Emanuel nocował u nas do środy. I tak jestem zdziwiony, że tyle tu wytrzymał. I z moim ojcem i Emily, która musiała przychodzić co wieczór po prostu posiedzieć. Oraz denerwującymi sąsiadami. Ale dziś rano zadeklarował, że wraca do domu. Jako, że jadę na korepetycje ten po prostu pojedzie ze mną. Co do jego nocowania to coś takiego jak pierwszej nocy się więcej nie powtórzyło, a nawet jeśli to wtedy kiedy spałem. Mimo to chłopak w ogóle nie zmienił zachowania wobec mnie, nie wie o tym, że ja wiem. Pewnie dlatego brak zmian. Ja też zachowuję się tak jak wcześniej, nie musi wiedzieć tak? Nie jest to ważna informacja.
- Żyjesz? - usłyszałem pytanie Vanessy - patrzysz na te papiery z dziesięć. Sprawdzaj to a nie.
- Aha. Jasne - mruknąłem wracając wzrokiem do papierów.
W pokoju znajdowała się jeszcze wice przewodnicząca. Skarbnicy czy inni pomocnicy już poszli do domu. No tak była już szesnasta. Słońce już zaszło. Emanuel dalej miał lekjcie z rozszerzeń.
- Coś ci chodzi po głowie. To... Um tamto? Jak chcesz możemh jechać potem do mnie. To jak? - spytała odkładając długopis.
Widząc tylko jej przepraszając wzrok zrozumiałem odrazu o co jej chodzi.
- Nie. Wszystko okej.
- Serio? Nie wygląda. Z resztą już Ci dziękowałam ale naprawdę. Nie dała bym rady. Przepraszam cię za to. Naprawdę. - powtórzyła poraz kolejny.
Słyszę to od tamtego feralnego sobotniego wieczoru.
- Wiem. Wszystko okej. Emanuel mi trochę pomógł się ogarnąć. Z resztą ty chyba najbardziej pomogłaś mi ze wszystkich. - wymknęło mi się a ta od razu uniosła zdziowna brwi.
- Emanuel? Jak niby? I dzięki, że ja. To wiem.
Przeniosłem na nią wzrok. Nie była zła ale zaciekawiona, wice za to uważnie nam się przyglądała.
Jeśli myśli, że cokolwiek powiem to się grubo myli. Ja jestem jak mnich. Nic nie mówię. Cisza. I tyle.
- Twoja cisza mówi o dwóch rzeczach. Albo ciągle drzesz mordę na Emanuela żeby zapomnieć albo robisz z nim inne rzeczy, których nie popieram w twoim wykonaniu z NIM. - powiedziała kładąc nogi na biurku. - Czemu akurat on? Jest tylu innych.
Ja w odpowiedzi wróciłem do papierów. Nic nie mówię. Będę ją ignorować najdłużej jak mogę.
Zanim dziewczyna coś powiedziała drzwi do pokoju się otworzyły a ja usłyszałem znajomy głos.
- Ile jeszcze będziesz tu siedzieć? Zaczynam się nudzić. - spytał a ja obróciłem się w jego stronę.
Stał on przy kanapie i tupał nogą.
Vanessa na jego widok jedynie cicho się zaśmiała.
- Wytrzymałeś długo, więc dasz radę jeszcze trochę - odpowiedziałem z uśmiechem.
- Skrzywdzę cię Mika.
-Możesz jechać sam? Nie zabraniam Ci. To ty się uparłeś aby jechać ze mną. To teraz czekaj. Zajęty jestem.
- Bo będą znów drzeć mordę więc wolę już jechać z tobą aby dali mi spokój - powiedział kładąc się na kanapie - ale okej. Super. Poczekam sobie jeszcze dłużej. Juhuuu - nie brzmiał na za bardzo zadowolonego obrotem sytuacji.
No cóż. Nic nie mogę na to poradzić.
Ale Vanessa Może. Może ją jeszcze bardziej utrudnić. Bo to właśnie kocha robić.
- Emanuel - zaczęła - co tu robisz? Nie jesteś już w samorządzie.
- Leżę nie widać? Może kup sobie w takim razie okulary.
CZYTASZ
ILUZJA -BXB-
ActionOnzo, najbardziej niebezpieczna i najbiedniejsza dzielnica w mieście. Velia, najbogatsza, najbezpieczniejsza i w samym ogóle swojego istnienia, niesamowita dzielnica miasta. Co się stanie jeśli uczeń z Onzo dostanie stypendium do jednej z lepszych...