37.

115 11 22
                                    

Dziś dzień sądu ostatecznego. Dowiemy się tak naprawdę co się kryje za byciem przewodniczącym. No i za zastępcą. Po wczoraj mam dość, każdy lata koło mnie jakbym był ze szkła. A nie jestem. Choć wciąż znajdą się tacy, którzy będą się ze mnie śmiać. Ale czy mi to jakoś przeszkadza? Nie za bardzo. Przywykłem do tego, jak już wiemy. Na dodatek ludzie mówią też o moim zerwaniu z Vanessą. Czyli w szkole są aż trzy tematy dotyczące mnie. A chodzę tu ile? Trzy miesiące? Zaczynam czwarty? Szybki jednak jestem. Nawet nie sądziłem, że mogę być tak popularny zarazem samemu nie znając tych ludzi. W takim sensie, że nawet nie zapamiętuje imion tych debili co do mnie mówią. Nie są ważni. Nawet nie pamiętam o czym mówią. Ani jak wyglądają.

Wystarczy być lepszym od innych. I siedzieć w willi zamiast w szkole, i być malowanym tak aby nie było widać siniaków, na szyi i twarzy.

Vanessa posadziła mnie na fotelu w swoim pokoju i zajmuje się moją twarzą od dobrych trzydziestu minut. Wyszliśmy ze szkoły wcześniej, pod pretekstem przygotowania się. Na osiemnastą mamy być pod szkołą. Jest trzecia. I tak jesteśmy tu szybciej dzięki dyrektorowi, który pozwolił nam na to.

- Chcesz wyglądać bardziej gejowo czy mniej - spytała na co otworzyłem oczy.

Co to za najbardziej gówniane pytanie na świecie? I czy ona jest poważna? Nie wierzę, że ktokolwiek pyta o coś takiego na serio?

- Co masz przez to na myśli? - mruknąłem biorąc do ręki lusterko - bielszym nie mogęłem być? Serio?

- No sory, że kupiłam zły kolor podładu i korektora. Na oko wybierałam. Nie dała bym ci swojego spójrz na mnie - pokazała swoje ręce - Lepszy jaśniejszy niż ciemniejszy tak? Naprawie to zobaczysz. Z resztą nie jesteś aż tak blady. Mogło być gorzej. Nawet ci pasuje.

- Tak tak. A ubrania skąd mam wziąć? Z dupy? I co mam zrobić z moim ramieniem?

- Kupiłam ci parę różnych zestawów - zaśmiała się grzebiąc w szufladzie - w dzień naszego feralnego zerwania - powiedziała dramatycznie, łapiąc się przy tym za serce. - co do ramienia to sam wykombinuj coś aby nie było widać bandaża.

- Nie no, tak byłemu kupować rzeczy? Wstydziła byś się - odpowiedziałem jej z uśmiechem następnie poprawiając się i siadając po turecku.

- Nie no Yoran chcę abym cię całkowicie wywaliła. Mówi, że jesteś żałosny i takie tam.

- Kto?

Dosłownie pierwszy raz słyszę to imię. Taki ktoś istnieje? Czy to jej durga osobowość?

- Wice przewodnicząca? Ta niska, co chodzi z dwoma kitkami lub warkoczykami?

- Tak wiem jak wygląda nasza wice przewodnicząca - przewróciłem oczami i zacząłem bawić się pędzlami dziewczyny.

- Ale nie wiesz jak się nazywa?

Nie jest ważna. Jest o wiele bardziej denerwująca niż ważna. Czyli nie muszę na nią zwracać uwagi. Ani na jej imię.

- No wiesz, imiona trudna rzecz tak?

- Nie no oczywiście. Dla ciebie bardzo trudna rzecz. Taki geniusz jak ty nie może sobie zaprzątać głowy imionami takich robaków co? - odpowiedziała sarkastycznie.

No tak. Dokładnie tak jest, nie mogę sobie takim czymś zaprzątać głowy.

- Nie są to tak istotne informacje tak? Robisz już to? Czy gadasz od czapy? Sobie też musisz zdążyć zrobić makijaż.

- Zdążę. Nie będę Ci robić dużo, to jak chcesz być bardziej gejowy? - obróciła się w moją stronę z paletką cieni.

Ona jest głupia czy głupia?

ILUZJA -BXB-Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz