12.

85 8 0
                                    

Dziś miała się odbyć mała impreza dla kandydatów i ich pomocników, co znaczyło, że musiałem przyjść. Odbywała się ona w szkole i w głównej mierze miała polegać na naszych rozmowach i integracji. Ponieważ pierwsza trójka wybranych będzie najważniejsza. Rok temu Emanuel zajął czwarte miejsce ale przez to, że drugie i trzecie zrezygnowały został wice. Ale podobno nie był tak samo traktowany. To jedyne czego udało mi się dowiedzieć od Mei i Vanessy na temat poprzednich wyborów.

- co tak stoisz? - usłyszałem koło siebie głos mulatki. - czekasz na mnie? Oh jakie to słodkie - powiedziała przesłodzonym głosem a ja przeniosłem wzrok ze ściany na nią.

Była ubrana w czerwoną koszule na którą miała czarną kamizelkę. Do tego eleganckie spodnie i buty na obcasie.

A ja? No cóż. Ta sama czarna koszula od ojca, ciemno czerwona szkolna kamizelka i szkolne eleganckie spodnie. O butach nie warto wspominać. Bo i tak nie mam innych.

- powinniśmy wejść razem. - mruknąłem.

- przyznaj, że po prostu nie chciałeś tam wchodzić co? - zaśmiała się łapiąc mnie pod rękę - musimy słuchać uważnie pamiętaj - powiedziała od razu ciszej - nie chcemy przyjaźni z nimi.

- wiem - przewróciłem oczami otwierając drzwi do "sali balowej". Choć rzeczywiście tak wyglądała. Ale był to po prostu blok taneczny i teatralny.

Dużo kandydatów wraz z pomocnikami już było. Stali głównie przy jedzeniu i radośnie rozmawiali.

- po co coś takiego? - mruknąłem.

- nie wiem. Nie zadawaj mi takich pytań.

-czemu powiedziałaś mi o tym dziś rano? - zadałem kolejne pytanie.

- zapomniałam o tym. Szczerze nie chce tu być.

- ani ja - usłyszałem głos Emanuela, przez co od razu się zatrzymałem i spojrzałem na znudzonego chłopaka w białej koszuli z krawatem.

-co ty kelner? - wymknęło mi się.

-słucham? - spytał chłodno - i mówisz to ty? - prychnął lustrujac mnie wzrokiem.

- jakiś problem? - odezwała się Vanessa.

- co cię to? - odpowiedział jej chamsko.

- chyba ktoś nie w humorze co? W takim razie ja was zostawiam - powiedziała z gigantycznym uśmiechem popychają mnie lekko do przodu a potem odbiegając od nas.

Serio? A no jej to było?

- nie wierzę, że naprawdę jej pomagasz - zaśmiał się sucho chłopak.

- nie wierzę, że dalej nikt ci nie pomaga - odpowiedziałem mu tym samym.

- nie ma nikogo odpowiedniego na tą rolę, z resztą jak wygram to pokaże tylko jak lepszy jestem od wszystkich osób w tej sali.

- a jak przegrasz?

- nie ma takiej możliwości.

-oh nie przyjmujesz porażki? Emanuel wiesz, że musisz nauczyć się przegrywać nie? - zaśmiałem się sięgając po jakiś sok w kieliszku.

- po cholerne to wąchasz? To sok - spytał marszcząc brwi.

- wolę być pewien.

- jasne. Wracając to, ja WIEM że wygram. Nigdy nie przegrywam. - odpowiedział dumnie też sięgając po picie.

- nigdy nie mów nigdy.

- a niby kto tu jest odemnie lepszy? Nikt nie jest dla mnie tu prawdziwym zagrożeniem - roześmiał się głośno a kiedy zobaczył mój wzrok prychnął - co się tak patrzysz? Ty też jesteś nikim.

ILUZJA -BXB-Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz