Od parunastu minut słuchałem Zoey, która po raz kolejny narzekała na swojego ojca. Nie wiem czemu dziewczyna do mnie zadzwoniła na długiej przerwie ale przynjamniej nie muszę siedzieć z trojaczkami i Mei.
- mogę przyjść pod twoją szkołe po lekcjach? Emily dziś cały dzień siedzi u Amandy a ja nie chce go widzieć
- jasne, ale nie możesz ciągle go unikać - mruknąłem opierając się o ścianę - nie mam nic przeciwko zajmowaniem się tobą ale wiesz. Mam szkole.
- wiem. Wiem. - powtórzyła - ale rozumiesz mnie prawda? Bracie.
- Zoey, nie jestem twoim bratem - westchnąłem zamykając oczy - ale tak. Rozumiem. Przyjdź pod moją szkole, wtedy pogadamy.
- jasne, dobra. Przyjdę. Ale nie będzie to dziwne? Jak jakiś dzieciak do ciebie przyjdzie?
- jesteś siostrą mojej przyjaciółki więc nie, z resztą to nie ich interes kogo sprowadzam.
- Dobra. Oh Czekaj mam lekcje. Do zobaczenia Mika.
- pa Zoey - westchnąłem rozłączają się.
Chwilę wpatrywałem się w telefon zastanawiając się co takiego znów mogło się stać. I jakim cudem stałem się opiekunką, sam jestem jeszcze dzieciakiem i dobrze o tym wiem. To jak i gdzie się wychowałem nie zmienia tego ile mam lat. Chcę aby Zoey miała o wiele lepsze życie niż ja ale nie mam na to aż takiego wpływu. Stąd ciągła opieka nad dziewczynką.
- co ty tak stoisz? - usłyszałem koło siebie nikogo innego jak Emanuela.
Już miałem mu odpowiedzieć ale jak przeniosłem na niego wzrok zobaczyłem, że koło niego stał Anthony.
-hej Anthony - powiedziałem od razu uśmiechając się miło.
- he.. Hej - przywitał się. - cze...czemu nie...nie je..jesz z nami? - spytał patrząc na swoje stopy.
- gadałem z siostrą przyjaciółki - wzruszyłem ramionami chowając telefon - a i tak nie jestem głodny.
-jak zwykle - przewrócił oczami Emanuel - szukaliśmy cie.
-bo?
-Anthony - powiedział patrząc na brata.
- ja...um... Eeee - świetnie, zaciął się.
Położyłem rękę na ramieniu chłopaka a ten od razu spojrzał mi w oczy. Na mojej twarzy pojawił się spokojny uśmiech.
- o co chodzi Anthony? - spytałem spokojnie.
- nie... Nie możemy mieć... Ko...korepteycji w...w..w tą so..sobote - wydukał.
-oh... Dobra - powiedziałem chowając ręce do kieszeni - nie ma problemu. A coś się stało? - spytałem a ten spojrzał na Emanuela, który jedynie odwrócił wzrok.
- je...jedziemy... Jedziemy do babci.
- pozdrówcie ją - powiedziałem uśmiechając się - i baw się dobrze.
- dzie... Dzięki
- już? Skończyliście - westchnął chłopak stojący obok - możemy iść?
-słuchaj, jak masz jakiś problem to idź. Ja rozmawiam z twoim bratem - powiedziałem najspokojniej jak mogłem. Wole nie być wyrednym dla Emanuela przy Anthony'm. Długowłosy szybko się stresuje, a ja nie chce się z tym upierać. Przynajmniej nie dziś.
- jasne. Ale też tu stoję.
-a po coś przyszedłeś?
- hm? Co. A tak. Ten chłop z imprezy - zaczął a ja uniosłem brew. Co znów?
CZYTASZ
ILUZJA -BXB-
ActionOnzo, najbardziej niebezpieczna i najbiedniejsza dzielnica w mieście. Velia, najbogatsza, najbezpieczniejsza i w samym ogóle swojego istnienia, niesamowita dzielnica miasta. Co się stanie jeśli uczeń z Onzo dostanie stypendium do jednej z lepszych...