21.

67 7 0
                                    

Idąc do trojaczków na korepetycje zauważyłem, że ten cały kelner do mnie napisał. Czy mu odpisałem? Nie. Usunąłem jego wiadomość. Mówiłem, że nie mam zamiaru do niego pisać. To tylko jakiś kelner. Nigdy więcej go nie spodkam. Mam nadzieję, że nie będę pisał do mnie więcej.

Podszedłem do furtki i zadzwoniłem dzwonkiem. W drzwiach od razu pojawił się ojciec chłopaków.

Osz kurwa zapomniałem o nim.

- Jest dziewiąta nie możesz przyjść później? - spytał nie otwierając mi furtki.

- jestem z Anthony'm umówiony na dziewiątą od dość dawna - powiedziałem chowając rękę do kieszeni.

- nie jest to najlepszy moment - odpowiedział - idź sobie.

- czemu?

Mężczyzna zjechał mnie wzrokiem.

- mój drugi syn, kłóci się z każdym w domu. I doprowadził twojego przyjaciela do płaczu - wyjaśnił. - więc idź.

Przyjaciela?

Ah Anthony'ego...

- mogę z nim pogadać? Wyjaśnimy wszystko.

- z kim? Z Emanuelem? - prychnął - ten gówniarz nie słucha.

-dobrze o tym wiem - powiedziałem wyciągając rękę i kładąc na klamce - to jak? Pogadam z tym i z tym? Wyjaśnimy sprawę?

Mężczyzna przeszywał mnie spojrzeniem. A dokładniej moją rękę. Przez dłuższą chwilę.

Szczerze wątpię w to, że uda mi się ich pogodzić. Patrząc na to, że Emanuel mnie nienawidzi.

- wchodź. - otworzył - Anthony jest w swojej toalecie na górze. Emanuel zamknął się u siebie i nie zwracaj uwagi na Andrewa próbuje pogadać z tym debilem - machnął ręka otwierając drzwi.

Ściągnąłem buty i od razu słyszałem krzyki Andrewa żeby Emanuel otworzył drzwi.

Widzę, że od rana świetny humor jest w tym domu.

Skierowałem się od razu w okolice pokoju najstarszego trojaczka. Koło niego od razu była jego toatelta. Zapukałem cicho i chwyciłem za klamkę. Z środku siedziała matka chłopaków oraz Anthony ocierając łzy.

- hej - powiedziałem z ciepłym uśmiechem - dzień dobry.

- pogadaj z nim - wyszeptała do chłopaka po czym wstała i uśmiechnęła się do mnie.

Patrzyłem jak odchodzi a potem wszedłem do środka i zamknąłem drzwi. Usiadłem koło chłopaka opierając się o wannę.

-o co poszło? - spytałem chwytając go za rękę.

- ja... Ja... - zaczął a z jego oczy leciały łzy.

- hej hej, spokjnie - mruknąłem masując jego ramię. - na spokojnie tak. Mamy czas.

- ja...

I nie dokończył tylko wtulił się we mnie.

Nie cierpię dotyku, ale. Ale powinienem go pocieszyć, wystarczy że odepchnąłem już jego brata. Spokojnie głaskałem jego plecy aby ten się uspokoił.

Po paru dłuższych chwilach ten się w końcu odsunął.

- pow...powiedziałem mu, że....żeby z tobą po...pogadał.... A.... A ten zaczął krzy...krzyczeć żebym się....się nie...nie wtrącał i...i, że nie... Nie chce cie.... Widzieć - wyjąkał.

- przecież to nic takiego spokojnie. Ty powinieneś wiedzieć, że jest dość nerwowy - głaskałem go - i przejdzie mu spokjnie.

- ja...ja chciałem dobrze - mruknął spuszczając wzrok.

ILUZJA -BXB-Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz