32.

88 11 11
                                    

Siedzieliśmy z ojcem na jakimś podwórku w Onzo. Poprosiłem go aby zostawił telefon w mieszkaniu, tak samo jak ja. Mężczyzna siedział lekko załamany i opierał głowę o ręce.

- Myślisz, że - nie dokończyłem bo ojciec mi przerwał.

- Ten farbowany rudy skurwiel - syknął. - I czemu dopiero teraz mi mówisz o tych wyborach? Dzieciaku przecież znów się wymieszasz w to bagno, od którego uciekamy. I czemu się pofarbował na rudo?! Czemu akurat na rudo?! Jest tyle innych kolorów!

- Tak, tak. Ale jak nic nie zrobię to będzie się to dalej ciągnąć. I nie wiem czemu rudy, wygląda jak debil.

- Wiesz ile lat się to ciągnie? Bo jak dobrze pamiętam ten... Chuj wyjechał z pięć lat temu.

- Teraz go tak obrażasz a kiedyś - ponownie nie dokończyłem bo mężczyzna uderzył mnie w tył głowy.

- Przestań Mikael. To przeszłość. W każdym bądź razie chodzi teraz z nazwiskiem Clark? Serio? Po matce? - prychnął.

- Lepsze to niż zostawienie tego samego - spojrzałem na niego jak na idiote.

- Ej no lubię swoje nazwisko - jęknął - nie moja wina. Mogłeś zostać z wujem a nie jechać ze mną.

- Ale nie chciałem. Nie jestem moim bratem, by cię zostawić.

- Nad czym czasami ubolewam - westchnął.

Przepraszam? Mam się czuć jakoś urażony?

- Co ty znów gadasz?

- Miałbyś łatwiej, wiesz... Jakbyś był jak on... Jakbyś mnie po prostu zostawił. Łatwiej by ci się żyło Mika.

- No i? Już wystarczająco mam spierdolone życie. Czy będzie w nim więcej okropieństwa czy mniej nie robi mi różnicy. A przynajmniej jestem z tobą - oparłem głowę o jego ramię.

Usłyszałem jego cichy śmiech jako odpowiedź

- Powinieneś powiedzieć Emily o tych wyborach. Znaczy, byciu już w tym gównie. - powiedział.

- Wiem. Ehhh wiem.

- Ostatnio się oddaliliście od siebie.

- Wiem.

- Ciągle siedzisz poza domem i wracasz tylko na noc.

- Powiesz mi coś czego nie wiem? - podniosłem głowę.

- Zaprosiłem Emily. Powiedziałem żeby też przyszła bez telefonu. Wiedziałem, że coś mi śmierdzi dlatego chciałem, aby ona też wiedziała wszystko.

- Kiedy?

- Jak ty zaprosiłeś go - usłyszałem głos dziewczyny - o co chodzi?

- Ja was zostawię, i sam zastanowię się nad swoim życiem - wstał z uśmiechem po czym odszedł.

Dziewczyna usiadła koło mnie poprawiając włosy. Posłała mi zaciekawione spojrzenie.

- To?

Lekko zmęczony wyjaśniłem jej wszystko. Od samego początku, czemu nie mogłem powiedzieć nic. I jak będzie to wyglądać. Że ktoś z naszej wspólnej przeszłości ma coś na nas. Że na naszych telefonach i naszych bliskich jest podsłuch i podgląd. Wszystko. Tak samo o tym, że wczoraj powiedziałem niewiele o gangu Emanuelowi.

Dziewczyna siedziała chwilę w ciszy patrząc przed siebie. Wiedziałem, że bardzo mocno myśli. I to jeszcze tak jak nigdy w całym swoim życiu. Nie jestem pewien czy mam być z niej dumny czy nie.

- Mikael - zaczęła spokojnie - czemu mówisz mi o tym dopiero teraz?! - krzyknęła trzęsąc mną - Stary? Siedziałeś z tym wszystkim sam? Mordo! Przecież po coś tu jestem nie? Wiem jaki jesteś, wiem co się dzieje w twojej głowie - położyła ręce na moich policzkach - proszę mów mi o tym. Nie chcemy aby sytuacja po śmierci twojej matki się powtórzyła nie? - spytała a ja spuściłem wzrok. - nie zostawaj sam z tym. Masz mnie Mika. Zawsze jestem dla ciebie. I zawsze będę.

ILUZJA -BXB-Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz