Tydzień po egzaminach mieli ogłosić wyniki, tak abyśmy nie stresowali się już przed feriami. Dziwiłem się jakim cudem tak szybko by to sprawdzili ale nie za bardzo mnie to interesowało. W niedzielę też miałem iść spotkać się z Emanuelem pomóc mu z mieszkaniem, jednak coś mnie zatrzymało. Bardziej ktoś.
- Mikael - usłyszałem głos ojca jak zakładałem buty - Przepraszam.
Ja też.
- Mhm.
- Naprawdę, nie powinienem tego robić - pojawił się koło mnie - Przepraszam cie skarbie - położył rękę na mojej ranie - Przepraszam.
Przestań bo się popłacze.
- Rozumiem. Ja przepraszam za to co powiedziałem... Nie powinienem - obniżyłem wzrok - Przepraszam tato.
- Nic się nie stało. Hej przynajmniej nie rzuciłeś we mnie szklanką - zaśmiał się ocierając swoje łzy - Ah Boże - odwrócił wzrok.
- Ta.. Ale mógłbym - uderzyłem go w ramię - Nie powinienem tego mówić. Wiem ile dla mnie robisz. I jak bardzo boisz się, że to wszystko wróci. Ale tato... Jestem teraz starszy. Potrafię sobie poradzić - odwróciłem głowę w jego stronę.
- Mika jesteś dalej dzieckiem. Moim dzieciakiem. Jak byłem od ciebie niewiele starszy miałem twojego brata. Sześć lat później ciebie. To logiczne, że się boję.
- I tak dziwię się, że dopeiro po sześciu latach miałeś mnie - zaśmiałem się na co ten westchnął załamany.
- Twoja mama się naćpała, ja nie byłem dużo lepszy. I mam ciebie - ucałował mnie w nos - Nie wiem co bym bez ciebie zrobił dzieciaku.
- Umarłbyś.
- I to dosłownie. - przytulił mnie - Przepraszam cie jeszcze raz. Za wszystko co kiedykolwiek ci kiedyś zrobiłem.
- Spoko - pogłaskałem go - Ważne, że teraz się starasz. I ja to wiedzę. Jestem z ciebie dumny.
- Mówiąc o tym - odsunął się - Ale nie krzycz.
- Mhm?
Kiedy tylko słyszę słowa nie krzycz wiem, że będę krzyczeć. Samo to zdanie powoduje, że jestem zły. Nie wiem co on znów zrobił ale... Już jestem zły.
-Po tamtej feralnej kłótni - zaczął - Poszedłem do Paulo.
Przepraszam bardzo, że co zrobił? Czy ja się przesłyszałem?
- Pojebało cię do reszty - powiedziałem od razu.
- Wiem co myślisz! Ale daj mi wyjaśnić - złapał mnie za rękę - Pogadałem z nim. Wyjaśnił mi wszystko.
- Pogadałeś? Wyjaśnił? Żarty sobie ze mnie robisz chyba.
- Mikael - westchnął słysząc mój ton - Wyjaśnił czemu wtedy mnie poparzył.
Wyjaśnił mu, że jest psychiczną jednostką, niszcząca wszystko wokół siebie?
- No co. Co takiego ten jebany farbowany rudzielec znów wymyślił? Hm? I ty w to uwierzyłeś?
- Cicho dziecko - uciszył mnie - Wiedział, że będzie tu jechał. Rozmawiał z wujem żeby wziąć ciebie i mnie ze sobą. Ten zaprzeczył. Kazał Paulowi zakończyć cokolwiek było pomiędzy mną a nim. Tak abym nigdy więcej o nim nie myślał. Ten więc kiedy kłótnia nie zadziałała... Zadzwonił do wuja. On powiedział aby zrobił to albo koniec z ich umową. To też zrobił - wyjaśnił.
Najgorsze jest to, że ma to sens. Nie wiem czy to prawda czy nie. Wiem jednak, że wuj byłby w stanie to zrobić. Ale jeśli temu farbowanemu chujowi zależało na ojcu nie zgodził by się na to. On jednak wybrał pracę. Co wciąż sprawia, że jest tym złym. Nic nie zmieni mojego zdania.
CZYTASZ
ILUZJA -BXB-
AksiOnzo, najbardziej niebezpieczna i najbiedniejsza dzielnica w mieście. Velia, najbogatsza, najbezpieczniejsza i w samym ogóle swojego istnienia, niesamowita dzielnica miasta. Co się stanie jeśli uczeń z Onzo dostanie stypendium do jednej z lepszych...