Przyglądałem się uważnie temu co długowłosy pisał na przeciwko mnie, i w miarę szybko poprawiałem jego błędy. Tym razem zamiast uczyć go w salonie przenieśliśmy się do jego pokoju.
I o mój Boże.
Był on większy od mojego całego mieszkania. Jak? Ja się pytam jak? Jedyne co tu miał to parę szaf, półek na książki komód, biurko i gigantyczne łóżko. Wszystko było w odcieniach bieli połączonych z niebieskim. I na dodatek ten gigantyczny okrągły biały miękki dywan. Kiedy tylko go dotknąłem odmówiłem siedzenia gdzie indziej. W ten sposób znów skończyliśmy ucząc się na podłodze. Jednak widzę, że kiedy nie przeszkadzają nam osoby trzecie Anthony potrafi się skupić. Dalej jego wiedza jest niska, ale przynajmniej się nie rozprasza. Aż tak.
- już - powiedział podając mi kartkę.
Panie zlituj się nademną proszę.
Przeleciałem kartkę wzrokiem sprawdzając, czy nie popełnił widocznego błędu. Oczywiście, że popełnił. I to jeszcze jak oczywisty.
Muszę coś zjeść bo nie dam rady z pustym żołądkiem uczyć tego debila.
- słuchaj, chcesz coś zjeść? - spytałem odkładając kartkę na bok.
- aż.... Aż tak źle? - spytał, a ja na to jedynie potrafiłem się słabo uśmiechnąć - chodź do ku...kuchni - dodał wstając.
W kuchni stał Emanuel oraz ojciec chłopaków. Robili kawę.
Kurwa. Jego jeszcze nie spotkałem.
- dzień dobry - przywitałem się stając z boku.
- ah to ty jesteś tym całym korepetytorem - powiedział sucho mierząc mnie wzrokiem.
Był przerażający. Gigantyczny chłop z okularami i zarostem. Jego ciemne oczy wyglądały jakby, miał mnie zaraz poćwiartować. Czułem się teraz jeszcze bardziej oceniany niż normalnie. Nie wyglądałem źle. Naprawdę, czarne bojówki i czarna bluza mojego ojca.
- miło mi Pana poznać - powiedziałem speszony. Jedyne co usłyszałem to ciche pyrchnięcie Emanuela.
- dziecko na prawdę jesteś tak dobry jak mówi Anthony? Bo - mruknął wskazując na mnie palcem.
Bo? Co to niby ma znaczyć?
- nie mogę nic zapewnić - odpowiedziałem spokjnie.
- hmm
Co? Powiedziałem coś nie tak? Taka prawda. Jestem pewien, że Anthony nawet nie wie w jakim roku się urodził. Ba! W jakim dniu. Z jego pamięcią do dat to naprawdę jest to możliwe. O zgrozo.
- tato, nie mecz....go - wydukał chłopak - nie... Nie jest taki zły - dodał z uśmiechem robiąc jakieś kanapki w międzyczasie.
- Emanuel - zaczął poważnie a chłopak się spiął - ty go znalazłeś?
- miał lepsze wyniki od każdego z nas. W prawie wszystkim - wyjaśnił spokjnie opierając się plecami o lodówkę.
No właśnie. W prawie wszystkim. Emanuel defitywnie był na pierwszym miejscu jeśli chodzi o biologię i chemię. Więc czemu był tak zły o pierwsze miejsce z literatury i wszystkie z wiedzy ogólnej?
- lepszy? No cóż - powtórzył cicho drapiąc się po brodzie - jak ci na imię?
- Mikael Rozsa proszę pana - powiedziałem od razu.
Ten lekko przekrzywił głowę.
- kojarzę to nazwisko.
Osz kurwa. Czy ojciec się w coś wrobił? Albo to może co innego. Błagam aby było to co innego. Albo tylko pomyłka. Proszę.
CZYTASZ
ILUZJA -BXB-
ActionOnzo, najbardziej niebezpieczna i najbiedniejsza dzielnica w mieście. Velia, najbogatsza, najbezpieczniejsza i w samym ogóle swojego istnienia, niesamowita dzielnica miasta. Co się stanie jeśli uczeń z Onzo dostanie stypendium do jednej z lepszych...