64.

57 8 4
                                    

Mama Vanessy była najdziwniejszą osobą jaką dotychczas poznałem. Kiedy tylko wstaliśmy z dziewczyną oraz innymi niesamowitymi mieszkańcami tego domu, ta zaczęła opowiadać jakieś głupie historie. Nie do końca rozumiałem o co jej chodzi. Za to już dokładnie rozumiałem to co się stało w nocy. Kiedy przespałem się te niecałe pięć godzin, wszystko stało się bardziej przejrzyste. Vanessa na serio jest moją kuzynką, nie jest to głupi żart czy wymysł mojego mózgu. Jest to prawda. A ja naprawdę wymieszałem się w porządne bagno, tylko przez jeden głupi błąd. Tylko przez to, że nie chciałem trzymać się planu. A teraz? Teraz to trzeba jakoś odkręcić. Mama dziewczyny oświadczyła, że z chęcią mi pomoże ponieważ jesteśmy "rodziną". Dzięki temu, dostanę dostęp do wielu potrzebnych informacji, w krótkim czasie. Jakie to proste. A po powrocie ze szkoły wystarczy przeczytać list, oraz znaleźć drugą kobietę na zdjęciu. To nic trudnego, na pewno nie dla osoby, która jest uważana za NIEBEZPIECZNĄ. Ha. Dobre. Ja? Ja bym nawet szczura nie skrzywdził. Może dlatego, że ten sierściuch jest całkiem mądry. Mówiąc o nim... Nie mam bladego pojęcia gdzie zniknął.

- Co w moim domu robi szczur?! - usłyszałem krzyk kobiety.

No to już wiem gdzie polazł.

Zbiegłem na dół poprawiając krawat. Nie wiem skąd Mad wytrzasnęła męskie spodnie i koszule. Bo raczej ojciec Emily, który też tu pomieszkuje nie chodzi w czymś takim. Ale niech i tak będzie. W szkole tylko będę musiał znaleźć marynarkę. Nic trudnego.

- Ah.. To mój - zabrałem gryzonia z blatu.

- Jest brudny - skrzywiła się.

- Może pani go zabrać do weterynarza i umyć. Przy okazji sprawdzić czy nie ma żadnych chorób - posłałem jej głupi uśmiech.

- Albo mogę go zabić - wciąż patrzyła na zwierzę.

- Ja mogę go zabrać - pojawiła się koło mnie Mad - Wygląda na oswojonego - zaśmiała się zabierając sierściuch - Jak dałeś mu na imię?

- Nie ważne, a ty z moją córką chyba musicie iść do szkoły - pogoniła mnie kobieta.

Co za wredna baba.

Ale stało się tak jak powiedziała. Ja i Van pojechaliśmy wspólnie do szkoły. Kiedy tylko zamknąłem drzwi od szafki, po założeniu marynarki, wyskoczył mi przed oczami Emanuel.

Kurwa mać.

- Wyjaśnisz mi może coś więcej, na temat twojej wczorajszej nieobecności? - spytał z powagą.

Wyjaśnić? Ale jak? Tego nie da się wyjaśnić.

- To... Trochę skapliowane - podrapałem się po karku unikając jego wzroku - Musiałem się z kimś spotkać.

- Znam go? - przerwał mi.

- Nie. Nie znasz. Ale to... Nikt ważny. Naprawdę.

- Serio? Tak mało ważny, że nie odpisywałeś swojemu chłopakowi? - prychnął - Gdzie byłeś. Nikt nic nie wie. Jak rozmawiałem rano z Paulo, do domu też nie wróciłeś na noc. Gdzie spałeś?

Uhhh jak ja nie mam serca go okłamywać. Ale serca nie mam, też aby go w to wszystko wkręcać. Mówić o tym czego się dowiedziałem. Terbi jasno wczoraj zakomunikowała mi, że bycie w związku i praca w Projekcie, to rzeczy dość trudne do połączenia. Chyba, że... Chyba, że Emanuel też będzie pracował dla nich. Jako doktor! To będzie jego marzenie, i nic nie będzie musiało się kończyć! Nie będę musiał go okłamywać. Ale czy to jest w ogóle wykonalne? Czy on by naprawdę tego chciał? Czy byłby w stanie pracować z mordercami? Emanuel jest zbyt dobry na coś takiego.

- Halo? Mówię do ciebie - pomachał mi przed twarzą.

-Emanuel to naprawdę nie jest proste. Czy możemy o tym pogadać później? Nie w szkole? - w końcu na niego spojrzałem, a to co zobaczyłem sprawiło, że moje serce zakuło.

ILUZJA -BXB-Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz