59.

81 9 0
                                    

W tak niezręcznej sytuacji nie znajdowałem się od dawna. Z resztą patrząc po minach moich towarzyszy oni też nie. Mianowicie w końcu musieliśmy opuścić dom, Vanessy i wrócić do Paulo. I to samo w sobie było już tragiczne, ponieważ Reifal wraz z Vincentem stwierdzili, że pojadą z nami. I tu się zaczęła zabawa.

Paulo siedział na kanapie i wpatrywał się w mojego brata z dość skwaszoną miną, tak samo Rei. Ojciec i ja staliśmy koło siebie i obserwowaliśmy ich walkę na spojrzenia.

-Pójść po coś do picia? - mruknął kładąc głowę na moim ramieniu.

- Ja pójdę bo zaraz tu umrę - westchnąłem wymijając go.

Mimo tego ojciec poszedł za mną.

- Już nie jesteś o nic zły? - spytał z uśmiechem.

- Zły? - skrzywiłem się, nalewajac sobie wody.

- O to wszystko? Przecież - zaczął ale mu przerwałem.

- Nie. Nie jestem. Już mi przeszło - oparłem się o blat - Co za tym idzie może nie przypominaj mi o tym.

Ten westchnął po czym się cicho zaśmiał na moje słowa. Staliśmy chwilę w ciszy aż w końcu w kuchni, też pojawił się Vincent.

- Oni będą tak długo? - spytał zmęczony.

-Ostanio jak się spotkali Rei złamał mu rękę. Więc tak, będą tak długo - wyjaśniłem.

- Straszne - załamał się siadając na krześle.

Widać, że każdy z nas ma takie samo zdanie na ten temat. Siedzieliśmy w ciszy aż w końcu tamta dwójka, skończyła swoją niemą walkę, i zaszła do kuchni.

- Kto się raczył pojawić - syknął mój ojciec - Skończyliście tą dziecinade?

- Tak. - wzruszył ramionami Paulo - Ale nie mam dla was pokoju. Możecie spać na dworze - posłał uśmiech mojemu bratu.

Czy on się śmierci nie boi?

- Ty rudy - zaczął.

- Skończ - przerwałem mu - Możecie sobie wynająć pokój, niedaleko jest motel.

Tamta dwójka poszła za moją radą i szybko opuściła dom rudego. Kiedy ci tylko to zrobili położyłem, się zmęczony na kanapie. Po co ja wracałem? Emily ma się świetnie. A tak? Tak to spędzę ferie leżąc w tym domu. Gdzie ten odpoczynek? Co trzy dni? Cztery? Bardzo odpocząłem, no po prostu wow. Eghhh. Bez sensu.

- Co tobie? - usłyszałem głos ojca, który akurat oparł się na kanapie.

- Po co ja tu wracałem?

- Nie wiem. Głupi jesteś - wzruszył ramionami.

- A weź mnie nie denerwuj. - machnąłem ręką, na co ten odszedł.

Ale mam przynajmniej więcej czasu, by wymyślić prezent dla Emanuela.

Wciąż nie wiem co mógłby chcieć.

Co ja złego zrobiłem, że muszę myśleć? Bez sensu.

- Co tobie? - usłyszałem głos Paulo - Nie wiesz co dać swojemu chłopakowi na urodziny?

Skąd on?

- Skąd ty wiesz? - podniosłem się do siadu patrząc na niego.

- Ma w papierach datę urodzin, a ostanio je przeglądałem - usiadł koło mnie - To jak? To cię dręczy?

Czemu jest tak podejrzanie miły? Czego on chce? I czemu sprawdzał papiery Emanuela?

- Tak. - poprawiłem się - Nie wiem co może chcieć.

ILUZJA -BXB-Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz