31.

80 10 3
                                    

Staliśmy z Vanessą przed pokojem dyrektora. Do dziewczyny dopiero teraz chyba zaczęło dochodzić w co się wpakowaliśmy, bo zaciskała ręce na moim ramieniu.

Wziąłem głęboki wdech i zapukałem cicho do drzwi. Kiedy usłyszeliśmy ciche "proszę" chwyciłem za klamkę otwierając drzwi. W środku stał dyrektor oraz Willhelm.

- Miło was widzieć kochani - uśmiechnął się rudy. - proszę siadajcie.

Spojrzeliśmy się po sobie poczym zajęliśmy miejsca na fotelach. Kiedy pierwszy raz parę miesięcy temu siedziałem w tym fotelu czułem jakbym miał się porzygać. Teraz? Teraz czuję się dokładnie tak samo.

- Cieszę się naprawdę, że wygraliście. Mikaelu to jaką drogę pokonałeś w ciągu tych trzech miesięcy jest niesamowite i inni powinni się od ciebie uczyć. Jesteś żywym przykładem tego, że pieniądze nie świadczą o intelekcie.

Super dzięki. Przejdź do sedna bo ja wiem o tym, że jestem mądrzejszy od większość ludzi w tej szkole. Oni jedyne co mają to pieniądze dzięki, którym myślą, że mogą sobie pozwolić na wywalenie w naukę, bo "tatuś zapłaci".

- Dlatego cieszę się, że tak niesamowity chłopak jak ty może rozwijać się pod naszymi skrzydłami.

Za dużo razy usłyszałem, że jestem niesamowity. Nigdy nie słyszałem jak ktoś tak leci w chuja.

- Stąd chciałbym przejść do sedna sprawy - usiadł powoli na sowim fotelu. - jak pewnie jeszcze nie wiesz, ale może Vanessa wie. Nasz samorząd stanowi wiele osób, ale są dwie najważniejsze. Przewodniczący i wbrew pozorom nie wice, a zastępca. Zastępca o którym nic się nie mówi. A dlaczego? Bo to właśnie ty masz żyć w cieniu, a robić wszystko - wskazał palcem na mnie.

Co będę mieć z robienia za plecami? Pieniądze? Jak tak to dobra.

- Dlatego tą rozmowę przeprowadzam tylko z waszą dwójką. Zależnie od waszej decyzji inne wygłosowane osoby, jak wasza wycie przewodnicząca nie będą musiały zajmować się tym co wy.

Oho... Zaczyna się.

- Jako, że pełnicie bardzo ważną rolę w naszej szkole to musicie znać swoje obowiązki.

Obowiązki? Obciągnie chuja nie jest moim obowiązkiem. Znaczy nie wiemy czy na pewno tak jest. Ale mogę zakładać nie? Plus nie muszę wdawać się w ojca. Już wolę być jak mój wuj.

- Będziecie chodzić na różne spotkania poza szkołą. Aby poprawić naszą opinie. Stąd też moje ostateczne pytanie - oparł głowę na rękach.

Dawaj.

- Czy bylibyście w stanie zrobić wszystko aby poprawić opinie szkoły?

Czekaj... On pyta. Jeżeli pyta, a my się zgodzimy. Będzie mógł urzyć to przeciwko nam. Nigdy nie kwestionowałem jego inteligencji, ale też nie spodziewałem się takiego ruchu.

Dziewczyna chyba nie zrozumiała co mężczyzna miał na myśli i chciała od razu coś powiedzieć, ale uderzyłem ją lekko w kostkę.

- Znaczy co ma Pan na myśli mówiąc wszystko? Jest to bardzo rozległe zagadnienie. Nie mówię, że nie zrobił bym wszystkiego. Ale nie mówię też, że bym zrobił. Zależy to całkowicie od kontekstu sytuacji - mówiłem spokojnie.

Na twarzy mężczyzny od razu pojawił się lekki uśmiech.

- Oczywiście, że wszystko jest wielkim zakresem. Czy jest coś czego byś nie zrobił Mikaelu?

To, że cały czas mężczyzna zawracał się do mnie a nie do Vanessy było... Dziwne. Jakby ta nie musiała tu być.

- Dużo rzeczy, mam coś takiego jak godność i moralność Proszę Pana. Co za tym idzie, co ma Pan na myśli mówiąc "wszystko"? W jaki zakres wszystkiego wchodzą moje i Vanessy obowiązki?

ILUZJA -BXB-Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz