10.

95 6 5
                                    

Próbowałem w spokoju czytać notatki na jutrzejszy sprawdzian ale nie da się w tym hałasie. Ściany tu są zarazem grube ale i tak cienkie, że da się słyszeć kłótnie osób koło mnie i podemną. I dlaczego muszą sobie wybierać akurat późnie wieczorne godziny na takie kłótnie. Nie wytrzymam z tym zaraz.

- tato! - krzyknąłem wychodząc z pokoju a ten podniósł swój wzrok z książki na mnie.

- co?

- idź do tych na dół powiedzieć aby zamknęli mordy bo zaraz im coś naprawdę zrobię - warknąłem.

- nie ma mowy. Jeszcze zaczną się drzeć na mnie. - powiedział od razu siadając prosto.

- w takim razie sam do nich pójdę - mruknąłem odkładając zeszyt - ale to twoja wina.

- skarbie, ale po co. Zaraz skończą, przecież tak jest zawsze. Nie przeszkadzało Ci to nigdy - powiedział podchodząc do mnie - ostatnio jesteś jakiś bardziej nerwowy. Ta szkoła źle na ciebie wpływa.

- nie prawda. Jestem taki sam.

- ta. Jasne - mruknął - a ja jestem najświetrzym biskupem - dodał zabawnie machając rękami - no proszę cię. Co jest?

- nic. Wszystko dobrze.

- Mikael, co jest? Widzę, że coś cie trapi. No chodź do starego opowiadaj - powiedział siadając na kanapie i klepiąc miejsce koło siebie.

Usiadłem koło ojca opierając głowę na jego ramieniu i przymykając oczy.

- ta szkoła jest jakaś dziwna. Ci ludzie, dyrektor. To wszystko. Jest dziwne.

- kochanie, nie każdy jest taki sam wiesz o tym najlepiej. Ale dobra, co niby znaczy słowo dziwny w twoim słowniku - powiedział oplatając mnie ramieniem.

- nie wiem. Po prostu, ughh! - warknąłem przecierają twarz - nawet z tymi cholernymi wyborami jest coś nie tak. Tu nic nie ma sensu. I jeszcze ta cała grupka, w której jestem. Jeden z chłopaków tam jest. Dziwny - mruknąłem przymykając oczy.

- ty to byś wszystko określił mianem dziwnego co? Synu sam wiesz jak to jest. Ludzie różnie się zachowują przy innych. Każdy z nasz zakłada inną maskę do innych ról. No bo nie powiesz mi chyba, że zachowujesz się przy tych bogatych dzieciakach tak jak w domu co? Albo tak jak gdy jesteś sam? Może tament chłopak tak samo? Przed każdym zachowuje się inaczej.

- Dobra, nawet jeśli. To  nie o to chodzi. On sam po prostu do mnie zachowuje się dziwnie. Nie rozumiem tego ani trochę.

- jak?

- no na przykład raz jest w cholerne wredny bez powodu, potem chce nagle ze mną grać i zachowuje się jak jakieś dziecko, potem znów jest nie miły potem chce, żebym dawał korepetycje jego bratu, potem znów jest chamski i wtrąca się w to co nie powinien a potem znów jest jakieś no. Dziwny - wytłumaczyłem podnosząc głowę i patrząc na ojca.

- za dużo używa słowa dziwny - powiedział z kamienną twarzą - ale, może ten chłopak taki po prostu jest. Z resztą jakbyś ty był kiedyś lepszy co? - zaśmiał się, na co przewróciłem oczami - sam często masz różne humorki. Może on ma tak samo? Nie tobie jest to oceniać Mika.

- tak wiem ale

- synu, nie ma ale. Po prostu zaakceptuj go takim jaki jest. Nie jest to trudne, nie musisz się z nim przyjaźnić. Nikt ci nie każe nawet z nim rozmawiać. Rób to co ty chcesz i tyle. - wyjaśnił z uśmiechem czochrając moje włosy.

Spojrzałem tylko na swoje ręce.

To prawda. Nikt nie każe mi z nimi nawet rozmawiać.

- a co do tych wyborów. Czemu się tym interesujesz co? To chyba nie twój temat co? - spytał przekręcając głowę.

ILUZJA -BXB-Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz