czemu nie spytasz o to Mei?
- nic...nic nie mówi... Ale widzę po...po niej, że....że nie chcę aby Emanuel brał udział.
- nie zauważyłem jakoś tego - zaśmiałem się cicho.
- nie...nie znasz nas długo. Ale... Ale ona nie chcę....mu pomagać... Emanuel nie ma osoby stojącej za nim... Tak jak ty za Vanessą - wyjaśnił lekko podnosząc na mnie wzrok.
- czyli robi to wszystko sam? I tak mu świetnie idzie. - mruknąłem drapiąc się po policzku.
- tak...tak....Emanuel jest bardzo...ambitny, jak czegoś chcę to zrobi wszystko by to mieć. Bardzo szanuje... Swój czas i to co robi.
- widzę. Jednak czemu Mei mu nie pomaga? A jak już coś jest na rzeczy to czemu nic nie mówi? - spytałem opierając się na ręce by mieć lepszy widok na twarz chłopaka.
- nie...nie wiem... Właśnie dlatego tu przyszedłem. Chcę cię o coś prosić. - zaczął a ja kiwnąłem głową czekając aż będzie mówić dalej - jak...jak już siedzisz...w...w tym świecie.... Czy... Um uważaj na siebie. Może... Może zwróć uwagę na to co jest dookoła ciebie...o..okej?
- jasne. Będę na siebie uważać Anthony. Raczej nic mi się nie stanie. To po prostu wybory - zaśmiałem się wstając - nie musisz się ani martwić o mnie ani o Emanuela.
- ja...jasne - mruknął.
Czyli Mei coś wie? Jednak, jeżeli nie mówi nic im, czemu miała by mi. Muszę się tego dowiedzieć na własną rękę. Jak już chce. Choć zamiast interesować się tym wszystkim, mogę po prostu skupić się na nauce i mieć wywalone w to wszystko. Jednak.... Coś mnie ciągnie do tego. Nie wiem co. Ale jestem ciekaw tej szkoły, i tej sytuacji. Tego wszystkiego.
CZYTASZ
ILUZJA -BXB-
ActionOnzo, najbardziej niebezpieczna i najbiedniejsza dzielnica w mieście. Velia, najbogatsza, najbezpieczniejsza i w samym ogóle swojego istnienia, niesamowita dzielnica miasta. Co się stanie jeśli uczeń z Onzo dostanie stypendium do jednej z lepszych...