58.

67 10 0
                                    

Spędzając dni w ciszy i spokoju z Emanuelem i jego rodzeństwem, powoli zaczynałem rozumieć co mój brat miał na myśli. Ale wciąż nie uważam go za balast. Po prostu... Nigdy nie widziałem takiego życia, jakie teraz mi pokazuje. Nigdy nie widziałem tyle szczęścia... Tyle radości. Uśmiechu. Wszystkiego co dobre. Najzabawniejsze jest to, że jak na nich patrzę wydaje mi się, że świat ma jakieś inne kolory. Takie bardziej żywe, nie ciemne i smutne. Słońce odbijające się w wodzie, zielone liście i ciepły piasek sprawiają, że rzeczywiście zapominam o problemach. Do czasu aż oni chcą się kąpać, a ja musze siedzieć na pomoście. Tak się dzieje też teraz. Siedzę na kocyku i opieram się o barierkę patrząc jak ci się bawią. Z jednej strony chciałbym z nimi pływać, z drugiej nie potrafię się przełamać. Może jakby był to sam Emanuel to tak. Ale oni? Nie ma mowy. Jestem naprawdę pod ogromnym wrażeniem Mei.

- Czemu tu siedzisz? - usłyszałem Vincenta, który akurat usiadł koło mnie na kocyku.

- Nie chce się kąpać. Ty?

- Zgadnij - obrócił powoli głowę w moją stronę.

Widząc jego smutny uśmiech zrozumiałem, że to dokładnie z tego samego powodu co ja. Przynajmniej tak mi się wydawało. Dużo się nie myliłem. Tak właściwe to w ogóle.

- A gdzie zgubiłeś mojego brata?

- Poszedł się przebrać. On przynajmniej może pływać. A ja nie chcę. Nie kiedy są tu inni ludzie - wskazał na grupę w wodzie - Pewnie tak jak ty co?

-Mówił ci - mruknąłem patrząc psutym wzrokiem na deski.

- Twój brat mówi dużo rzeczy nie kontrolując tego. Co jest głupie. Ale nic z tym nie zrobimy - westchnął - Wiesz... Chciałbym Ci powiedzieć, że z czasem zapomnisz ale okłamał bym cię. Ja dalej pamiętam, nawet bo tych paru latach. Reifal pomaga mi zapomnieć ale... To tylko chwilowe. Nic nie trwa wiecznie, poza cierpieniem - wyjaśnił spokojnie.

Nawet jeśli ma rację to wolę żyć w swoim kłamstwie. W wierzę, że kiedyś zapomnę. Że będzie lepiej. Może jest to głupi optymizm ale wydaje się wart. Nigdy przecież nie byłem optymistą, ten jeden raz mi nie zaszkodzi. A może wyjdzie na dobre.

- Ile ty tak właściwe masz lat - zmrużyłem oczy obracając do niego głowę.

- Dwadzieścia cztery - posłał mi uśmiech - To się stało jak byłem w twoim wieku. Z resztą co się wtedy nie stało - zaśmiał się smutno.

-Czemu mi to mówisz? - skrzywiłem się - Znamy się parę dni. Moi najbliżsi tylko o tym wiedzą.

- I ja - posłał mi uśmiech - A my ofiary powinniśmy się wspierać - położył rękę na tej mojej - Bo kto inny będzie wiedział jak się czuje jak nie druga osoba, która też to przeżyła? Nikt. Z resztą wydajesz się być dobrym człowiekiem. A to rzadkie w dzisiejszych czasach.

Wydaje się być dobrym człowiekiem? Dobre. Nie stałem nawet blisko dobrego człowieka.

Westchnąłem i zabrałem rękę spod tej należącej do chłopak, I wróciłem do patrzenia na wodę. Jest to o wiele bardziej uspokajające i uwalniające niż mi się wydawało.

Ten ciepły powiew powietrza, ten zapach, to wszystko. Mógłbym tu zostać do końca życia.

- Obydwaj nie wchodzicie? - usłyszałem głos mojego brata - Sami tracicie - zaśmiał się po czym skoczył do wody.

Usłyszałem ciche westchnięcie koło mnie, przez co ponownie obróciłem głowę w stronę Vincenta.

- Czasem nie potrafi zrozumieć czego się wstydzę - zaczął z zamkniętymi oczami - Nie ważne ile razy mu tłumaczę, że to nie jest takie proste ten tego nie rozumie. Kocham go ale to doprowadza mnie do szału. Rozumiesz? - otworzył oczy i odwróciła głowę w moją stronę

ILUZJA -BXB-Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz